|8|

11.8K 373 415
                                    

— Słyszałaś o biwaku? — Zapytała mnie Marcelina.

— Jakim biwaku? — Zapytałam.

— Teraz odbywa się w październiku, dziwne... bo zawsze był jakoś w marcu — Wyjaśniła.

— Może to przez to że będziemy pisać maturę? — Zapytałam.

— Być może — Powiedziała.

— Jaką mamy teraz lekcję? — Zapytałam.

— Biologię — Odpowiedziała.

— Wydaje mi się że było coś na dzisiaj — Przypomniałam sobie.

— I tak nie sprawdzają — Wzruszyła ramionami — Chodź na prezesa, chłopcy tam są.

— Na prezesa? — Zapytałam zdziwiona.

— Palarnia — Dziewczyna wywróciła oczami a następnie się zaśmiała.

— Wiesz przecież że ja nie palę — Powiedziałam idąc za dziewczyną.

— Postoisz — Wzruszyła ramionami.

Gdy doszłyśmy na „prezesa" pierwsze co rzuciło mi się w oczy to pijany Michał i Alan, obaj rozmawiali ze sobą normalnie, można powiedzieć że dogadują się bardzo dobrze, pomimo sytuacji jaka miała miejsce przedwczoraj.

— Cześć — Przywitałam się z chłopcami.

— Znów pijani? — Zapytała Bielecka.

— Ukradli alkohol z kerfa — Krzysiek złapał się za głowę.

— Jak to kurwa ukradli? — Marcelina się zdziwiła.

— No normalnie mordko — Zaśmiał się Michał — Czułem się jak w jakimś filmie.

— Wchodzisz do sklepu, masz butelkę... pustą butelkę i do tej pustej butelki przelewasz alkohol, rozumiesz? — Alan się roześmiał.

— Zachowujecie się jakbyście byli opętani — Skomentowałam.

— Ale przyznaj, że jesteśmy geniuszami — Powiedział Matczak.

— Ganiusze z Liceum Batorego, kradnący alkohol z kerfa... Huh... brzmi nieźle — Zaśmiała się Ola.

— Camele... jak ja je kocham — Michał zaczął zachwycać się papierosem.

— Co jeszcze kochasz? — Usłyszałam za sobą Dominikę. Dziewczyna usiadła na kolanach Matczaka.

— Moje 14,5 cm w spodniach — Zaśmiał się.

— Japierdole — Skomentował Franek.

— Czym? — Zaśmiał się Michał — Masz mniejszego ode mnie.

— Czy możecie przestać rozmawiać o Chujach? — Zapytał Adam.

— Dzwonek — Powiedziała Bielecka, a chwilę później wszyscy usłyszeliśmy jego dźwięk.

— Michał — Powiedziała oburzona Lipska.

— Trzeba się zbierać na lekcje — Matczak wstał tak jak inni. Gdy weszliśmy do klasy nauczycielka była już na miejscu, usiadłam obok krzyśka i Marceliny, a lekcja się zaczęła.

— Florczak, chodź do mnie na chwilę, weź ze sobą plecak — Usłyszałam nauczycielkę.

— Po co? — Zapytał chłopak.

— Nie dyskutuj ze mną — Powiedziała.

— Chcę wiedzieć o co chodzi — Chłopak wziął plecak z którym podszedł do nauczycielki.

— Co masz w termosie? — Zapytała.

— Herbatę, a co innego mogę tam mieć? — Zapytał.

— Doszły mnie słuchy... — Kobieta zaczęła ale Olaf jej przerwał.

— No tak, Wiśniewska już zdążyła naskarżyć? — Zapytał pół śmiechem — Królowa konfidentów! W moim termosie jest herbata, chce pani spróbować?

— Florczak, słownictwo, dostajesz -20 punktów za zniewagę koleżanki i niewłaściwy sposób komunikacji z nauczycielem, siadaj — Powiedziała.

— Jasne — Chłopak z powrotem wrócił na swoje miejsce.

_______________________________

— W zimę jedziemy na białą szkołę, zapisujesz się? — Zapytał mnie Alan.

— Wszyscy jadą? — Zapytałam.

— Z naszej grupy? — Zapytał na co przytaknęłam — Ta.

— Kiedy jest wyjazd? — Zapytałam.

— W styczniu, jak wrócimy po sylwestrze — Odpowiedział.

— Tak trochę nie fajnie — Powiedziałam — Wiesz... tutaj pijemy, jest impreza, a dwa dni później już jedziemy.

— Spokojnie — Zaśmiał się chłopak — Jedziemy piętnastego.

— Dobrze że dwa tygodnie — Zaśmiałam się.

— Fajnie że mieszkamy niedaleko siebie — Chłopak uśmiechnął się do mnie.

— Mieszkasz w domku czy...

— Tak jak ty mieszkam w apartamencie — Wtrącił chłopak.

— Masz rodzeństwo? — Zapytałam.

— Mam starszego brata, ale jest teraz na uczelni w Austrii — Powiedział — A ty masz rodzeństwo?

— Nie, jestem jedynaczką — Wzruszyłam ramionami.

— Czasami też chciałbym być jedynakiem — Westchnął — Rodzice zawsze woleli mojego starszego brata, miał wszystko, dlatego miałem dość bycia tym kim jestem, tak jak Michał, pewnie już ci powiedział.

— Tak, powiedział mi, obiecałam mu pomóc, widzę że tobie pomoc też się przyda — Spojrzałam na chłopaka.

— Nie... ogólnie odkąd tutaj jesteś, codziennie ze szkoły wracam na pieszo — Zaśmiał się.

— Gdy mnie nie było, jak wracałeś ze szkoły? — Zapytałam.

— W złotówie albo w uberku – Zaśmiał się — Matczak jeździ najczęściej w złotówie, z osiedla Ventana ma trochę długą drogę do szkoły.

— My też nie mamy najbliżej — Zaśmiałam się.

— Połowa drogi do domu Michała — Powiedział pół śmiechem.

— Dzięki za odprowadzenie — Uśmiechnęłam się do chłopaka.

— Nie musisz dziękować, i tak mam po drodze, no to do Jutra Zuza — Powiedział a następnie zrobił coś czego bym się nie spodziewała, złożył na moim poliku krótki pocałunek, a moje poliki od razu zrobiły się gorące co poczułam.

— Narazie — Odpowiedziałam, a następnie szybko obróciłam się na pięcie i udałam na górę apartamentu w którym mieszkam.

— Cześć — Powiedział Ojciec.

— Cześć? — Odpowiedziałam nieco zdziwiona — Ty nie w pracy? — Zapytałam.

— Dziś mam na piętnastą, wrócę o dwudziestej, zapisałem cię na tenisa, będziesz miała towarzystwo, Michał też chodzi tam na treningi — Powiedział.

— Co jeśli nie chciałabym tam chodzić? — Zapytałam wkurzona tym że bez mojej wiedzy mnie tam zapisał.

— Chciałem żebyś miała zajęcie po szkole — Powiedział — Marcin powiedział że to dobry pomysł żeby cię tam zapisać.

— Miałam plan żeby po szkole chodzić na siłownie — Powiedziałam — Zamiast tego muszę chodzić na tenisa.

— Tenis zajmie ci tylko dwie godziny, później możesz iść na siłownie — Powiedział.

— A co z czasem dla przyjaciół? — Zapytałam.

— I ten się znajdzie — Wzruszył ramionami.

— Huh, kiedy więc pierwszy trening? — Zapytałam.

— Za tydzień — Odpowiedział.

KAŻDEGO DNIA || MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz