3.8

5.6K 249 461
                                    

— Zuza, nie mogę od tak wszystkiego zmienić bo ty tak chcesz. Przykro mi — Powiedział odchodząc.

— Proszę cię — Powiedziałam idąc za ojcem.

— Zuza, nie. To moje ostateczne słowo. A teraz idź podać Michałowi leki. Nie chcemy aby cierpiał z bólu.

— Dobrze — Powiedziałam z poddaniem. Udałam się do szpitalnej „apteki" z której wzięłam odpowiedni lek i z nim udałam się do sali w której leży Michał — Wybacz, ale będziesz na mnie zdany — Powiedziałam podając mu jedną tabletkę metamizolu i wodę — Prosiłam ojca o zmianę ale się nie zgodził.

— Dlaczego prosiłaś o zmianę? — Zapytał.

— Nie chcesz mnie widzieć — Zacisnęła usta w cienką linię patrząc na niego.

— To nie tak... To znaczy. Wciąż tego nie rozumiem. Wczoraj zareagowałem tak pod wpływem emocji — Spojrzał na mnie — Dziś rano myślałem że to wszystko mi się śniło, w zasadzie to nadal do mnie nie dociera że żyjesz — Westchnął — Nie wiem jak mam opisać to co czuje, napewno nie jest to złość. Jest to coś na rodzaj żalu.

— Musisz wiedzieć że nie zrobiłam tego dla siebie. Chciałam tylko twojego bezpieczeństwa — Powiedziałam — Okej, idę — Odezwałam się po chwili ciszy która zapanowała między nami.

— Dobry wieczór — Do sali weszła brunetka.

— Musi mi pani wybaczyć, ale muszę panią wyprosić — Powiedziałam.

— Niech da mi pani dziesięć minut, tak jak wcześniej — Poprosiła.

— Chciałabym ale nie mogę — Powiedziałam.

— Julia, przyjdź jutro — Powiedział Michał.

– Kochanie, to będzie dziewczynka — Powiedziała radośnie do Michała — Właściwie to chciałam porozmawiać z mężem tylko na ten temat. Ale skoro nie mogę, to przyjdę jutro.

— Z mężem? — Zapytałam bez zastanowienia.

— Tak? — Powiedziała.

— Dobrze musi pani wyjść — Spojrzałam na nią przepraszającym wzrokiem.

— Odprowadzi mnie pani do drzwi? — Zapytała.

— Jasne — Powiedziałam.

— Mógłbym prosić o wodę? — Zapytał Michał.
Szczerze mówiąc byłam zaskoczona jego pytaniem, bo dopiero co przyniosłam mu butelkę wody.

— Tak, za chwilę — Powiedziałam wychodząc z kobietą z sali.

Odprowadziłam brunetkę do samych drzwi. Po czym udałam się do sklepu szpitalnego z którego wzięłam dużą butelkę wody dla Michała. Po raz kolejny tego wieczoru weszłam do sali w której leży Matczak.

— Przyniosłam wodę — Powiedziałam kładąc butelkę na szafce nocnej obok głowy chłopaka.

— Dzięki, ale nie jest mi potrzebna. Chciałem dokończyć rozmowę — Powiedział patrząc na mnie.

— Chcesz mi dalej mówić jaki to nie jesteś zły przez to co zrobiłam? — Zapytałam patrząc na niego — Jeżeli tak, to wolę wyjść.

— Nie, chcę tylko wiedzieć jak to wszystko wyglądało z twojej perspektywy. Chcę wiedzieć co dokładnie wydarzyło się pięć lat temu — Powiedział.

Wzięłam do ręki taboret który postawiłam przy łóżku chłopaka a następnie na nim usiadłam. Ponad godzinę opowiadałam mu o wszystkim co działo się u mnie przez ostatnie pięć lat. Chłopak również otworzył się przede mną i opowiedział o tym jak spędził te pięć lat. Kiedy opowiadał o Julii i o tym że będzie ojcem był bardzo szczęśliwy i mimo że to boli, cieszę się z tego że jest szczęśliwy.

— Chyba powinnam już pójść. Musisz iść spać — Wstałam.

— Dzięki za rozmowę — Powiedział — Mimo tego wszystkiego co się stało, nie chcę żebyśmy byli do siebie wrogo nastawieni. Ale nie obiecuję też że będziemy przyjaciółmi, po prostu chcę żyć z tobą w koleżeńskich relacjach.

— Jasne, w pełni to rozumiem — Powiedziałam — Dobranoc.

— Dobranoc — Odpowiedział.
Opuściłam sale i udałam się na dół do biura ojca. Opowiedziałam mu w skrócie o tym jak potoczyła się nasza rozmowa. W zasadzie cieszę się że Michał nie jest zły. Od pięciu lat wyobrażałam sobie naszą rozmowę i jej zakończenie które za każdym razem kończyło się źle. Całe szczęście że żadne zakończenie które sobie wyobrażałam nie ziściło się naprawdę.
_____________________________

Tydzień temu Michał opuścił szpital. Bez chłopaka zrobiło się dość nudno, bo kiedy leżał na sali dużo rozmawialiśmy, w dodatku czas leciał szybciej. Od tygodnia też odwiedza mnie Julia, która dziękując za opiekę nad Michałem przynosi mi różne wypieki. Dziś również wpadła w odwiedziny i przyniosła mi bezę. Jej odwiedziny za każdym razem mnie przytłaczają.

— Jestem — W szpitalu pojawił się Krzysiek.

— Hej — Uśmiechnęłam się do chłopaka.

— Chyba jesteś nieco zmęczona — Zaśmiał się patrząc na mnie.

— Chyba? — Spojrzałam na niego — Mamy jedenastą, od wczoraj nie zmrużyłam oka.

— Praca — Wzruszył ramionami — Zbierasz się? — Zapytał.

— Tak — Powiedziałam ziewając.

— Widzę że Julia była w odwiedzinach — Zaśmiał się patrząc na bezę.

— Przyszła o ósmej rano — Powiedziałam — Zostawię to ojcu, zje wieczorem.

— Jutro weekend, będziesz mogła odpocząć i pospać trochę dłużej — Uśmiechnął się.

— Czekałam na to cały tydzień.

Po opuszczeniu szpitala udaliśmy się do samochodu Krzyśka. Chłopak zaproponował abyśmy pojechali do niego, na co się zgodziłam, nie lubię siedzieć sama w domu, wtedy za dużo myślę, najczęściej są to czarne myśli które mnie przytłaczają. Po dojechaniu do mieszkania Szczepańskiego od razu poszłam spać.
__________________________

Po wstaniu rano za namową Krzyśka zagrałam z nim w fifę. Kiedy skończyliśmy grać ubraliśmy się i pojechaliśmy do mojego mieszkania w którym ogarnęłam się i przebrałam. Umówiliśmy się na spotkanie z Olą i Frankiem. Tak też narzeczeni wraz z dzieckiem po godzinie znaleźli się w moim mieszkaniu.

— Nie wiem czy to będzie dla ciebie dobra informacja czy też zła, ale wczoraj po alkoholu Tadek wygadał się wszystkim o tym że żyjesz — Powiedział Franek.

— To było do przewidzenia że się wygada — Westchnął Szczepański — Ale chyba najważniejsze że Michał dowiedział się prawdy od Zuzy a nie od Tadka.

— Zdecydowanie — Powiedziała Ola — Zuza, ślub już za dwa tygodnie. Zgodzisz się zostać moim świadkiem?

— Oczywiście — Powiedziałam uśmiechając się.

— A ty? Kogo wybrałeś na świadka? — Krzysiek spojrzał na Franka.

— Matczaka — Odpowiedział.

KAŻDEGO DNIA || MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz