Czas zacząć kolejny okropny dzień. Codzienna rutyna mnie dobija tak samo jak dobijający będzie dzisiejszy dzień. Mamy 14 lutego, dzień zakochanych..
Z ciężkim sercem i jeszcze cięższym westchnieniem zbieram siły żeby podnieść się z łóżka. Wyjrzałam za okno, słońce pięknie świeci, ptaki śpiewają. Mocna zima daje o sobie zapomnieć, kiedy w Hawkins każdy następny dzień jest coraz bardziej słoneczny, coraz dłużej jest jasno i przyjemnie. Jednak żadne z moich ostatnich dni nie jest ciepły, miły i przyjemny. Każdy dzień kończy się płaczem i ogromną ilością smutku po wizytach w szpitalu, gdzie Eddie dalej leży nieprzytomny.
Minął już ponad miesiąc, niedługo będą dwa, a on dalej się nie obudził. Codziennie przyjeżdżam do niego, staram się żyć tak jakby tego chciał. Chodzę do szkoły, przyjeżdżam do niego i staram się opowiadać mu o swoim dniu, później robię zadania które dostałam na następne zajęcia, a na koniec czytam mu trochę "władny pierścieni", albo "hobbita". Musiałam kupić nowe egzemplarze książek, bo stare wydania Eddiego już prawie się rozpadają od częstego używania. Sama mam wrażenie, że zapamiętam niedługo treść wszystkich książek.
W szpitalu jest milej kiedy od czasu do czasu Dustin, Mike, czy Lucas przyjdą odwiedzić Eddiego. Nie czuję się wtedy jak idiotka prowadząc rozmowę sama ze sobą.
Przez cały ten czas nauczyłam się bardzo dużo, pielęgniarki pytały mnie czy mogłabym je lekko odciążyć tak podstawowymi rzeczami jak obmycie ciała Eddiego, czy przełożenie go z jednego boku na drugi, żeby nie miał odleżyn. Pokazały mi wszystko, nauczyły jak robić to prawidłowo żeby uważać na jego uszkodzone plecy. Chętnie zapoznałam się z tą wiedzą, bo chcę robić przy nim jak najwięcej w końcu to mój partner, jestem u niego codziennie przynajmniej przez 3 - 4 godzin po szkole.
Stało się to rutyną, wstawanie rano, przeżycie dnia szkoły i udzielanie płatnych korepetycji z matematyki i biologii, a później wizyta u Eddiego. Dzisiaj jednak dzień będzie cięższy, jako że jest to dzień zakochanych, którego nie mogę obchodzić z moim ukochanym. Znaczy, mogę i będę, ale nie będzie to mój wymarzony sposób na spędzanie z nim tego czasu.
Więc zaczęłam kolejny dzień, podniosłam się z łóżka, wykąpałam szybko, ubrałam w byle co, nakarmilam Frodo, który tęsknił za swoim tatą równie mocno jak ja. Po czym zeszłam do kuchni i zobaczyłam w niej Robin i Vicky które cieszyły się dniem. Niestety ich uśmiechy zniknęły z twarzy gdy mnie zobaczyły.
- Proszę nie przeszkadzajcie sobie, zaraz wychodzę. - powiedziałam otwierając lodówkę, wyjmujac z niej pierwszy lepszy jogurt i uśmiechając się do dziewczyn najbardziej jak mogłam
- Jak się czujesz? - zapytała zmartwiona Robin
- Dobrze. - odpowiedziałam kiwając głową i wyjmując łyżeczkę z szuflady
- Jakie macie plany na dzisiaj?? - zapytał zadowolony Collin wchodząc do kuchni
Nie zauważył mnie w pierwszej chwili, dlatego chyba zadał to pytanie, ale gdy Robin i Vicky westchnęły z niedowierzaniem to mój brat się zreflektował nad swoim pytaniem.
- Wiecie że nie musicie się tak zachowywać, prawda? - zapytałam wyglądając nad nich z nad mojego jogurtu
- Nie chcemy cię dodatkowo smucić.. - powiedziała Vicky
- Jest specjalny dzień, wiem to doskonałe i będę się jeszcze bardziej cieszyć kiedy wy będziecie się cieszyć. Mój dzień będzie wyglądać tak, że pójdę do szkoły, później na trening, po nim do Eddiego i na koniec mam spotkać się z Andym i Garethem w kinie. Gareth ma mi przedstawić swoją nową dziewczynę.
- Idziesz do kina? - zapytał Collin widocznie zadowolony z tego, że spędzę dzień gdzie indziej niż w szpitalu i domu.
- Tak, Andy mnie namówił.. - powiedziałam wzruszając ramionami i patrząc się między osoby obecne w kuchni
CZYTASZ
Droga przez Ciernie. - Eddie Munson x Amara Harrington
FanfictionAmara musi przenieść się z Nowego Yorku do Hawkins przez swojego brata. Chłopak wplątał się w jakieś szemrane interesy, co na pewno nie przyniosłoby nic dobrego. Siostra musi z nim jechać, żeby go przypilnować. Mieszkają ze swoim kuzynem Stevem Har...