EPILOG3

7.7K 351 410
                                    

Obudziły mnie promienie słońca wdzierające się do pokoju przez niezasłonięte okno. Spojrzałam w bok i mimowolnie się uśmiechnęłam widząc Marcela przytulonego do boku Michała. Wstałam i najciszej jak tylko mogłam, skierowałam się w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i założyłam przygotowane wcześniej ubrania. Zrobiłam lekki makijaż i pofalowałam włosy. Po wyjściu z łazienki udałam się na dół. W kuchni zastałam Dominika który robił sobie kawę. Poprosiłam go aby mi również zrobił kawę, a sama zabrałam się za robienie śniadania. Akurat kiedy skończyłam Marcel i Michał zeszli na dół.

— Jak się spało? — Michał skierował pytanie do Dominika.

— Powiem ci że macie całkiem wygodny narożnik — Zaśmiał się Harvey.

— Zuza wybierała — Michał uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam.

— Wpadniesz dzisiaj na schodki? — Zapytałam.

— Oczywiście że wpadnę — Odparł Dominik — słyszałem że będzie większość ekipy.

— Mama daj mi mleczną kanapkę — Powiedział Marcel.

— Najpierw zjedz śniadanie — Podstawiłam synkowi talerzyk.

— A jak zjem to mi dasz? — Zapytał patrząc na mnie.

— Jak zjesz to ci dam — Odpowiedziałam.

Po zjedzonym śniadaniu Dominik opuścił nasz dom. W czasie kiedy Matczak brał prysznic ja zajęłam się ubraniem Marcela. Kiedy skończyłam zaczekaliśmy chwilę na Michała i opuściliśmy dom. Wsiedliśmy do samochodu i udaliśmy się w stronę rezydencji Matczaków. Nawet nie wysiedliśmy z samochodu. Pan Marcin przyszedł i odebrał Marcela, za to my udaliśmy się w stronę labelu. Na miejsce dojechaliśmy pół godziny później.

— Gotowy? — Zapytał Walczuk.

— Oczywiście  — Odpowiedział Michał – Wchodzę ostatni? Ta?

— Z tego co mi wiadomo to tak. Co tak oficjalnie? — Janusz przyjrzał się Michałowi.

— Dziesięć lat temu w tym samym garniturze zagrałem swój pierwszy koncert — Odparł.

— Wiesz co? Przez te dziesięć lat, nic a nic się nie zmieniłeś. O twoim ojcu już nie wspomnę. Jak wy to robicie?

— Jęczymy — Odpowiedział Michał, a ja o mało co się nie udusiłam powietrzem.

— A więc będę musiał przycisnąć bardziej Anastazję w łóżku — Zaśmiał się Walczuk — Żarty żartami. Chodźmy już do busa. Wyguś i reszta czekają na nas.

Po wejściu do busa przywitało nas kilka osób w tym i Krzysiek z Wygusiem. Zajęłam miejsce obok Janka i ruszyliśmy w drogę. Piętnaście minut później dotarliśmy pod Torwar. Po wyjściu z busa udaliśmy się na tył budynku a tam tylnym wejściem weszliśmy do środka.

— Trochę sobie poczekamy — Zaśmiał się Krzysiek.

— Dobrze że macie garnitury — Michał spojrzał na Franka i Szczepana — Szkoda tylko że nie te które mięliśmy na sobie dziesięć lat temu. Wygusia w pełni rozumiem bo nie zmieściłby się.

— Czy ty chcesz mi powiedzieć że jestem gruby? — Zapytał z wyrzutem Franek.

— Nie no co ty — Zaśmiał się Michał — Chciałem powiedzieć że twój garnitur już dawno skurczył się w praniu.

Po godzinie czasu Michał wraz z Wygusiem weszli na scenę, a ja i Krzysiek zajęliśmy miejsce obok Deemz'a.

— Bardzo trapowe zachowanie — Krzysiek uśmiechnął się do Nadima.

KAŻDEGO DNIA || MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz