Wczoraj wróciliśmy z Jamajki, a już dziś wyjeżdżamy. Ludzie z labelu postanowili zorganizować trzy dniową wycieczkę, tak więc znaleźliśmy się na polu campingowym, znajdującym się nad wodą.
— W nocy zrobimy imprezę — Wyguś klasnął w dłonie — Danie Gombao osobnej przyczepy kempingowej to tak jak danie dziecku zabawki. Dziecko się bawi, i my też.
— Patrzcie, Tadek płynie a Matczak zszedł — Zaśmiał się Krzysiek — Nie ma dobrego wiatru na pływanie.
— Solar jakoś sobie razi — Zaśmiałam się widząc mężczyznę w oddali.
— Faktycznie — Wyguś spojrzał w kierunku Karola — On zapierdala.
— Skoro oni pływają na deskach, to my może przepłyniemy się łódką? — Zapytał Krzysiek.
— To dobry pomysł — Powiedziałam.
— No to moi drodzy, zapraszam na jacht „Jebać zduna" — Franek wskazał małą łódkę stojącą przy brzegu.
— Trzeba iść po Adama — Powiedział Krzysiek.
— Dobra, idźcie na mój jacht, a ja pójdę po tego lenia — Wyguś udał się w stronę kampera, za to nasza dwójka udała się w stronę łódki. Po wepchnięcie jej do wody weszliśmy na „pokład".
— Nie wiem jak to będzie — Zaśmiał się Szczepański biorąc do ręki wiosło.
— Jest tylko jedno? — Zapytałam zdziwiona.
— Jak widać — Zaśmiał się.
— Co prawda wróciliśmy wczoraj, ale wydajesz się być jakiś szczęśliwszy — Uśmiechnęłam się lekko.
— Aż tak to widać? — Uśmiechnął się — Poznałem dziewczynę, z resztą, będziesz musiała ją poznać.
— O Boże — Przytuliłam Szczepańskiego — Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę.
— Nie jesteśmy jeszcze razem, ale wydaje mi się że to kwestia czasu.
— Mam nadzieję że będziesz z nią szczęśliwy, i że codziennie będziesz miał na twarzy ten cudowny uśmiech.
— Jesteśmy — Wygnański usiadł za mną, a za nim miejsce zajął Adam.
— Wzięliśmy głośnik, puścimy sobie jakąś muzyczkę — Adam włączył urządzenie z którego po chwili zaczęła lecieć piosenka.
— A Matczak dalej próbuje — Zaśmiał się Krzysiek.
— Daj mi to wiosło — Wyguś wystawił rękę w stronę Szczepańskiego, Krzysiek podał chłopakowi wiosło, a Franek zaczął wiosłować.
— Jest drugie? — Zapytał Adam — Bo z jednym to będziemy płynąć i płynąć..
— Nie ma — Odpowiedziałam.
— Ma ktoś coś do jedzenia? — Zapytał Franek.
— Mam czteropak Łomży, i jakieś wafelki — Adam zdjął plecak po czym zaczął szukać w nim batoników, gdy znalazł rozdał nam po jednym.
CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA || MATA
FanfictionNie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...