4.9

5.1K 188 285
                                    

— Zaraz wychodzicie tak? — Zapytał dla pewności pan Marcin.

— Ta, cały ten bankiet zaczyna się o osiemnastej — Odparł Matczak.

— Mamy nie ma w domu, więc Marcel będzie musiał pójść za mną na zebranie — Westchnął ciężko — Nie wiem jak sobie poradzimy, ale jakoś sobie poradzimy.

— Na jakie zebranie? — Zapytałam.

— Sędziowskie — Odpowiedział — Ma być Kaczyński więc będzie śmiesznie. Marcel kim jest Kaczyński? — Pan Marcin spojrzał w dół na wnuka którego trzymał za rękę.

— Idiota! — Marcel się uśmiechnął.

— Jeszcze nad tym popracujemy... to jak? Idziecie już?

— Nie wiem dlaczego tak bardzo chcesz żebyśmy wyszli — Zaśmiał się Michał — W sumie to nawet nie chce wiedzieć.

— Miałeś iść? To idź — Pan Marcin wskazał na drzwi.

— Do później.

Po wyjściu z domu rodziców chłopaka udaliśmy się do samochodu Michała. Zajęłam miejsce pasażera i zapięłam pasy. Po chwili Michał usiadł za kierownicą, jednak zamiast odpalić samochód zaczął się nad czymś zastanawiać.

— Chcesz poprowadzić? — Zapytał.

— Mówisz poważnie?

— Jak najbardziej — Uśmiechnął się — To jak?

— Jasne — Odpięłam pasy i wysiadłam z samochodu. Zamieniliśmy się miejscami. Już kiedyś prowadziłam, jednak nigdy nie podjęłam się tego aby zrobić prawo jazdy. Po krótkim instruktażu ze strony Michała odpaliłam silnik i ruszyliśmy.

— Idzie ci dobrze — Chłopak sięgnął ręką do kierownicy — Trochę bliżej pasa.

— Czuję się trochę jak podczas operacji - Zaśmiałam się.

— Dlaczego? — Chłopak również się zaśmiał.

— Tam jestem równie skupiona — Odpowiedziałam.

Pół godziny później dojechaliśmy pod hotel w którym ma odbyć się bankiet. Weszliśmy do środka gdzie zostaliśmy pokierowani na sale. Przed wejściem musieliśmy potwierdzić naszą tożsamość. Tak jak Michał wyciągnęłam z torebki dowód i podałam go mężczyźnie. Po sprawdzeniu naszej obecności na liście zwrócił nam dowody i weszliśmy na sale.

— Trochę jak to pomieszczenie z Titanica — Powiedział Matczak rozglądając się dookoła — No i pełno bananowców.

— Gdzie idziesz? — Zapytałam kiedy ruszył w nieznanym mi kierunku.

— Napić się — Odpowiedział.

— No tak — Westchnęłam i udałam się za nim.
Stanęliśmy przy barze, Michał zamówił dla nas po kolejce drinków. Barman zrobił drinki które nam podał.

— Zamówiłeś sobie podwójną kolejkę? — Zapytałam.

— Te są dla ciebie — Powiedział wskazując na drinki.

— Chyba zapomniałeś że będziemy mieć dziecko — Powiedziałam.

— Całkowicie to mi wyleciało z głowy — Odparł — Przepraszam, zamówię dla ciebie co tylko chcesz, na co masz ochotę?

— Na razie niczego nie chce — Odparłam. Kiedy Michał wypił drinki dołączyliśmy do stołu przy którym siedzieli nasi znajomi, ci lubiani jak i nie lubiani. Dominika zmierzyła mnie chłodnym spojrzeniem co od razu zauważyłam. Obiecałam sobie że tego wieczoru nie wdam się w żadną rozmowę z dziewczyną.

KAŻDEGO DNIA || MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz