38

9.5K 339 479
                                    

— Czyli... przyłapał was twój ojciec? — Zapytał Wygnański.

— Ta, stary, my się pieprzymy i nagle on wchodzi, Japierdole — Matczak się zaśmiał.

— Teraz wiesz po co w drzwiach jest zamek — Zaśmiał się Krzysiek.

— A wam jak minął weekend? — Zapytałam.

— Marcelina jeszcze się nie pochwaliła? — Zapytał Krzysiek.

— Czym? — Zapytałam.

— Jesteśmy razem od soboty — Odpowiedział Szczepan.

— Nie zdążyła się pochwalić — Powiedziałam — Gratulacje, obyś tylko jej nie skrzywdził — Przytuliłam Szczepańskiego co oddał.

— Nie mógłbym tego zrobić — Uśmiechnął się.

— My sobie graliśmy u mnie na chacie — Odezwał się Wyguś — Później było gorzej.

— Ruchaliście się? — Zapytał Matczak.

— Nie, było naprawdę źle — Odpowiedział Franek — Po grze najebaliśmy się i nadzy wyszliśmy do moich rodziców, zaczęliśmy śpiewać im jakieś disco polo, ojciec w kółko mówi że nie odziedziczyłem po nim genów.

— Co? Chuj okazał się mniejszy? — Zaśmiał się Matczak.

– Nie, chodzi o włosy, z resztą nie ważne — Mruknął.

— Jasne — Zaśmiał się Krzysiek — To co? Lecimy do klasy? Za trzy minuty lekcja.

— My się zmywamy — Powiedział Matczak.

— My? — Zapytałam — Kogo masz na myśli?

— Mnie i ciebie — Odpowiedział.

— Nie, gdzie chcesz iść? — Zapytałam.

— Gdzie to gdzie, okaże się na miejscu — Odpowiedział.

— Ojciec mnie zabije — Powiedziałam.

— Jesteś zbyt słodka żeby cię zabił — Michał uśmiechnął się.

— To co? Idziecie? — Zapytał Wyguś.

— Ta — Odpowiedział Matczak.

— Dobra, to my spadamy do klasy, siema — Powiedział po czym odeszli.

Wraz z Michałem udaliśmy się po nasze kurtki, a po ubraniu się opuściliśmy budynek szkoły. Idąc zaczęłam domyślać się gdzie zmierzamy.

______________________________

— Kiedyś często tutaj przychodziliśmy — Uśmiechnęłam się na wspomnienia związane z tym miejscem.

— Czuję się tutaj jak nigdzie indziej — Powiedział — Nie umiem nawet tego opisać.

— Wolny? — Zapytałam.

— Wolałbym być zajęty — Matczak spojrzał na mnie.

— Ja chyba też — Spojrzałam w oczy Michała.

— Nie chcę pytać o związek,   — Matczak nachylił się i musnął moje usta po czym się w nie wpił, oczywiście oddałam pocałunek, oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy zabrakło nam tchu.
Uśmiechnęłam się do Matczaka, którego nos wciąż styka się z moim, patrząc na chłopaka i trzymając dłonie na jego zmarzniętych policzkach, zdałam sobie sprawę że zaczęłam kochać w nim wszystko, każdą najmniejszą rzecz.

— Kocham cię — Wyszeptałam po czym zacisnęłam usta w wąską kreskę.

— Żartujesz sobie tak? — Zapytał.

— Nie — Pokręciłam głową — Kocham cię Matczak.

— Japierdole, nie... nie wierzę, kurwa też cię kocham i cholernie chce żebyś była moja — Powiedział, nie mówiąc nic przyciągnęłam Matczaka do siebie po czym pocałowałam go, a chłopak od razu oddał pocałunek, Michał przejechał językiem po mojej dolnej wardze, prosząc o dostęp, tak więc uchyliłam lekko usta, a nasze języki się spotkały. Przez krótki moment toczyliśmy wojnę, jednak w krótce oderwaliśmy się od siebie, kiedy ponownie zabrakło nam tchu.

— Nie jest ci zimno? — Zapytałam z troską.

— To pytanie powinienem raczej zadać ja — Chłopak spojrzał na mnie — Masz czerwony nosek, lepiej będzie jak już stąd pójdziemy.

— Masz rację — Przyznałam.
Michał złapał mnie za rękę i ruszyliśmy.
W czasie drogi do domu Matczaka, zahaczyliśmy o nero, jak zwykle zamówiliśmy sobie herbatę tropical fruit i Quiche z kurczakiem, są to jedne z lepszych rzeczy które tam serwują.
Dopiero około godziny później znaleźliśmy się w domu Michała, całe szczęście że nie ma jeszcze pana Matczaka.

— Zjecie z nami obiad? — Zapytała mama Michała.

— Czemu nie? — Odpowiedział Michał... tym samym w zasadzie nas pogrążając.

— Usiądźcie do stołu, zaraz będzie obiad — Powiedziała.

— Tata jest w domu? — Zapytał Brunet.

— Nie, ale zaraz ma być — Odpowiedziała — Stęskniłeś się za nim?

— Jasne — Wywrócił oczami — Umieram z tęsknoty.

W czasie gdy usiedliśmy do stołu, do domu wszedł pan Matczak, gdy nawiązał kontakt wzrokowy z synem zaczął udawać że jęczy, co wyglądało dość śmiesznie, mężczyzna od czasu w którym wszedł do pokoju Michała, rzuca w jego stronę dość śmieszne dogryzki, bądź udaje że jęczy, a wszystko jest spowodowane tylko tym że widział Michała w akcji.

— Marcin? Wszystko z tobą dobrze? — Zapytała pani Arletta.

— A nie widać? — Zapytał uśmiechając się.
Mężczyzna odłożył swoją torbę w salonie po czym usiadł do stołu, tak jak chwilę później pani Arletta.

— Michał, „Zuza chyba długo nie pociągnie jak będziesz tak jęczał" — Pan Marcin zwrócił się do Syna, przez co Michał prawie udusił się kurczakiem którego żuł, za to napój który właśnie piłam opuścił moje usta.

— Co z wami? O co wam chodzi? — Zapytała zdezorientowana kobieta.

— O maturę — Odpowiedział pan Marcin.

— Jasne — Rzucił krótko Matczak.

— Pewnie często jej „jęczysz" narzekając na naukę — Pan Marcin nie hamował się z dwuznacznymi pytaniami, mi się chciało śmiać, za to widząc minę Michała, chłopak prawdopodobnie chciałby zapaść się pod ziemię.

KAŻDEGO DNIA || MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz