Pierwsze ciepłe dni zwiastowały coraz bliższy koniec roku szkolnego, a przy tym coraz większy stres związany z egzaminami końcowymi dla Steva, Collina i Eddiego. Ten ostatni co prawda udaje przed wszystkimi, że wcale nie denerwuje się zakończeniem szkoły, ale kiedy jesteśmy razem w naszej sypialni widzę jak zaczyna się stresować.
Collin wziął się pożądanie do nauki, nadrabia wszystkie ominięte godziny i zajęcia. Poprawia swoją średnia i wyniki w nauce. Steve nie ma się za bardzo czym przejmować, bo pracował cały rok. Eddie za to zdaje już ze wszystkich przedmiotów, co ogromnie mnie cieszy. Musi uważać tylko żeby nie wdać się w żadną awanturę i będzie dobrze.
Średnio raz w tygodniu wyciągam z szafki jakieś zdjęcie, ale nie interesuje mnie to. Głupi żart zapewne jednego z kolegów Trevora. Zdjęcia są robione gdzieś na ulicy, w miejscu publicznym i wiem że i tak policja nic z nimi nie zrobi. Nie mówiłam też o tym nikomu żeby nie martwili się na zapas. Mają już i tak czym się przejmować.
Od jakiegoś czasu mam dziwne wrażenie jakby Eddie chciał poważnie o czymś porozmawiać, ale wygląda to tak jakby brakowało mu odwagi. Mi na pewno jej brakuje żeby zapytać dokładnie co go gryzie, bo gdy zadaje to pytanie to chłopak zawsze wzrusza ramionami i mówi że nic takiego. Za kilka dni jest długi weekend i zaplanowaliśmy "rodzinną" wycieczkę nad jezioro żeby uczcić dłuższe wieczory i dużo cieplejsze noce.
Wolny jest piątek, sobota i niedziela, a nasz plan wygląda tak żeby nocować w namiotach które rozbijemy między lasem, a jeziorem z piątku na sobotę, zabawić się trochę i odpocząć i w niedzielę wieczorem wrócić do domu żeby spokojnie odpocząć od intensywnego odpoczywania.
W czwartek Bri i Robin były na zakupach. Kupiły trunki i jedzenie na nasz mały wypad. Ciężko było namówić mamę Dustina żeby go z nami puściła, bo denerwuje się że jej syn spędza z nami coraz więcej i więcej czasu. Jednak śmiałam się że taka jest kolej rzeczy. Zgodziła się gdy obiecałam jej, że będzie spał w namiocie ze mną i Eddim.
Mamy jeszcze jeden powód do świętowania, w sobotę wybije mi i Eddiemu pół roku oficjalnego związku. Nie planuje na to żadnych okazji i mam nadzieję, że on też nic nie zaplanował.
Przez te 6 miesięcy stało się tak dużo, że wydaje mi się że znamy się od wielu lat, a nie 6 miesięcy, jednak jedno nie zmieniło się ani trochę od początku. Nadal tak samo mocno kocham tego nerda, który właśnie stoi na środku salonu w jednej ręce trzyma poduszkę jako tarcze, a w drugiej bagietkę, którą miałam zrobić nam na kolekcja, ale aktualnie bagieta odgrywa rolę potężnego zaczarowanego miecza, a na przeciwko niego stoi Dustin ze szczotką do zamiatania, udając że to ogromny i potężny młot.
Tak to jest jak poprosi się ich o wyjęcie zakupów i zamiatanie podłogi w holu. Westchnęłam i patrzyłam na tą słodką scenę i jak chłopcy krzyczą do siebie jeden przez drugiego o tym czyja broń jest silniejsza. Eddie może i ma te 21 lat, ale zatrzymał się na jakichś 15.. może 13.. oby 13..
Odwróciłam się i wróciłam do kuchni wiedząc że i tak nie odzyskam kolacji i muszę wymyśleć coś innego. Steve siedział przy wyspie kuchennej i planował wyjazd dokładnie licząc czy mamy wystarczająca ilość miejsc w samochodach i namiotach. Rozstrzał między tymi dwoma pokojami odnośnie dojrzałości był ogromny, a ja nie wiedziałam gdzie lepiej się czuję, czy z dziećmi i ich fantasy, czy Stevem i jego opiekuńczą powagą.
- Chyba się zmieścimy.. - powiedział Steve po raz kolejny licząc wszystkich
- Mówisz to po raz setny Steve. Jeśli nawet zabranie dla kogoś miejsca zawsze można spać w samochodzie. - powiedziałam optymistycznie
- Możemy włożyć materac do wana!- krzyknął Steve cały podekscytowany ze swojego pomysłu
- Wiesz że tam jest materac.. od chyba zawsze.. - powiedziałam patrząc na chłopaka
CZYTASZ
Droga przez Ciernie. - Eddie Munson x Amara Harrington
FanfictionAmara musi przenieść się z Nowego Yorku do Hawkins przez swojego brata. Chłopak wplątał się w jakieś szemrane interesy, co na pewno nie przyniosłoby nic dobrego. Siostra musi z nim jechać, żeby go przypilnować. Mieszkają ze swoim kuzynem Stevem Har...