— Od tygodnia? — Zapytała zdziwiona Bielecka.
— Postanowiliśmy od razu nikomu nie mówić — Powiedziałam.
— Dlaczego? — Dziewczyna zadała kolejne pytanie.
— Sama nie wiem — Wzruszyłam ramionami.
— Mimo wszystko gratulacje, obyście byli ze sobą jak najdłużej — Powiedziała.
— Dzięki — Powiedziałam.
— Zamierzasz powiedzieć innym? — Zapytała.
— Tak — Odpowiedziałam — Lepiej żeby wiedzieli.
— Tak, i tak to wyszłoby na jaw — Powiedziała.
— Masz racje — Westchnęłam — Co robimy?
— Idziemy na matmę — rzuciła od niechcenia.
— No tak... matematyka — Mruknęłam.
Udałyśmy się w stronę klasy od matematyki, naprawdę nie mam ochoty tam wchodzić, jednak nie mam wyboru, i niestety muszę tam wejść. Po lekcji zamierzam powiedzieć reszcie o moim związku z Alanem, czym się stresuje.
________________________________
— Możemy teraz gdzieś wyskoczyć, chcesz? — Zapytał Jankowski.
— Jasne że chcę — Powiedziałam.
— Cieszę się — Chłopak złożył pocałunek na moim czole.
— A co wy tak? — Zapytał zmieszany Matczak.
— Mamy właściwie wam coś do powiedzenia — Mówiąc to spojrzałam na Alana.
— Jesteśmy w związku — Powiedział prosto z mostu chłopak.
— O kurwa... nie spodziewałem się — Powiedział uradowany Szczepański.
— Chyba nikt się nie spodziewał — Spojrzał na nas Adam.
— To co? Nie pozostaje nam nic innego jak gratulacje dla was — Uśmiechnęła się Ola.
— Musimy to... — Zaczął Wygański ale Jankowski mu przerwał.
— Właściwie to mamy już plan na dalsze godziny — Powiedział chłopak.
— Oh, jasne, ale kiedyś musimy to opić — Zaśmiał się Franek.
— I tak zrobimy — Zaśmiałam się.
Po dość długiej rozmowie, wszyscy się rozeszli, ja i Alan poszliśmy w swoją stronę a reszta w swoją, najbardziej bałam się reakcji Matczaka, no i słusznie, bo gdy padło tylko słowo „związek" chłopak przestał się odzywać.
________________________________
— Moi drodzy, za miesiąc święta, każdy wylosuje numerek i jak co roku zrobi paczkę dla kogoś — Powiedziała Wychowawczyni — Oczywiście podarunki rozdacie sobie tydzień przed świętami, tak jak w zeszłym roku.
— Kiedy losujemy te numerki? — Zapytałam.
— Myślę że zrobienie tego na kolejnej lekcji wychowawczej będzie dobrym pomysłem — Odpowiedziała — Jakieś pytania odnośnie tego? — Zapytała, gdy nikt nic nie odpowiedział po prostu kazała nam się rozejść.
— Michał? — Dotknęłam lekko pleców chłopaka. Właściwie odkąd wyszło że jestem w związku z Alanem, Michał mało co ze mną gada.
— Co? — Odwrócił się — Coś się stało? — Zapytał.
— Chcę z tobą porozmawiać — Powiedziałam.
— O czym? — Zapytał — Masz Alana, rozmawiaj z nim — Dodał.
— To sprawa między mną a tobą — złapałam za rękaw jego bluzy po czym zaczęłam ciągnąć go za sobą, na szczęście nie protestował.
— Gdzie zgubiłaś księcia? — Zapytał.
— Jest chory — Powiedziałam.
— Jesteście razem od dwóch dni, i nagle zachorował? — Zapytał.
— Jesteśmy razem od prawie dwóch tygodni —
Powiedziałam.— To czemu... — Zaczął ale nie dałam mu dokończyć.
— Sama nie wiem, chyba bałam się waszej reakcji — Powiedziałam.
— Nikt by cie za to nie zabił przecież, więc nie rozumiem skąd obawa — Powiedział.
— Wiesz jaka jestem — Spojrzałam na niego.
— Mała — Uśmiechnął się uroczo.
— To też — Przyznałam.
— Idziemy do Mao? Na kurczaka? Albo jakiś inny obiad? Tom możemy porozmawiać na spokojnie — Powiedział wychodząc z budynku.
— Jasne, czemu nie? — Uśmiechnęłam się po czym ruszyłam za chłopakiem do chińskiej knajpki.
Nie długo później byliśmy na miejscu, zajęliśmy miejsca i zaczęliśmy zamawiać, ja zamówiłam sushi, za to Michał zamówił kurczaka Gong bao.
— Ja, Wygi, Adamo i Szczepano nazwaliśmy nasz mały skład Gombao, właściwie to od kurczaka — Powiedział z śmiechem.
— Daliście sobie nazwę składu od kurczaka? — Zaśmiałam się lekko — Ale w sumie to brzmi całkiem dobrze.
— Często zamawiamy tego kurczaka, właściwie to tak znikąd przyszła ta nazwa — Powiedział.
— Czemu reszta nie jest w tym składzie? — Zapytałam.
— Jesteśmy razem od dziecka — Wzruszył ramionami — Alan i reszta pojawili się dopiero później.
— No tak — Westchnęłam.
— Co do świąt — Mruknął Matczak — Przekaż swojemu ojcu że jesteście zaproszeni na święta do nas, mam na myśli tą oficjalną kolecję.
— Jasne, przekażę, tylko nasze rodziny? — Zapytałam.
— Jeszcze będzie Dominika, właśnie wtedy podpiszą ten kontrakt, i będę mógł pozbyć się jej na dobre — Powiedział.
— Skoro będzie Dominika, to czy Alan też może przyjść? — Spojrzałam na chłopaka.
— Raczej nie — Odpowiedział — Mówiłem ci już, moi rodzice za nim nie przepadają, poza tym wiedzą z jakiej jest rodziny.
— Ale to święta, przecież wiesz jak on mieszka — Powiedziałam.
— Co z tego że wiem? — Chłopak spojrzał na mnie — Nic z tym raczej zrobić nie mogę.
— Michał, to tylko spotkanie — Zaczęłam przekonywać bruneta.
— Nie, Zuza, to moi rodzice, wiesz jacy są — Powiedział na co przytaknęłam. Postanowiłam nie mówić już o tym, w święta i tak zamierzam zabrać ze sobą Jankowskiego, bez względu na to co będą myśleć rodzice Michała, i on sam.

CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA || MATA
FanfictionNie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...