Obudziły mnie promienie słońca wdzierające się do pokoju przez niezasłonięte okno. Spojrzałam w bok i mimowolnie się uśmiechnęłam widząc Marcela przytulonego do boku Michała. Wstałam i najciszej jak tylko mogłam, skierowałam się w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i założyłam przygotowane wcześniej ubrania. Zrobiłam lekki makijaż i pofalowałam włosy. Po wyjściu z łazienki udałam się na dół. W kuchni zastałam Dominika który robił sobie kawę. Poprosiłam go aby mi również zrobił kawę, a sama zabrałam się za robienie śniadania. Akurat kiedy skończyłam Marcel i Michał zeszli na dół.
— Jak się spało? — Michał skierował pytanie do Dominika.
— Powiem ci że macie całkiem wygodny narożnik — Zaśmiał się Harvey.
— Zuza wybierała — Michał uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam.
— Wpadniesz dzisiaj na schodki? — Zapytałam.
— Oczywiście że wpadnę — Odparł Dominik — słyszałem że będzie większość ekipy.
— Mama daj mi mleczną kanapkę — Powiedział Marcel.
— Najpierw zjedz śniadanie — Podstawiłam synkowi talerzyk.
— A jak zjem to mi dasz? — Zapytał patrząc na mnie.
— Jak zjesz to ci dam — Odpowiedziałam.
Po zjedzonym śniadaniu Dominik opuścił nasz dom. W czasie kiedy Matczak brał prysznic ja zajęłam się ubraniem Marcela. Kiedy skończyłam zaczekaliśmy chwilę na Michała i opuściliśmy dom. Wsiedliśmy do samochodu i udaliśmy się w stronę rezydencji Matczaków. Nawet nie wysiedliśmy z samochodu. Pan Marcin przyszedł i odebrał Marcela, za to my udaliśmy się w stronę labelu. Na miejsce dojechaliśmy pół godziny później.
— Gotowy? — Zapytał Walczuk.
— Oczywiście — Odpowiedział Michał – Wchodzę ostatni? Ta?
— Z tego co mi wiadomo to tak. Co tak oficjalnie? — Janusz przyjrzał się Michałowi.
— Dziesięć lat temu w tym samym garniturze zagrałem swój pierwszy koncert — Odparł.
— Wiesz co? Przez te dziesięć lat, nic a nic się nie zmieniłeś. O twoim ojcu już nie wspomnę. Jak wy to robicie?
— Jęczymy — Odpowiedział Michał, a ja o mało co się nie udusiłam powietrzem.
— A więc będę musiał przycisnąć bardziej Anastazję w łóżku — Zaśmiał się Walczuk — Żarty żartami. Chodźmy już do busa. Wyguś i reszta czekają na nas.
Po wejściu do busa przywitało nas kilka osób w tym i Krzysiek z Wygusiem. Zajęłam miejsce obok Janka i ruszyliśmy w drogę. Piętnaście minut później dotarliśmy pod Torwar. Po wyjściu z busa udaliśmy się na tył budynku a tam tylnym wejściem weszliśmy do środka.
— Trochę sobie poczekamy — Zaśmiał się Krzysiek.
— Dobrze że macie garnitury — Michał spojrzał na Franka i Szczepana — Szkoda tylko że nie te które mięliśmy na sobie dziesięć lat temu. Wygusia w pełni rozumiem bo nie zmieściłby się.
— Czy ty chcesz mi powiedzieć że jestem gruby? — Zapytał z wyrzutem Franek.
— Nie no co ty — Zaśmiał się Michał — Chciałem powiedzieć że twój garnitur już dawno skurczył się w praniu.
Po godzinie czasu Michał wraz z Wygusiem weszli na scenę, a ja i Krzysiek zajęliśmy miejsce obok Deemz'a.
— Bardzo trapowe zachowanie — Krzysiek uśmiechnął się do Nadima.

CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA || MATA
FanfictionNie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...