Staranne przygotowania.

138 6 14
                                    

Od samego rana w domu było pobojowisko, po wczorajszej długonocnej posiadówce został bałagan którego nie chciało się nam już sprzątać. Gdy tylko wstaliśmy zaczęliśmy się szykować na ślub Collina i mimo braku z mojej strony jakiejkolwiek niechęci w zobaczeniu Bri po tak długim czasie to nadal bałam się że dziewczyna będzie dla mnie z jakiegoś powodu nieprzyjemna. Stwierdziłam więc że nie pozwolę na to żeby zniszczyła mi ten dzień i mam zamiar cieszyć się szczęściem mojego brata, szczęściem na które zasługuje.

Dlatego od razu po tym jak przypilnowałam trójki drużb z których żaden nie potrafił zawiązać krawata i zadbałam o własny wygląd uznałam że Mel powinna również wystroić się z okazji ślubu swojego wujka. Wygrzebałam z szafy sukienkę która mówiłam że nigdy jej nie założę, jednak jak widać, nigdy nie mów nigdy. Moje dziecko będzie kompletnym kontrastem ode mnie i swojego taty, jej śliczna różowa sukieneczka wyglądała na niej przesłodko w komplecie z perłowymi bucikami. Cieszyłam się w tym momencie że Bri podarowała mi ją jeszcze przed tym jak Mel się urodziła, miałam nadzieję że dziewczyna doceni starania i choć delikatny most ku zgodzie który staram się między nami wybudować.

Sama ubrana byłam w granatową krótką sukienkę z odsłoniętymi plecami, a Eddie miał na sobie pełnoprawny czarny garnitur. Archer, tak jak Eddie miał na sobie czarny garnitur, a Simon postanowił założyć spodnie garniturowe, białą koszulę i kamizelkę od garnituru, bez marynarki i muszę mu przyznać wyglądał w tym odważnym stroju dobrze.

- Gotowi? - zapytał Eddie łapiąc za klucze od mojego samochodu

Spojrzałam się na niego zdziwiona, bo moje auto raczej służyło tylko mi, mój narzeczony nie przepadał za nim specjalnie.

- Chyba nie myślisz że podjedziemy tam wanem, z resztą przed naszym wyjazdem zaczęło się w nim coś psuć i muszę sprawić co z nim nie tak. - powiedział Eddie

Pokiwałam głową ze zrozumieniem, bo miał rację że dziwnie będzie podjechać pod kościół w starym wanie. Wszyscy wspólnie wyszliśmy z domu, a z przyzwyczajenia chciałam usiąść z przodu, jednak się zatrzymałam. Kanapa w moim aucie jest dość niewielka, więc Arch i Simon jako dwójką dość dużych panów będą mieli problem zmieścić się tam razem z siodełkiem Mel.

- Arch jesteś największy, idź do przodu. - powiedziałam otwierając tylnie drzwi

- Harrington czy ty właśnie powiedziałaś że przytyłem?? - zapytał udając urażonego Arch

- A nie przytyłeś? - odpowiedział pytaniem na pytanie Simon po czym schował się w aucie przed gniewem swojego partnera

- Zapamiętam to sobie! - powiedział Arch grożąc Samowi palcem

- Wsiadaj Callway, Harrington chciał żebyśmy byli wcześniej. - nalegał Eddie

Wszyscy wsiadlismy do ciasnego auta. Obserwowałam jak lekko zestresowany Eddie niczym w zegarku zaraz po tym jak wyjechał z naszej uliczki położył rękę na udzie Archera, zazwyczaj to ja siedzę obok niego, więc Eddie robi to nie zastanawiając się nad tym czy jestem obok czy nie. Widziałam jak Arch prostuje się na swoim siedzeniu, więc zwróciłam na to uwagę Simona który miał idealny widok na spiętego Archera.

- Munson, schlebiasz mi, ale trzymaj tą rękę bliżej mojego kolana niż dalej, Kay?

Eddie spojrzał zdziwiony na Archer zaskoczony jego komentarzem i dopiero teraz zrozumiał co robi. Jego dłoń czym prędzej opuściła udo Archera, który wizualnie odetchnął. Eddie za to wytarł rękę kilkukrotnie w spodnie i widziałam jak przeszły go ciarki.

- Nigdy więcej nie siedzisz obok mnie Archer. - powiedział Eddie

- Nawet nie będę się sprzeczał. - powiedział nadal niezręcznym głosem Arch

Droga przez Ciernie. - Eddie Munson x Amara Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz