Od czasu kiedy Tadek dowiedział się o tym że żyję, minął tydzień. Dziś zaczynam nocne dyżury. Nie jestem z tego zadowolona, jednak nie mam innego wyjścia, tak też od poniedziałku do piątku całą noc będę spędzać w szpitalu.
Mój dyżur powinien zacząć się już o dwudziestej, jednak przez ogromne korki na mieście spóźniłam się o ponad godzinę. Po przybyciu do szpitala od razu się przebrałam i poszłam poszukać ojca.— Dobry wieczór — Przywitałam się z kolegą taty.
— Dobry, dobry — Mężczyzna się uśmiechnął.
— Widział pan może mojego tatę? — Zapytałam.
— Jest w sali piątej — Odpowiedział.
— Dobrze, dziękuję — Powiedziałam i odeszłam. Po wejściu do sali poprosiłam ojca o krótką rozmowę na którą od razu się zgodził.
— Po pierwsze przepraszam za spóźnienie — Powiedziałam.
— Właśnie teraz powinnaś asystować na bloku operacyjnym — Powiedział — Brakuje lekarzy, wszyscy są zajęci, dawno nie mieliśmy tylu pacjentów.
— Co mogę zrobić? — Zapytałam.
— Mikołaj musi iść zaraz na blok, jak już mówiłem nie mamy lekarzy. Zajmiesz się jego pacjentami, z tego co słyszałem jest ich dwóch.
— Gdzie mogę znaleźć Mikołaja? — Zapytałam.
— Sala trzydzieści, piętro wyżej — Powiedział — Gdyby coś się działo, wołaj mnie.
— Okej — Powiedziałam.
Udałam się na piętro wyżej. Zapukałam i weszłam do sali w której leżała kobieta. Obok niej stał starszy mężczyzna który podłączał kroplówkę.— Dobry wieczór — Powiedziałam.
— Dobry wieczór — Odpowiedział — Coś się stało?
— Mam przypilnować pana pacjentów w czasie kiedy będzie pan na bloku operacyjnym — Wyjaśniłam.
— Dobrze się składa — Powiedział — U pani jest wszystko w porządku, wystarczy że zajrzysz do niej raz na piętnaście minut, natomiast niepokoi mnie mój drugi pacjent...
— Panie Religa, jest pan pilnie proszony o przyjście na blok operacyjny — Pielęgniarka przerwała wypowiedź mężczyzny.
— Już idę — Powiedział — Panno Narkiewicz, drugi pacjent jest na prześwietleniu, najlepiej będzie jeżeli zapyta pani kogoś z personelu o informacje dotyczące sali do której go przewieziono — Powiedział i wyszedł.
Opuściłam salę zaraz po mężczyźnie. Udałam się w stronę pracowni RTG. Jednak niczego się nie dowiedziałam. Ponieważ pan robiący prześwietlenia tak jak ja dopiero przyszedł do pracy. Niemalże biegiem udałam się w stronę rejestracji.
— Dobry wieczór — Powiedziałam po raz kolejny dzisiejszego wieczoru.
— Dobry wieczór — Odpowiedział starszy mężczyzna.
— Szukam sali do której został przewieziony pacjent pana Religi — Powiedziałam.
— Chwilę — Mężczyzna wyszukał coś na komputerze — Kobieta leży w sali trzydziestej, jest świeżo po operacji.
— Tak, to już wiem — Powiedziałam zdenerwowana.
— Mężczyzna leży w sali z numerem czterdziestym — Powiedział — Spadł z dużej wysokości. Dopiero co miał robione prześwietlenie — Powiedział podając mi kartę.
— Dziękuję, do zobaczenia — Powiedziałam. Nawet nie patrząc na dokumentacje udałam się do sali czterdzieści. Po wejściu do środka serce stanęło mi w gardle na widok Michała. Zaczęłam zastanawiać się co musiało się stać że chłopak trafił tutaj w tak ciężkim stanie. Dopiero po chwili przypomniałam sobie słowa starszego mężczyzny, który powiedział że spadł z dużej wysokości. Zachowanie zimnej krwi, właśnie to jest mi teraz potrzebne.
Zajrzałam w dokumentacje Michała, prócz złamanej ręki i nogi nic więcej mnie nie zaniepokoiło. Podeszłam bliżej łóżka szpitalnego, kiedy Matczak otworzył oczy i spojrzał na mnie ciśnienie mi momentalnie wzrosło do tego stopnia że myślałam że zemdleję.
CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA || MATA
FanfictionNie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...