14

9.6K 320 671
                                    

— Od tygodnia? — Zapytała zdziwiona Bielecka.

— Postanowiliśmy od razu nikomu nie mówić — Powiedziałam.

— Dlaczego? — Dziewczyna zadała kolejne pytanie.

— Sama nie wiem — Wzruszyłam ramionami.

— Mimo wszystko gratulacje, obyście byli ze sobą jak najdłużej — Powiedziała.

— Dzięki — Powiedziałam.

— Zamierzasz powiedzieć innym? — Zapytała.

— Tak — Odpowiedziałam — Lepiej żeby wiedzieli.

— Tak, i tak to wyszłoby na jaw — Powiedziała.

— Masz racje — Westchnęłam — Co robimy?

— Idziemy na matmę — rzuciła od niechcenia.

— No tak... matematyka — Mruknęłam.

Udałyśmy się w stronę klasy od matematyki, naprawdę nie mam ochoty tam wchodzić, jednak nie mam wyboru, i niestety muszę tam wejść. Po lekcji zamierzam powiedzieć reszcie o moim związku z Alanem, czym się stresuje.

________________________________

— Możemy teraz gdzieś wyskoczyć, chcesz? — Zapytał Jankowski.

— Jasne że chcę — Powiedziałam.

— Cieszę się — Chłopak złożył pocałunek na moim czole.

— A co wy tak? — Zapytał zmieszany Matczak.

— Mamy właściwie wam coś do powiedzenia — Mówiąc to spojrzałam na Alana.

— Jesteśmy w związku — Powiedział prosto z mostu chłopak.

— O kurwa... nie spodziewałem się — Powiedział uradowany Szczepański.

— Chyba nikt się nie spodziewał — Spojrzał na nas Adam.

— To co? Nie pozostaje nam nic innego jak gratulacje dla was — Uśmiechnęła się Ola.

— Musimy to... — Zaczął Wygański ale Jankowski mu przerwał.

— Właściwie to mamy już plan na dalsze godziny — Powiedział chłopak.

— Oh, jasne, ale kiedyś musimy to opić — Zaśmiał się Franek.

— I tak zrobimy — Zaśmiałam się.

Po dość długiej rozmowie, wszyscy się rozeszli, ja i Alan poszliśmy w swoją stronę a reszta w swoją, najbardziej bałam się reakcji Matczaka, no i słusznie, bo gdy padło tylko słowo „związek" chłopak przestał się odzywać.

________________________________

— Moi drodzy, za miesiąc święta, każdy wylosuje numerek i jak co roku zrobi paczkę dla kogoś — Powiedziała Wychowawczyni — Oczywiście podarunki rozdacie sobie tydzień przed świętami, tak jak w zeszłym roku.

— Kiedy losujemy te numerki? — Zapytałam.

— Myślę że zrobienie tego na kolejnej lekcji wychowawczej będzie dobrym pomysłem — Odpowiedziała — Jakieś pytania odnośnie tego? — Zapytała, gdy nikt nic nie odpowiedział po prostu kazała nam się rozejść.

— Michał? — Dotknęłam lekko pleców chłopaka. Właściwie odkąd wyszło że jestem w związku z Alanem, Michał mało co ze mną gada.

— Co? — Odwrócił się — Coś się stało? — Zapytał.

— Chcę z tobą porozmawiać — Powiedziałam.

— O czym? — Zapytał — Masz Alana, rozmawiaj z nim — Dodał.

— To sprawa między mną a tobą — złapałam za rękaw jego bluzy po czym zaczęłam ciągnąć go za sobą, na szczęście nie protestował.

— Gdzie zgubiłaś księcia? — Zapytał.

— Jest chory — Powiedziałam.

— Jesteście razem od dwóch dni, i nagle zachorował? — Zapytał.

— Jesteśmy razem od prawie dwóch tygodni —
Powiedziałam.

— To czemu... — Zaczął ale nie dałam mu dokończyć.

— Sama nie wiem, chyba bałam się waszej reakcji — Powiedziałam.

— Nikt by cie za to nie zabił przecież, więc nie rozumiem skąd obawa — Powiedział.

— Wiesz jaka jestem — Spojrzałam na niego.

— Mała — Uśmiechnął się uroczo.

— To też — Przyznałam.

— Idziemy do Mao? Na kurczaka? Albo jakiś inny obiad? Tom możemy porozmawiać na spokojnie — Powiedział wychodząc z budynku.

— Jasne, czemu nie? — Uśmiechnęłam się po czym ruszyłam za chłopakiem do chińskiej knajpki.

Nie długo później byliśmy na miejscu, zajęliśmy miejsca i zaczęliśmy zamawiać, ja zamówiłam sushi, za to Michał zamówił kurczaka Gong bao.

— Ja, Wygi, Adamo i Szczepano nazwaliśmy nasz mały skład Gombao, właściwie to od kurczaka — Powiedział z śmiechem.

— Daliście sobie nazwę składu od kurczaka? — Zaśmiałam się lekko — Ale w sumie to brzmi całkiem dobrze.

— Często zamawiamy tego kurczaka, właściwie to tak znikąd przyszła ta nazwa — Powiedział.

— Czemu reszta nie jest w tym składzie? — Zapytałam.

— Jesteśmy razem od dziecka — Wzruszył ramionami — Alan i reszta pojawili się dopiero później.

— No tak — Westchnęłam.

— Co do świąt — Mruknął Matczak — Przekaż swojemu ojcu że jesteście zaproszeni na święta do nas, mam na myśli tą oficjalną kolecję.

— Jasne, przekażę, tylko nasze rodziny? — Zapytałam.

— Jeszcze będzie Dominika, właśnie wtedy podpiszą ten kontrakt, i będę mógł pozbyć się jej na dobre — Powiedział.

— Skoro będzie Dominika, to czy Alan też może przyjść? — Spojrzałam na chłopaka.

— Raczej nie — Odpowiedział — Mówiłem ci już, moi rodzice za nim nie przepadają, poza tym wiedzą z jakiej jest rodziny.

— Ale to święta, przecież wiesz jak on mieszka — Powiedziałam.

— Co z tego że wiem?  — Chłopak spojrzał na mnie — Nic z tym raczej zrobić nie mogę.

— Michał, to tylko spotkanie — Zaczęłam przekonywać bruneta.

— Nie, Zuza, to moi rodzice, wiesz jacy są — Powiedział na co przytaknęłam. Postanowiłam nie mówić już o tym, w święta i tak zamierzam zabrać ze sobą Jankowskiego, bez względu na to co będą myśleć rodzice Michała, i on sam.

KAŻDEGO DNIA || MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz