Eddie pov:
Wejście na tak ogromną scenę było ekscytujące, jednak cieszyłem się że po tym koncercie wrócę do domu, do mojej kobiety. Ostatni występ w trasie koncertowej, na wielkim stadionie w Indianapolis jeszcze rok temu był tak daleko jak tylko mógł, a teraz dzięki mojej narzeczonej mogę spacerować w tym miejscu i sprawdzać nagłośnienie razem z Garethem, Andym i Marcusem. Moje marzenia się spełniają i wszystko dzieje się tak cholernie szybko, jednak brakuje mi mojej księżniczki.Phill dostał jasny zakaz wypuszczania czegokolwiek w świat bez wcześniejszego kontaktu z nami, nie chce żeby sytuacja z reklamą się powtórzyła. Zespół do którego należy Candy nie miał planowo z nami występować, jednak jak to powiedział Phill "tak świetnie się dogadujecie, że możemy upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.". Jako że doradzał nam również przez całą długość trasy nie czytać opinii innych ludzi, czy nawet głupich nagłówków gazet to nie wiem co dzieje się w świecie, ani jakie opinie mają nasi fani. Boże jak bardzo nierealistycznie to brzmi...
Myśl o tym że wyjdę na tą scenę za parę godzin, a przed nią będzie tłum ludzi, którzy czekali specjalnie na nas jest niesamowita. Teraz nawet bez tłumy który krzyczy w naszym kierunku mogę czuć jak wieczorem cały stadion będzie się trząsł.
- Jak Amy? - z myśli wyrwał mnie Marcus
- Ma dzisiaj gorszy dzień. - przyznałem zaniepokojony myślą o tym że może narzeczona może się źle czuć, a mnie nie na obok niej
- Znowu coś związanego z ciążą? - zapytał Andy
- Nie wiem, nie udało mi się dopytać, ale mówiła że Mel daje jej dzisiaj w kość. Mam nadzieję, że wszystko będzie z nimi dobrze. - powiedziałem zamykając oczy
- Już niedługo do nich wrócisz stary. - Andy poklepał mnie po ramieniu, wiedział jak bardzo tęsknię za Amy i moją córeczką
Pokiwałem głową zgadzając się z moim przyjacielem i wróciłem do brzdąkania na gitarze. Moja głowa jednak cały czas wędrowała do tego, czy z moimi dziewczynkami na pewno wszystko jest w porządku. Czułem w brzuchu dość nieprzyjemne nerwy i to nie były to te co zwykle przed wyjściem na scenę.
Po sprawdzeniu dźwięku i krótkich rozmowach z osobami zajmującymi się sceną poszliśmy do hotelu, żeby zjeść coś przed koncertem. Niestety dołączył do nas towarzyszący nam zespół, czyli Candy, Stella, Justin i Karen. Ostatnia trójka była mi obojętna, można powiedzieć że nawet ich polubiłem, jednak ta pierwsza doprowadzała mnie do szału. Myśl o tym że przez Candy moja narzeczona może dzisiaj źle się czuć sprawiała że się denerwowałem, a fakt że Candy "przypadkiem" usiadła zaraz obok mnie jeszcze bardziej mnie wkurzył.
Starałem się nie zwracać na nią ani grama uwagi, gadałem z Garethem siedzącym po mojej prawej i Marcusem który był naprzeciwko mnie. Jednak dość szybko musiałem zareagować gdy czułem jak dłoń Candy spada na moją nogę. Czy ona sobie żartowała?? Złapałem jej dłoń i bez pardonu zrzuciłem ze swojego ciała. Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona, jej koleżanki również zwróciły na mnie uwagę. Na szczęście Candy nie zaczęła robić afery z tego powodu, choć reszta obiadu przesiedziała wkurzona. Dlaczego ona nie może zrozumieć, że nie jestem nią zainteresowany?!
W końcu doczekałem się momentu na który wyczekiwałem od kilku dni. Nasz ostatni występ rozpocznie się za chwilę. Co oznacza że jutro zobaczę moją ukochaną narzeczoną, a przynajmniej myślałem że stanie się to jutro....
Amara pov:
Robin, Steve, Collin i Bri właśnie przyszli do mnie i Roberta. Moi przyjaciele kończyli właśnie przygotowywanie wszystkich przekąsek i napoi, które mieli w planach zjeść lub wypić w trakcie dzisiejszego wieczoru. Doszliśmy już do wniosku że Coll i Steve z chęcią napiją się czegoś ciekawego z naszego dobrze zaopatrzonego barku, więc wszyscy dzisiaj zostawali z nami na noc.
CZYTASZ
Droga przez Ciernie. - Eddie Munson x Amara Harrington
FanfictionAmara musi przenieść się z Nowego Yorku do Hawkins przez swojego brata. Chłopak wplątał się w jakieś szemrane interesy, co na pewno nie przyniosłoby nic dobrego. Siostra musi z nim jechać, żeby go przypilnować. Mieszkają ze swoim kuzynem Stevem Har...