2.3

6.8K 252 381
                                    

— Siema — Powiedział Rościsz otwierając nam drzwi — Dobrze widzę? Narkiewicz, wróciłaś...— Chłopak przytulił mnie.

— Też się cieszę że ciebie widzę — Oddałam uścisk.

— Tej dwójki nie kojarzę — Andrzej spojrzał na Różańską i Batora.

— To nasi przyjaciele — Odezwała się Bielecka.

— No luz. Wchodźcie — Rościszewski zaprosił nas do środka.

Widząc w salonie siedzącego Matczaka prawie dostałam zawału, na szczęście chłopak siedzi tyłem, szybko pociągnęłam Marcelinę za sobą i udałyśmy się do kuchni.

— Kurwa — Mruknęłam — Oni wszyscy tam siedzą...

— No i co z tego? — Zapytała czarnowłosa.

— Siedzą tam? — odpowiedziałam — Nie ma mowy że tak po prostu tam pójdę...

— Gdzie pójdziesz? — Usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos — Hej — Odwróciłam się przodem do chłopaka.

— Myślałem że urosłaś, a masz szpilki — Zaśmiał się — Dlaczego siedzicie tutaj? — Zapytał zdziwiony Tonley.

— Bo Narkiewicz boi się swojego byłego — Odpowiedziała Marcelina.

— Nie boję się go — Spojrzałam na dziewczynę.

— Nie dziwię się... Lubię cię Zuza, ale przez ciebie jest z nim gorzej niż kiedykolwiek — Powiedział Dawid.

— Musisz mnie zrozumieć — Spojrzałam na chłopaka.

— Rozumie... studia, zerwanie te sprawy, ale Michał jest najebany cały czas... chociaż nie jestem pewien czy to tylko alkohol doprowadza go do takiego stanu — Chłopak zastanowił się chwilę — To że przyjechałaś na chwilę będzie dla niego jak taka szpilka która go dobije, przyjeżdżając mogłaś mu się nie pokazywać.

— Nie rozumiesz... — Zaczęłam jednak Marcelina mi przerwała.

— Tonley, chociaż raz zamknij mordę. Ona przyjechała na stałe, rozumiesz? Rzuciła pieprzone studia na Oxfordzie dla Matczaka, gdyby nie miała serca nie wróciłaby — Powiedziała czarnowłosa.

— Bielecka, hamuj język, nie powiedziałem nic źle, jestem kolegą Michała, chcę dla niego dobrze, nic więcej... cóż zostało mi tylko życzyć ci powodzenia — Dawid spojrzał na mnie.

W jednej sekundzie z salonu zaczęły dobiegać głośne okrzyki, z tego co usłyszałam Matczak idzie na pokój z Olgą...

— Szkoda pościeli — Dawid nalał sobie soku do szklanki.

— Co? — Zapytałam.

— No co? — Zaśmiał się — Chciałabyś żeby dziwka tarzała ci się po pościeli? Nie wiadomo ile kutasów miała w sobie... zapewne więcej niż ja włosów na głowie.

— Może jeszcze ma choroby weneryczne — Bielecka zastanowiła się chwile.

— Poczekamy aż Michał pójdzie z nią do pokoju — Powiedziałam.

— Zajebista walka o Matczaka — Dawid zaczął udawać że bije brawa.

— Twoim zdaniem co mam zrobić? — Zapytałam — Iść od tak do niego i powiedzieć mu że go kocham? Że byłam głupia zostawiając go?

— Tak — Chłopak wzruszył ramionami po czym upił łyka soku który sobie nalał.

— Tonley, jesteś chujowy w tych sprawach — Bielecka wywróciła oczami — Małymi krokami do celu. Pamiętaj — Czarnowłosa uśmiechnęła się do mnie.

KAŻDEGO DNIA || MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz