— Wykończysz się — Usiadłam przy biurku ojca.
— Jest dobrze — Ojciec wydobył się na lekki uśmiech.
— Przecież widzę jak wyglądasz — Zacisnęłam usta w cieką kreskę żeby tylko się nie rozpłakać — Powinieneś odpocząć.
— Zuza, po prostu wykonuję swoją pracę — Mężczyzna spojrzał na mnie swoimi zmęczonymi oczami — W szpitalu jest dużo chorych, co chwila jest przywożona nowa osoba, co chwile ktoś umiera, chcę pomóc, musisz zrozumieć, tu nie liczy się moje dobro, tylko dobro innych.
— Rozumiem że to twoja praca, ale nie powinieneś oddawać się jej w całości — Powiedziałam — Odkąd wróciłam nie ma cię w ogóle w domu.
— Dopóki sytuacja się nie ustabilizuje, nie wrócę — Wyznał — Kiedy tylko myślę co muszą czuć rodziny po stracie bliskiej im osoby... to jest dla mnie motywacją, chcę aby tych zgonów było jak najmniej.
— Nie jesteś bogiem, nie opalisz życia każdemu, cieszę się że pomagasz, ale wszystko narażasz własnym zdrowiem — Wstałam — Ta rozmowa nie ma sensu, myślałam że choć w jakimś stopniu przekonam cię żebyś się tyle nie męczył, ale ty w ogóle mnie nie słuchasz — Powiedziałam po czym wyszłam.
Po tym jak wyszłam z budynku, dałam upust emocją. Jutro są święta, czas w którym powinnismy być razem. Jednak przez to co się dzieje nie będziemy razem, a święta nie będą wyglądać tak samo jak co roku.
Postanowiłam wejść do supermarketu, obiad muszę ugotować sobie sama, bo wszystkie restauracje w mieście są zamknięte.___________________________
Po zrobieniu zakupów, zadzwonił do mnie Matczak, który zaprosił mnie do swojego mieszkania. Z racji że nie mam planów postanowiłam pójść do chłopaka.
— Hej — Powiedziałam wchodząc do środka.
— Cześć — Chłopak zamknął za mną drzwi — Zrobiłaś mi zakupy? — Zaśmiał się.
— Miałam robić obiad, ale zadzwoniłeś — Powiedziałam stawiając zakupy na blacie kuchennym.
— Czyli... robimy obiad razem? — Zapytał.
— Oczywiście — Powiedziałam.
— Jesteś nie w humorze — Zauważył.
— Ojciec mnie wkurzył — Wyznałam — Jest na tyle zajęty pracą, że nie ma nawet czasu spędzić ze mną świąt.
— Możesz wpaść do nas — Zaproponował Brunet — Mama ostatnio mówiła że dawno cię nie widziała, poza tym chyba lepiej żebyś spędziła święta z nami a nie sama.
— Przemyślę to jeszcze — Spojrzałam na Michała.
— Śniadanie zaczyna się o jedenastej — Michał zaczął rozpakowywać produkty z torby.
— Byłeś na dzisiejszym pogrzebie? — Zapytałam.
— Nie — Odpowiedział — Tylko najbliższa rodzina może wejść.
— A co z sekcją? — Zapytałam.
— Nie mam pojęcia, nie mam skąd się dowiedzieć — Odpowiedział — Nie zamierzam pytać jej matki i ojca.
— Wiem, to by było dziwne — Westchnęłam — To co? Może zaczniemy robić?
— Co właściwie chcesz zrobić? — Zapytał.
— Kurczaka curry z warzywami i ryżem — Odpowiedziałam.
— Dawno nie jadłem — Powiedział.

CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA || MATA
FanfictionNie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...