— Prima aprilis, kolejny wasz żart? — Zapytał Matczak wchodząc do środka.
— Nie stary, jeszcze pół godziny temu było tutaj pogotowie — Powiedział Mateusz — Wciągnęła prawie cały towar Tonleya.
— Wmówiliśmy policjantom że była dilerką, wyobrażasz sobie Dawida za kratami? — Powiedział Maciek.
— Jak to w ogóle było? — Zapytał Michał.
— Mikołaj ją znalazł — Odpowiedziała Marcelina — Rano zszedł do toalety, a ona sztywna leżała na podłodze. Obok niej było trochę prochów.
— Przecież mógł skorzystać z toalety na górze — Powiedziałam.
— Jednak wolałem iść na dół — Bator zwrócił się do mnie.
— Przyjechało pogotowie, potem policja, i rodzice Huberta. Ogólnie to mają zrobić jej sekcje zwłok — Powiedziała Ola.
— Pojebane to — Powiedział Michał — Może była kim była, ale nie brała prochów.
— Skąd możesz wiedzieć? — Zapytała Marcelina — Myślisz że by ci powiedziała?
— Wszystko w porządku? — Zapytałam Matczaka.
— Tak, jest dobrze — Chłopak spojrzał na mnie.
— Jej rodzice już wiedzą, matka ponoć dostała zawału — Odezwał się Wyguś.
— Myślałem że mnie wkręcacie — Michał nabrał powietrza do płuc — Chodźmy stąd — Zwrócił się do mnie.
Postanowiliśmy pójść na spacer, padło na bulwary nadwiślańskie. Michał wyżalił się mi jak się czuje, nie jest smutny, właściwie jego odczucia po jej śmierci są skomplikowane.
— To jest kurwa dziwne — Powiedział.
— Może to był jej pierwszy raz, może nie wiedziała co się stanie gdy weźmie tego za dużo.
— Chyba aż tak głupia nie była — Westchnął — Jestem kurwa w szoku.
— Nie tylko ty — Pokręciłam głową — To musi być dla ciebie dość trudne, jeszcze wczoraj z nią rozmawiałeś.
— To jest pojebane że możemy widzieć kogoś ostatni raz, nie wiedząc o tym.
— Dlatego powinniśmy doceniać ludzi których kochamy, bo nigdy niewiadomo kiedy odejdą — Powiedziałam.
_____________________________
Niedawno Matczak poszedł do Nobocoto, Walczuk poprosił go aby mu w czymś pomógł, za to ja wróciłam do domu.
Usłyszałam pukanie do drzwi, wstałam więc i udałam się w ich stronę. Po otworzeniu drzwi, przywitał mnie Szczepański, który jest dość mocno najebany.— Musimy to opić — Powiedział wchodząc do środka.
— Co znowu opić? — Zapytałam — Nie mów że śmierć Olgi.
— Nie — Pokręcił głową a wódkę którą przyniósł ze sobą położył na stole — Wróciliśmy do siebie.
— Ty i Marcelina? — Zapytałam siadając.
— No a kto inny? — Zapytał szczęśliwy.
— Nie rozumiem tego wszystkiego, przecież niedawno co z nią zerwałeś — Powiedziałam.
— Byłem za bardzo zazdrosny, to mnie zgubiło, ale już jest dobrze — Chłopak otworzył wódkę — Jakieś kieliszki? — Zapytał. Wstałam po czym udałam się w stronę wyspy kuchennej, nad którą znajdują się wszelkiego rodzaju szkła do alkoholu. Wzięłam dwa kieliszki, po czym wróciłam z powrotem do stołu przy którym siedzi Krzysiek, jeden z kieliszków zostawiłam sobie, za to drugi wręczyłam Szczepanowi.

CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA || MATA
FanfictionNie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...