Zmagania z przyszłością.

189 7 2
                                    

Po kilku dniach wszystko wróciło do normy, Russell załatwił sprawę wody i prądu w ich nowym domu, przez co mogli się normalnie wprowadzić do swojego nowego miejsca zamieszkania. Nick rozpaczał nad tym że nie będzie mógł spędzać wieczorów z Eddim, a Rob śmiał się że będzie mu brakowało mojej kuchni, bo smakowała mu bardziej niż rzeczy jego mamy.

Tego samego dnia, w którym wyniosła się rodzina Munsona do domu wrócił Steve i Coll razem z Bri. Chłopacy spędzili wieczór przy piwie i rozmowach o tym co się działo u nich przez te kilka dni, a ja i dziewczyny odpoczywałyśmy w sypialni Robin plotkując o różnych sprawach szkolnych i z poza szkoły.

W szkole Alison trzymała się blisko Mika, Dustina i Lucasa. Poznała też Max z któryś od razu złapała świetny kontakt. Rob zaprzyjaźnił się z kilkoma chłopakami z grupy imprezowiczów.

W piątek zaraz po treningu wróciłam podekscytowana do domu. Odebrał mnie Collin, który dostał kilka dni wolnego.

- Co cię tak cieszy? - zapytał widząc mój ogromny uśmiech kiedy wsiadałam do samochodu

- Jestem po prostu zadowolona że mamy weekend. To źle, że się cieszę?

- Nie! Ani trochę.

Znów zaczeliśmy milczeć, ciszę przerywało tylko cicho grające radio.

- Macie jakieś plany? - zapytał Coll.

- Eddie ma grać w D&D z chłopakami i musimy jeszcze załatwić kilka spraw.. - powiedziałam licząc że brat nie będzie dopytywał o co może mi chodzić.

- Kilka spraw?

- Tak. - w tym momencie zaczęłam się zastanawiać jakiej użyć wymówki.

- Powiesz mi coś więcej..?

- Coll.. - westchnęłam. - To dość prywatne..

- Sądziłem że jesteśmy rodzina. - odpowiedział Coll z lekkim sarkastycznym śmiechem

- Czy na pewno chcesz słuchać o tym że Eddie zabiera mnie do ginekologa po tabletki antykoncepcyjne? - zapytałam wbijając w niego zdziwione spojrzenie

- Ok ok!! Nie pytam o więcej. - mój braciszek lekko spanikował i się zaczerwienił. Po czym starał się znów odzyskać poważna twarz. - Ale cieszę się że się zabezpieczacie. - dodał najpoważniej jak chyba mógł

- O mój boże Collin!! Jesteś ostatnia osobą, z którą będę o tym rozmawiać. Koniec, ok?! Fu! - przeszły mnie ciarki zarzenowania i obrzydzenia

- To bardzo dobrze, jesteś mądra i cieszę się.. - podejrzewam że Coll kontynuował, jednak zachowałam się w tym momencie jak Dustin i włożyłam sobie palce do uszu krzycząc "LALALALA!!!"

Widziałam jak mój brat zaczyna się śmiać, więc wyjęłam palce z uszu i przestałam krzyczeć. Potrząsnęłam głową i odwróciłam wzrok w stronę okna po mojej prawej stronie.

- Nigdy więcej. - powiedziałam cicho

Dojechaliśmy do domu, gdzie jak się okazało byli już członkowie klubu Ognia Piekielnego. Przywitało nas zdanie które powtarzane jest przez Steva przynajmniej raz w tygodniu.

- Henderson, Wheeler!!! Won buciorami z kanapy!!!! - wykrzyczał Steve przechodząc z kuchni do salonu

- Hej kuzynie. - powiedziałam cicho do pleców chłopaka

Ten jednak albo mnie nie usłyszał, albo zignorował moje słowa. Wzruszyłam więc ramionami i poszłam do sypialni przebrać się ze stroju cheerleaderki. Ubrałam się dość ładnie, żeby móc pojechać z Eddim oglądać jedno z mieszkań. To które udało mi się znaleźć w gazecie.

Droga przez Ciernie. - Eddie Munson x Amara Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz