*MICHAŁ*
Po tym jak wujek przyjechał po kuzyna, postanowiłem pojechać do Zuzy, i zrobić jej niespodziankę. Kupiłem dziewczynie jej ulubione słodycze, po czym udałem się do jej mieszkania.
Zapukałem do drzwi, które otworzył mi Szczepan. Chłopak jest półnagi, ma roztrzepane włosy, a na jego szyi widnieje kilka malinek. Bez zastanowienia rzuciłem się na Szczepańskiego. Dobrze wie że chcę odzyskać Zuzę, a tymczasem próbuje mi ją odbić.— Michał! — Zuza próbowała odciągnąć mnie od Krzyśka, jednak nie dała rady — Kurwa, przestań — Dziewczynie załamał się ton głosu. Właśnie wtedy przestałem uderzać w twarz Krzyśka i wstałem.
— Widzę że zajebiście się bawicie — Powiedziałem.
— O czym ty mówisz? — Narkiewicz spojrzała na mnie. Zauważyłem że jest na skraju płaczu, jednak mimo tego postanowiłem nie zmieniać swojej postawy. Dziewczyna podeszła do Krzyśka któremu pomogła wstać.
— Myślałem że jesteś inny — Zwróciłem się do Szczepańskiego.
— Nie rozumiem o co ci chodzi — Krzysiek spojrzał na mnie.
— Pieprzycie się za moimi plecami — Powiedziałem wkurzony.
— Co robimy? — Zuza spojrzała na mnie niezrozumiale.
— Popierdoliło cię chyba — Krzysiek syknął dotykając swojej dolnej wargi, którą dość mocno mu rozciąłem.
— Zaraz wrócę, tylko pójdę po apteczkę — Narkiewicz spojrzała na mnie po czym odeszła.
— Najwidoczniej miałeś moje słowa w dupie — Spojrzałem na Szczepańskiego — Dobrze wiesz że ją kocham, nie rozumiem tylko co chcesz osiągnąć... Marcelina przestała ci wystarczać? Jakbyś się kurwa poczuł gdybym to ja zaliczył dziewczynę na której ci zależy?
— Nie gadajmy o niej — Krzysiek pokręcił głową — Nie jestem zły, nie musisz przepraszać za to – Chłopak wskazał na swoją twarz. W pełni cię rozumiem...
— Nawet nie zamierzałem cię przepraszać — Odpowiedziałem — Życzę wam miłej dalszej zabawy — Rzuciłem po czym udałem się w stronę wyjścia.
— Co się tutaj do kurwy odpierdala? — Zanim zdążyłem wyjść usłyszałem głos Franka.
— Niech Michał ci powie — Zuza wróciła z apteczką.
*ZUZA*
— Co mam mu powiedzieć? — Michał wbił swój wzrok we mnie.
— Kurwa, Matczak, takiego idioty jak ty to jeszcze świat nie widział — Szczepański uniósł się.
— Zaraz mogę dobić ci drugie oko — Michał spojrzał na Krzyśka.
— Zaraz — Franek spojrzał na każdego z nas z osobna — O co tutaj w ogóle chodzi.
— Matczak jest tak zazdrosny, że zanim zdążyłem mu cokolwiek wyjaśnić, rzucił się na mnie — Odpowiedział Szczepański.
— Lepiej chyba żebyś wyszedł — Wyguś zwrócił się do Michała.
— Właśnie wychodziłem — Odpowiedział Frankowi.
— Krzysiek prawie się zabił, a ty jeszcze dolewasz oliwy do ognia — Wygnański podszedł do Michała.
— Co? — Michał spojrzał po kolei na każdego z nas.
— Dzwoniłam wczoraj do ciebie, ale nie odbierałeś, chciałam ci powiedzieć — Odezwałam się.
— Japierdole, nic z tego nie rozumiem — Powiedział Michał — Nie odebrałem bo telefon zostawiłem w nobocoto.
— Nie spałem z Zuzą — Krzysiek spojrzał na Michała — Po tym co się wczoraj stało, przyszliśmy do Zuzy i zostaliśmy na noc. Nie dziwię ci się dlaczego mnie uderzyłeś, w końcu dla ciebie musiało to dziwnie wyglądać kiedy otworzyłem ci drzwi, a to jak wyglądam nie wygląda najlepiej. Te malinki mają może z trzy dni, zrobiła mi je Marcelina.
Po tym jak wszystkim ochłonęły emocję, Michał i Krzysiek poszli porozmawiać na osobności do mojego pokoju. Wyszli z niego pogodzeni i dość w dobrych humorach, co mnie ucieszyło.
______________________________Po tym jak Krzysiek, Franek i Ola opuścili dom, zostałam sama z Matczakiem. I my podjęliśmy rozmowę na temat sytuacji która miała wczoraj miejsce.
— Ale mówiłem kurwa — Matczak spojrzał mi w oczy — Pamiętasz jak pierwszy raz przespaliśmy się ze sobą? — Zapytał na co tylko przytaknęłam — Kilka godzin wcześniej byliśmy na termach i już wtedy jej zachowanie było dziwne, była zazdrosna o Wiktorię. Pamiętasz?
— Pamiętam — Odpowiedziałam, przypominając sobie sytuacje — To jest chore, jak ona grała... Mówiła mi że widzi że ci się podobam, wspierała mnie, broniła, kurwa... Nie wierzę w to wszystko po prostu.
— To pokazuje tylko, jacy ludzie są fałszywi — Matczak przetarł dłońmi twarz — Szkoda tylko że inne osoby muszą na tym ucierpieć.
— Śmierć Olgi też nie była przypadkowa — Powiedziałam — Marcelina kazała Batorowi zabić Olgę, ona przedawkowała przez niego.
— Po tym jak Bator wypowiedział się na temat łazienki, zacząłem mieć podejrzenia w stosunku do niego — Michał westchnął — Nie przepadałem za nią, ale i tak mi jej szkoda.
— Po tym co powiedział Krzysiek, zaczęłam bać się o siebie — Spojrzałam na Michała — Nie wiem, co mogą mi zrobić — Wzruszyłam ramionami — Co jeśli dodadzą mi czegoś do jedzenia? Albo do picia?
— Co powiedział ci Krzysiek? — Michał spojrzał na mnie zaniepokojony.
— Stoję Marcelinie na drodze — Odpowiedziałam.
— Ona chce... Nie zrobi ci nic — Matczak pokręcił głową — Nie pozwolę jej na to — Chłopak objął mnie i przyciągnął do siebie, za to ja ułożyłam głowę na jego torsie.
— Dziękuję za wszystko — Szepnęłam.
— Gdyby coś ci się stało, gdyby ona cię skrzywdziła. Zabiłbym ją, przysięgam.
___________________________
— Cieszę się że twój ojciec zgodził się pomóc — Powiedziałam wchodząc do domu Michała.
— Mam nadzieję że tak jak Hubert będzie gniła w więzieniu — Powiedział — Masz ochotę na loda?
— Michał, to nie czas na... — Zaczęłam jednak nie dokończyłam bo Matczak roześmiał się.
— Mam na myśli lody kokosowe — Chłopak udał się w stronę kuchni, więc poszłam za nim. Michał wyciągnął z zamrażalki lody w pudełku które mi podał.
— Oh... — poczułam że moje policzki zaczynają mnie piec, co oznacza że się zarumieniłam.
— Wyglądasz jak burak — Matczak zaśmiał się patrząc na mnie.
— Ty wyglądasz tak cały czas — Odebrałam od chłopaka lody w pudełku, z szafki wyciągnęłam dwie łyżeczki, i udałam się w stronę salonu.
— Zamierzasz jeść dwoma łyżkami? — Zapytał.
— Jedna jest dla ciebie — Odpowiedziałam wręczając mu łyżeczkę.
— Chcesz coś obejrzeć? — Zapytał biorąc pilota do ręki, po tym jak usiedliśmy.
— Może jakaś komedia? — Zapytałam.
— Komedię to my mamy prawie codziennie — Matczak włączył netflix — Jest ciemno, może Horror?
— Jeżeli znajdziesz coś dobrego, to możemy obejrzeć — Odpowiedziałam.
CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA || MATA
Fiksi PenggemarNie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...