— Zaraz wychodzicie tak? — Zapytał dla pewności pan Marcin.
— Ta, cały ten bankiet zaczyna się o osiemnastej — Odparł Matczak.
— Mamy nie ma w domu, więc Marcel będzie musiał pójść za mną na zebranie — Westchnął ciężko — Nie wiem jak sobie poradzimy, ale jakoś sobie poradzimy.
— Na jakie zebranie? — Zapytałam.
— Sędziowskie — Odpowiedział — Ma być Kaczyński więc będzie śmiesznie. Marcel kim jest Kaczyński? — Pan Marcin spojrzał w dół na wnuka którego trzymał za rękę.
— Idiota! — Marcel się uśmiechnął.
— Jeszcze nad tym popracujemy... to jak? Idziecie już?
— Nie wiem dlaczego tak bardzo chcesz żebyśmy wyszli — Zaśmiał się Michał — W sumie to nawet nie chce wiedzieć.
— Miałeś iść? To idź — Pan Marcin wskazał na drzwi.
— Do później.
Po wyjściu z domu rodziców chłopaka udaliśmy się do samochodu Michała. Zajęłam miejsce pasażera i zapięłam pasy. Po chwili Michał usiadł za kierownicą, jednak zamiast odpalić samochód zaczął się nad czymś zastanawiać.
— Chcesz poprowadzić? — Zapytał.
— Mówisz poważnie?
— Jak najbardziej — Uśmiechnął się — To jak?
— Jasne — Odpięłam pasy i wysiadłam z samochodu. Zamieniliśmy się miejscami. Już kiedyś prowadziłam, jednak nigdy nie podjęłam się tego aby zrobić prawo jazdy. Po krótkim instruktażu ze strony Michała odpaliłam silnik i ruszyliśmy.
— Idzie ci dobrze — Chłopak sięgnął ręką do kierownicy — Trochę bliżej pasa.
— Czuję się trochę jak podczas operacji - Zaśmiałam się.
— Dlaczego? — Chłopak również się zaśmiał.
— Tam jestem równie skupiona — Odpowiedziałam.
Pół godziny później dojechaliśmy pod hotel w którym ma odbyć się bankiet. Weszliśmy do środka gdzie zostaliśmy pokierowani na sale. Przed wejściem musieliśmy potwierdzić naszą tożsamość. Tak jak Michał wyciągnęłam z torebki dowód i podałam go mężczyźnie. Po sprawdzeniu naszej obecności na liście zwrócił nam dowody i weszliśmy na sale.
— Trochę jak to pomieszczenie z Titanica — Powiedział Matczak rozglądając się dookoła — No i pełno bananowców.
— Gdzie idziesz? — Zapytałam kiedy ruszył w nieznanym mi kierunku.
— Napić się — Odpowiedział.
— No tak — Westchnęłam i udałam się za nim.
Stanęliśmy przy barze, Michał zamówił dla nas po kolejce drinków. Barman zrobił drinki które nam podał.— Zamówiłeś sobie podwójną kolejkę? — Zapytałam.
— Te są dla ciebie — Powiedział wskazując na drinki.
— Chyba zapomniałeś że będziemy mieć dziecko — Powiedziałam.
— Całkowicie to mi wyleciało z głowy — Odparł — Przepraszam, zamówię dla ciebie co tylko chcesz, na co masz ochotę?
— Na razie niczego nie chce — Odparłam. Kiedy Michał wypił drinki dołączyliśmy do stołu przy którym siedzieli nasi znajomi, ci lubiani jak i nie lubiani. Dominika zmierzyła mnie chłodnym spojrzeniem co od razu zauważyłam. Obiecałam sobie że tego wieczoru nie wdam się w żadną rozmowę z dziewczyną.

CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA || MATA
FanfictionNie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...