Dwa dni temu wróciliśmy do Warszawy, chyba każdy z nas dobrze wspominał wycieczkę, właściwie w Les Orres spędziliśmy całe ferie, na pomysł przedłużenia ich wpadł nasz nauczyciel, w czasie gdy wszyscy się zgodzili, na konto pani od wycieczki zaczęły wpływać pieniądze od rodziców, jedni byli zadowoleni, drudzy nie.
— Po lekcji idziemy do Nero — Odezwał się Matczak.
— Na herbatkę? — Zapytał Wyguś.
— Idę z Zuzą, tylko ja i ona — Odpowiedział chłopakowi Matczak.
— A więc Jednak.... zdradzasz mnie — Powiedział Wyguś.
— Jak chcesz iść na herbatę, lub cokolwiek to weź ze sobą Ole — Wzruszył ramionami Matczak.
— Ją to wezmę w inne miejsce — Chłopak się zaśmiał po czym puścił dziewczynie oczko.
— O której dzisiaj kończymy? — Zapytałam.
— Jak dojdziesz — Michał się uśmiechnął.
— To było suche Matczak jak piasek nad Wisłą — Powiedział Krzysiek.
— Kończyny o 14:55 — Odpowiedziała Marcelina.
— Michał stulejarz, tego nie wyplewisz — Powiedział Wyguś.
— Ty chyba nie znasz tego pojęcia — Ola zwróciła się do Franka.
— Nie znam, i znać nie muszę — Wygnański wzruszył ramionami.
________________________________
— Zuza, jak możesz, zanieś laptopa do mojej klasy, i uchyl okna — Poprosiła po lekcji nauczycielka, tak więc udałam się do jej klasy gdzie położyłam laptopa, uchylając okna, do środka wszedł Hubert, przywitał się po czym zapytał o klucze, nie mam pojęcia po co o nie pyta. Po tym jak powiedziałam mu że są one na biurku, chłopak wziął je i zamknął klasę.
— Czemu zamykasz? — Zapytałam.
— Słyszałem, spałaś z Matczakiem, to prawda? — Zapytał.
— Co cię to interesuje? — Zapytałam.
— Odpowiedz mi — Chłopak wyciągnął z kieszeni scyzoryk.
— Hubert, nie rozumiem o co ci chodzi — Zaczęłam cofać się do tyłu.
— Na początku Alan... teraz Matczak, z nim nie będzie takiego problemu — Powiedział spokojnie chłopak.
— O czym ty mówisz? — Zapytałam wchodząc pomiędzy ławki.
— Żaden z nich nie jest i nie był ciebie warty — Chłopak uśmiechnął się jakoś przerażająco.
— Nie podchodź — Powiedziałam załamanym głosem, chwyciłam do ręki wazon, właśnie wtedy zauważyłam jak bardzo trzęsą mi się ręce.
— Boisz się? — Zapytał.
— Nie podchodź! — Krzyknęłam zrozpaczonym głosem.
— Nie musisz się mnie bać — Powiedział idąc w moją stronę, z każdym jego krokiem w przód, ja robiłam krok w tył... jak mam stąd wyjść, kiedy drzwi są zamknięte, a on ma klucz? Skok przez okno odpada, jesteśmy na drugim piętrze.
— Odejdź — Powiedziałam.
— Pamiętasz moje słodkie esemesy? — Zapytał, przypominając sobie wszystko co pisał zaczęły lecieć mi łzy, nie tylko przez to... z samej bezradności, naprawdę nie wiem jaki jest jego cel, i co zamierza zrobić.
— Daj mi stąd wyjść — Załkałam.
— Najpierw to o co cię prosiłem, jednak miałaś te esemesy w głębokim poważaniu, wolałaś Alana który zrobił kaput — Chłopak się zaśmiał — Dla własnego bezpieczeństwa odłóż ten dzbanek.

CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA || MATA
FanfictionNie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...