— Coś się stało? — Zapytałam Matczaka.
— Ktoś wali do drzwi —Odpowiedział — Nie musisz wstawać, pójdę otworzyć — Powiedział po czym udał się do drzwi.
*MICHAŁ*
Udałem się do drzwi, zawahałem się chwilę zanim je otworzyłem, no ale wypadało je otworzyć a nie grać w grę pod tytułem „nikogo nie ma w domu" to jest już oklepane.
Po otworzeniu drzwi nie powiem ale się trochę zdziwiłem widząc matkę i ojczyma Zuzy, nie zdziwiłem się samym faktem że to właśnie oni stoją za drzwiami, bardziej byłem zdziwiony tym jak się tutaj dostali, i skąd mają mój adres.— Dzień dobry — Powiedziałem.
— Dzień dobry — Odpowiedziała matka blondynki — Jest z tobą Zuza? Nie odbiera i nie odpisuje od wczoraj, a chciałabym z nią spędzić trochę czasu.
— Jest, ale myślę że nie ma ochoty na spotkania — Odpowiedziałem.
— Słuchaj chłoptasiu, to czy ona chce czy nie chce nas widzieć to nas nie obchodzi, ważne że to my chcemy się z nią spotkać — Powiedział oschłym głosem ojczym dziewczyny.
— Nie chciałbym być nie miły ale nie wejdziecie do środka — Powiedziałem.
— Michał... posłuchaj.. — Zaczęła matka dziewczyny, jednak Łukasz jej przerwał.
— Gówniarz nie będzie nam stawiał warunków — Powiedział „goryl" — Zaraz dostanie po pysku i się nauczy szacunku, a nie pyskuje mi tutaj.
— Łukasz naprawdę... — Powiedziała kobieta ale tym razem to ja jej przerwałem.
— Jak chce mi pan dać w mordę, to po prostu niech pan da mi w mordę — Wzruszyłem ramionami — I tak nie wpuszczę was do środka.
— Słuchaj gówniarzu — Facet ruszył do mnie z pięściami jednak żona zdołała go zatrzymać.
— Nie radzę — Zaśmiałem się lekko z kpiną — zabrzmię trochę jak rozpieszczony bachor, no ale cóż... jeżeli nie chce pan mieć na głowie spraw i kuratorów nawet niech mnie pan nie dotyka.
— Michał? — Usłyszałem za sobą słodki głosik przyjaciółki.
*ZUZA*
— Zuza, wróć do salonu, zaraz do ciebie przyjdę — Powiedział Matczak.
— Nigdzie nie wraca, ubieraj się, idziemy — Łukasz wtargnął do środka, po czym złapał mnie za nadgarstek i dość mocno szarpnął.
— Po pierwsze ją zostaw — Matczak podszedł do nas po czym wyrwał moją rękę z uścisku mężczyzny — Po drugie, słuchaj gościu, nie pozwoliłem ci wejść do mojego mieszkania, więc stąd wyjdź, chyba że chcesz zaraz stąd odjechać w kajdankach.
— Łukasz, chodźmy — Do mieszkania weszła matka która jakoś wyciągnęła stąd ojczyma.
— On jest kurwa popierdolony — Powiedział Matczak, zamykając drzwi.
— Nienawidzę go — Powiedziałam.
— Nie dziwię się — Odpowiedział.
— Mamy na dziś jakiś plan? — Zapytałam.
— Właściwie to nie — Odpowiedział — Wyguś idzie dziś z jakimiś koleżankami na tenisa, dawno nie byliśmy na treningach, może pójdziemy? — Zapytał.
— Jasne, czemu nie? — Powiedziałam — O której? — Zapytałam.
— O osiemnastej — Odpowiedział.
______________________________
— Przepraszam, przyszłaś grać czy patrzeć na Matczaka? — Zapytał Wygnański.
— Wcale na niego nie patrzę — Powiedziałam.
— Wcale nie ruchałem dziewczyny — Chłopak wywrócił oczami — Nie kłam mnie, mnie się nie da okłamać, odkąd Michał rozmawia z moimi koleżankami nie odrywasz od niego wzroku.
— Wydaje ci się — Uśmiechnęłam się do Franka — Możemy zacząć?
— Jasne — Odpowiedział — tym razem ty zaczynasz — Dodał udając się na drugą stronę kortu.
— Okej — Odpowiedziałam.
— Dobra, Zaczynaj! — Krzyknął Wygnański, zanim jednak zaczęłam ostatni raz spojrzałam w stronę Matczaka, tylko po to aby zobaczyć jak chłopak siedzi na jednej z dziewczyn...
wyrzuciłam piłeczkę w górę po czym ją odbiłam. Odbicie było zbyt mocne, ponieważ piłka trafiła w kroczę Franka, który już po chwili upadł na kolana, a z jego ust wydobył się głośny jęk.— Przepraszam — Ruszyłam biegiem w stronę chłopaka.
— Co się stało? — Zaraz obok zjawił się Matczak.
— Tak na ciebie patrzyła że zajebała mi w jaja — Chłopak się skulił na ziemi — Jak moje dzieci będą miały w przyszłości coś nie tak z głową, albo będzie im coś dolegać to opowiem im o ich ciotce która do tego doprowadziła — Powiedział Wygnański.
— Nie patrzyłam na niego — Powiedziałam — Naprawdę nie chciałam.
— Następnym razem musisz zainwestować w metalowe gacie — Zaśmiał się Matczak.
— Czemu akurat ja musiałem być w parze z Zuzą? — Zapytał Franek.
— Sam chciałeś — Zaśmiał się Michał.
— Coś się stało? — Podszedł do nas trener.
— Franek lekko oberwał — Odpowiedział Matczak.
— Chcesz iść do pielęgniarki? — Zapytał starszy mężczyzna.
— No chyba pana bóg opuścił — Franek od razu wstał — Mam jaja ze stali nic nie może ich zabić! — Krzyknął chłopak.
— My się będziemy już zwijać — Powiedział Matczak.
— Tak szybko? — Zapytała brunetka.
— Jesteśmy tutaj od godziny — Chłopak uśmiechnął się do mnie — Dobra to my spadamy siema wszystkim — Matczak udał się w stronę szatni, więc i ja ruszyłam za nim, jednak zanim przekroczyliśmy drzwi do chłopaka dobiegła jedna z dziewczyn, dała mu karteczkę, po czym szepnęła mu coś do ucha i odeszła.
— Pojebana akcja — Zaśmiał się chłopak.
— Co się stało? — Zapytałam.
— Zostałem zaproszony na numerek — Zaśmiał się.
— Mhm — Mruknęłam.
— Chyba nie pójdę, dała mi numer i chce się spotkać w poniedziałek, a już we wtorek jedziemy do Lezore — Powiedział.
— Les Orres — Poprawiłam chłopaka.
— Lezore brzmi lepiej — Uśmiechnął się.
— Idziemy? — Zapytałam.
— Ta, wykąpie się w domu — Chłopak spakował rzeczy po czym opuściliśmy budynek, a następnie skierowaliśmy się w stronę mieszkania.

CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA || MATA
FanfictionNie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...