— Buziak w... — Nie dokończyłam bo chłopak wpił się w moje usta, jednak nie oddałam pocałunku a odsunęłam chłopaka od siebie. Michał nie był nachalny, jednak jego wyraz twarzy zmienił się, wyglądał na zmieszanego, a może nawet smutnego.
— Nie... — Spojrzałam w oczy Matczaka.
— Czemu? — Zapytał.
— My... nie powinniśmy — Westchnęłam — Tamto na imprezie... to wszystko wina tabletki.
— Wiem — Odpowiedział wstając — Byłbym głupi gdybym pomyślał że coś do mnie czujesz — Chłopak przetarł twarz dłońmi — Idę zapalić — Powiedział, po czym udał się w stronę balkonu.
Gdy Michał wyszedł pogrążyłam się w myślach, nie wiem o co mogło mu chodzić, i co miał na myśli mówiąc przedostanie zdanie, cóż... może jest to spowodowane ilością alkoholu w jego krwi. Po czasie gdy chłopak dość długo nie wracał, poszłam na balkon.
Michał stoi i pali papierosa, zapewne już kolejnego od momentu w którym tu przyszedł.— Michał... chodź do środka — Stanęłam za chłopakiem.
— Chyba zwijam się na chatę — Powiedział nie odwracając się.
— Chyba sobie żartujesz — Podeszłam po czym stanęłam obok chłopaka.
— Nie, naprawdę. Powinienem już wracać — Matczak wyrzucił niedopałek przez balkon.
— Zostajesz, nie puszczę cię samego, jest późno, w dodatku jesteś pijany — Powiedziałam na co chłopak tylko się roześmiał.
— Myślisz że nie wracałem już tak? To normalne — Powiedział wychodząc z balkonu, sama udałam się za nim, wyprzedziłam go po czym szybko zamknęłam kluczem drzwi.
— Nie wyjdziesz — Stanęłam blokując drzwi.
— Wyjdę — Odpowiedział po czym podszedł bliżej — Odsuń się, naprawdę nie... — Sama nie spodziewałam się że to zrobię ale pocałowałam Matczaka, chłopak oczywiście od razu zaczął oddawać pocałunek, który z każdą sekundą zaczął stawać się coraz bardziej namiętny.
— Zostaniesz? — Zapytałam gdy skończyliśmy.
— Zostanę — Odpowiedział uśmiechając się lekko.
— Chodź — złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam za sobą w stronę mojego pokoju.
— Teraz co? — Zapytał ściągając dresy i bluzę.
— Idziemy spać — Odpowiedziałam wchodząc pod kołdrę.
— Nie dam rady spać obok — Powiedział siadając na łóżku.
— Przecież już nie raz tak spaliśmy — Powiedziałam.
— Nie raz miałem erekcję — Powiedział patrząc na mnie.
— Połóż się, naprawdę ten Harnaś ci zaszkodził — Zgasiłam lampkę.
— Zuza — Chłopak westchnął, a po chwili położył się obok.
— Hmm? — Spojrzałam na niego.
— Od czasu balu do matury na moim profilu codziennie będzie pojawiać się twoje zdjęcie — Powiedział.
— Co? — Zapytałam.
— To co słyszałaś — Odpowiedział — Mieliśmy to zrobić z zdjęć Wygusia, ale on nie chce.
— Ja też nie chcę — Powiedziałam.
— Chcesz.
_______________________________
— Dziś jest ostatnia próba, jesteście gotowi? — Zapytała nauczycielka na co wszyscy tylko przytaknęli — Dobrze, każda para, proszę ustawić się zgodnie z rosnącym numerem od jedynki w górę. Proszę pierwsza para Mikołajczyk i Morawiecka.
— Który mamy numer? — Zapytałam Matczaka.
— Dziesiąty — Odpowiedział — kładź rękę — Chłopak wystawił w moją stronę swoją dłoń.
— Chodźmy — Ułożyłam swoją dłoń na dłoni Michała.
W czasie gdy wszystkie pary się ustawiły, zaczęliśmy tańczyć. Wcześniej nie stresowałam się, jednak gdy dziś ostatni dzień prób, stres przybrał na sile i strasznie boje się jutrzejszego dnia.
Po skończonej próbie nauczycielka ogłosiła że jutro rano odbywa się próba generalna na której musimy być wszyscy bez wyjątku.— Kupiłyście już kiecki? — Zapytał Wyguś.
— Tak, byłyśmy trzy dni temu na zakupach — Odpowiedziała Marcelina — Jutro rano na paznokcie, do fryzjera, do kosmetyczki... — Dziewczyna zaczęła wymieniać.
— Może jeszcze idź do ginekologa żeby zobaczył czy masz czyste cipsko — Zaśmiał się Wygnański.
— Co kurwa? — Zaśmiał się Szczepan.
— Dokładnie, taka będzie twoja reakcja gdy nasza Marcysia oznajmi ci że jesteś bezrobotnym ojcem będącym w kolektywie nie znanym jeszcze jako Gombao trzydzieści trzy bez przecinka.
— Szkoda że na polskim tak dokładnie nie mówisz — Zaśmiał się Adam.
— Adamie, spokojnie, jeszcze mam pół roku aby zabłysnąć — Powiedział Franek.
— Kto w ogóle jedzie na białą szkołę? — Zapytała Ola.
— Ja — Odpowiedziałam. Właściwie to zgłosił się każdy prócz Huberta.
— Czemu nie jedziesz? — Zapytał Wyguś.
— Muszę pomóc staremu — Odpowiedział.
— W czym? — Zapytał Matczak. — W Przewożeniu trupów?
— Stary, wiesz że nie mamy tylko zakładu pogrzebowego? Mamy też restauracje, w jednej pracuje matka, chcę jej pomóc trochę.
— Dobra, dobra, rozumiem, rób jak chcesz — Powiedział Michał — No to co, ja spadam na chatę, a z wami jak?
— My idziemy coś zjeść — Franek spojrzał na wyświetlacz telefonu — MAO, dzisiaj nasz ukochany kurczaczek na przecenie — Powiedział uradowany.
— Kto leci z nami? — Zapytał Krzysiek.
— I tak nie mam co robić — Wzruszyłam ramionami.
— Skoro na przecenie — Zaśmiał się Matczak.
— Ja idę na paznokcie — Powiedziała Marcelina.
— Ja wracam na chatę także pasuje — Ola się z nami pożegnała po czym odeszła.
— Ja tak samo spadam na chatę, siema — Hubert tak jak reszta poszli w swoje strony.
— Ja kurczaczka nie odmówię — Zaśmiał się Adam.
— Czyli lecimy na Gong bao — Klasnął w dłonie Szczepański.

CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA || MATA
FanfictionNie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...