— Słyszałaś o biwaku? — Zapytała mnie Marcelina.
— Jakim biwaku? — Zapytałam.
— Teraz odbywa się w październiku, dziwne... bo zawsze był jakoś w marcu — Wyjaśniła.
— Może to przez to że będziemy pisać maturę? — Zapytałam.
— Być może — Powiedziała.
— Jaką mamy teraz lekcję? — Zapytałam.
— Biologię — Odpowiedziała.
— Wydaje mi się że było coś na dzisiaj — Przypomniałam sobie.
— I tak nie sprawdzają — Wzruszyła ramionami — Chodź na prezesa, chłopcy tam są.
— Na prezesa? — Zapytałam zdziwiona.
— Palarnia — Dziewczyna wywróciła oczami a następnie się zaśmiała.
— Wiesz przecież że ja nie palę — Powiedziałam idąc za dziewczyną.
— Postoisz — Wzruszyła ramionami.
Gdy doszłyśmy na „prezesa" pierwsze co rzuciło mi się w oczy to pijany Michał i Alan, obaj rozmawiali ze sobą normalnie, można powiedzieć że dogadują się bardzo dobrze, pomimo sytuacji jaka miała miejsce przedwczoraj.
— Cześć — Przywitałam się z chłopcami.
— Znów pijani? — Zapytała Bielecka.
— Ukradli alkohol z kerfa — Krzysiek złapał się za głowę.
— Jak to kurwa ukradli? — Marcelina się zdziwiła.
— No normalnie mordko — Zaśmiał się Michał — Czułem się jak w jakimś filmie.
— Wchodzisz do sklepu, masz butelkę... pustą butelkę i do tej pustej butelki przelewasz alkohol, rozumiesz? — Alan się roześmiał.
— Zachowujecie się jakbyście byli opętani — Skomentowałam.
— Ale przyznaj, że jesteśmy geniuszami — Powiedział Matczak.
— Ganiusze z Liceum Batorego, kradnący alkohol z kerfa... Huh... brzmi nieźle — Zaśmiała się Ola.
— Camele... jak ja je kocham — Michał zaczął zachwycać się papierosem.
— Co jeszcze kochasz? — Usłyszałam za sobą Dominikę. Dziewczyna usiadła na kolanach Matczaka.
— Moje 14,5 cm w spodniach — Zaśmiał się.
— Japierdole — Skomentował Franek.
— Czym? — Zaśmiał się Michał — Masz mniejszego ode mnie.
— Czy możecie przestać rozmawiać o Chujach? — Zapytał Adam.
— Dzwonek — Powiedziała Bielecka, a chwilę później wszyscy usłyszeliśmy jego dźwięk.
— Michał — Powiedziała oburzona Lipska.
— Trzeba się zbierać na lekcje — Matczak wstał tak jak inni. Gdy weszliśmy do klasy nauczycielka była już na miejscu, usiadłam obok krzyśka i Marceliny, a lekcja się zaczęła.
— Florczak, chodź do mnie na chwilę, weź ze sobą plecak — Usłyszałam nauczycielkę.
— Po co? — Zapytał chłopak.
— Nie dyskutuj ze mną — Powiedziała.
— Chcę wiedzieć o co chodzi — Chłopak wziął plecak z którym podszedł do nauczycielki.
— Co masz w termosie? — Zapytała.
— Herbatę, a co innego mogę tam mieć? — Zapytał.
— Doszły mnie słuchy... — Kobieta zaczęła ale Olaf jej przerwał.
— No tak, Wiśniewska już zdążyła naskarżyć? — Zapytał pół śmiechem — Królowa konfidentów! W moim termosie jest herbata, chce pani spróbować?
— Florczak, słownictwo, dostajesz -20 punktów za zniewagę koleżanki i niewłaściwy sposób komunikacji z nauczycielem, siadaj — Powiedziała.
— Jasne — Chłopak z powrotem wrócił na swoje miejsce.
_______________________________
— W zimę jedziemy na białą szkołę, zapisujesz się? — Zapytał mnie Alan.
— Wszyscy jadą? — Zapytałam.
— Z naszej grupy? — Zapytał na co przytaknęłam — Ta.
— Kiedy jest wyjazd? — Zapytałam.
— W styczniu, jak wrócimy po sylwestrze — Odpowiedział.
— Tak trochę nie fajnie — Powiedziałam — Wiesz... tutaj pijemy, jest impreza, a dwa dni później już jedziemy.
— Spokojnie — Zaśmiał się chłopak — Jedziemy piętnastego.
— Dobrze że dwa tygodnie — Zaśmiałam się.
— Fajnie że mieszkamy niedaleko siebie — Chłopak uśmiechnął się do mnie.
— Mieszkasz w domku czy...
— Tak jak ty mieszkam w apartamencie — Wtrącił chłopak.
— Masz rodzeństwo? — Zapytałam.
— Mam starszego brata, ale jest teraz na uczelni w Austrii — Powiedział — A ty masz rodzeństwo?
— Nie, jestem jedynaczką — Wzruszyłam ramionami.
— Czasami też chciałbym być jedynakiem — Westchnął — Rodzice zawsze woleli mojego starszego brata, miał wszystko, dlatego miałem dość bycia tym kim jestem, tak jak Michał, pewnie już ci powiedział.
— Tak, powiedział mi, obiecałam mu pomóc, widzę że tobie pomoc też się przyda — Spojrzałam na chłopaka.
— Nie... ogólnie odkąd tutaj jesteś, codziennie ze szkoły wracam na pieszo — Zaśmiał się.
— Gdy mnie nie było, jak wracałeś ze szkoły? — Zapytałam.
— W złotówie albo w uberku – Zaśmiał się — Matczak jeździ najczęściej w złotówie, z osiedla Ventana ma trochę długą drogę do szkoły.
— My też nie mamy najbliżej — Zaśmiałam się.
— Połowa drogi do domu Michała — Powiedział pół śmiechem.
— Dzięki za odprowadzenie — Uśmiechnęłam się do chłopaka.
— Nie musisz dziękować, i tak mam po drodze, no to do Jutra Zuza — Powiedział a następnie zrobił coś czego bym się nie spodziewała, złożył na moim poliku krótki pocałunek, a moje poliki od razu zrobiły się gorące co poczułam.
— Narazie — Odpowiedziałam, a następnie szybko obróciłam się na pięcie i udałam na górę apartamentu w którym mieszkam.
— Cześć — Powiedział Ojciec.
— Cześć? — Odpowiedziałam nieco zdziwiona — Ty nie w pracy? — Zapytałam.
— Dziś mam na piętnastą, wrócę o dwudziestej, zapisałem cię na tenisa, będziesz miała towarzystwo, Michał też chodzi tam na treningi — Powiedział.
— Co jeśli nie chciałabym tam chodzić? — Zapytałam wkurzona tym że bez mojej wiedzy mnie tam zapisał.
— Chciałem żebyś miała zajęcie po szkole — Powiedział — Marcin powiedział że to dobry pomysł żeby cię tam zapisać.
— Miałam plan żeby po szkole chodzić na siłownie — Powiedziałam — Zamiast tego muszę chodzić na tenisa.
— Tenis zajmie ci tylko dwie godziny, później możesz iść na siłownie — Powiedział.
— A co z czasem dla przyjaciół? — Zapytałam.
— I ten się znajdzie — Wzruszył ramionami.
— Huh, kiedy więc pierwszy trening? — Zapytałam.
— Za tydzień — Odpowiedział.

CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA || MATA
FanficNie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...