2.28

8K 240 334
                                    

Wczoraj wróciliśmy z Jamajki, a już dziś wyjeżdżamy. Ludzie z labelu postanowili zorganizować trzy dniową wycieczkę, tak więc znaleźliśmy się na polu campingowym, znajdującym się nad wodą.

— W nocy zrobimy imprezę — Wyguś klasnął w dłonie — Danie Gombao osobnej przyczepy kempingowej to tak jak danie dziecku zabawki. Dziecko się bawi, i my też.

— Patrzcie, Tadek płynie a Matczak zszedł — Zaśmiał się Krzysiek — Nie ma dobrego wiatru na pływanie.

— Solar jakoś sobie razi — Zaśmiałam się widząc mężczyznę w oddali.

— Faktycznie — Wyguś spojrzał w kierunku Karola — On zapierdala.

— Skoro oni pływają na deskach, to my może przepłyniemy się łódką? — Zapytał Krzysiek.

— To dobry pomysł — Powiedziałam.

— No to moi drodzy, zapraszam na jacht „Jebać zduna" — Franek wskazał małą łódkę stojącą przy brzegu.

— Trzeba iść po Adama — Powiedział Krzysiek.

— Dobra, idźcie na mój jacht, a ja pójdę po tego lenia — Wyguś udał się w stronę kampera, za to nasza dwójka udała się w stronę łódki. Po wepchnięcie jej do wody weszliśmy na „pokład".

— Nie wiem jak to będzie — Zaśmiał się Szczepański biorąc do ręki wiosło.

— Jest tylko jedno? — Zapytałam zdziwiona.

— Jak widać — Zaśmiał się.

— Co prawda wróciliśmy wczoraj, ale wydajesz się być jakiś szczęśliwszy — Uśmiechnęłam się lekko.

— Aż tak to widać? — Uśmiechnął się — Poznałem dziewczynę, z resztą, będziesz musiała ją poznać.

— O Boże — Przytuliłam Szczepańskiego — Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę.

— Nie jesteśmy jeszcze razem, ale wydaje mi się że to kwestia czasu.

— Mam nadzieję że będziesz z nią szczęśliwy, i że codziennie będziesz miał na twarzy ten cudowny uśmiech.

— Jesteśmy — Wygnański usiadł za mną, a za nim miejsce zajął Adam.

— Wzięliśmy głośnik, puścimy sobie jakąś muzyczkę — Adam włączył urządzenie z którego po chwili zaczęła lecieć piosenka.

— A Matczak dalej próbuje — Zaśmiał się Krzysiek.

— Daj mi to wiosło — Wyguś wystawił rękę w stronę Szczepańskiego, Krzysiek podał chłopakowi wiosło, a Franek zaczął wiosłować.

— Jest drugie? — Zapytał Adam — Bo z jednym to będziemy płynąć i płynąć..

— Nie ma — Odpowiedziałam.

— Ma ktoś coś do jedzenia? — Zapytał Franek.

— Mam czteropak Łomży, i jakieś wafelki — Adam zdjął plecak po czym zaczął szukać w nim batoników, gdy znalazł rozdał nam po jednym.

KAŻDEGO DNIA || MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz