4.10

4.3K 181 196
                                    

— Hej — Mruknęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej.

— Hej — Odparł Matczak przyglądając się mi — Nic cię nie boli? — Zapytał przyglądając się mi z troską.

— Nie, dlaczego pytasz? — Zapytałam.

— Przypomniało mi się jak wczoraj przyłożyłem ci z łokcia w brzuch — Odparł.

— Nie musisz się o to martwić, wszystko jest okej — Uśmiechnęłam się do niego lekko.

— Nie chciałbym jej zrobić krzywdy — Chłopak sięgnął ręką do mojego brzucha który delikatnie pogłaskał.

— Dzisiaj pójdę zmienić Kamila, więc przy okazji mogę zrobić usg, jeżeli chcesz to możesz iść ze mną, weźmiemy też Marcela...

— Jasne — Matczak wstał i udał się w stronę szafy po wyciągnięciu z niej ciuchów poszedł do łazienki. W czasie kiedy chłopak brał prysznic, ja leżałam i czekałam aż wyjdzie. Po tym jak Michał wyszedł z łazienki to ja weszłam do środka, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Po wyjściu z łazienki wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się do wyjścia, przy którym stała Dominika, dziewczyna przez całą naszą rozmowę dziwnie na mnie patrzyła, co było dość niekomfortowe.

____________________

— Przyjadę po niego w weekend — Powiedział Pan Matczak odprowadzając nas do drzwi.

— Okej, najlepiej jak wpadniesz jakoś rano, bo po południu muszę spotkać się z Dominiką i Norbertem, mamy do załatwienia kilka spraw — Powiedział Michał.

— Mama? Gdzie idziemy? — Zapytał Marcel.

— Um, musimy pójść do lekarza — Uśmiechnęłam się do synka, nie wiedziałam jak przekazać mu to że za kilka miesięcy będzie miał rodzeństwo.

— Dlaczego? — Zapytał patrząc na mnie.

— Bo twój ojciec nie umie nakładać gumek — Powiedział Pan Matczak.

— Tata nie umie nakładać gumek? Nauczę cię tato — Marcel uśmiechnął się do Michała.

— Z pewnością... — Zaśmiał się pan Marcin.

— Tato na rękę nakładasz to o tak... — Marcel zaczął pokazywać Michałowi jak nakłada się gumkę. Oczywiście nie to na myśli miał pan Matczak, ale to lepiej że Marcel nie wie o co dokładnie chodzi.

Po wyjściu z domu Matczaków udaliśmy się do szpitala. Z racji że postanowiliśmy przejść się pieszo, droga zajęła nam prawie godzinę. Od razu po wejściu do środka budynku udaliśmy się na drugie piętro gdzie znajduję się gabinet Kamila, nie chciałam żeby Marcel był przy rozmowie, więc dałam go na krótką opiekę do ojca, który i tak ma teraz przerwę.

— Wchodzisz? Czy czekasz? — Zapytałam Bruneta stojącego obok.

— Wchodzę — Odparł i otworzył drzwi. Michał i Kamil na starcie zmierzyli się wzrokiem, co od razu zauważyłam, w dodatku na twarzy Kamila było trochę śladów po wczorajszej bójce z Michałem.

— Cześć — Powiedziałam.

— Coś się stało? — Zapytał Kamil.

— Nie, właściwie to przyszłam tylko na chwilę — Powiedziałam — Możesz przenieść mnie do Alicji?

— Zrobiłem coś nie tak? — Zapytał patrząc na mnie.

— Zostałeś lekarzem, skoro już znasz odpowiedź to zrób to o co cię prosiła — Powiedział podirytowany brunet.

— Po prostu mnie przenieś, dzisiaj na usg pójdę do Alicji. Dzięki, narazie — Powiedziałam i wyszliśmy z gabinetu.

— Ja Pierdole — Powiedział Michał.

— To było zbędne — Powiedziałam — Mogłeś sobie darować.

— Nie, nie mogłem, kiedy go widzę w środku jestem wkurwiony — Powiedział.

— Nawet nie wiem kiedy się zaczął między wami ten cały konflikt — Zapukałam do drzwi które po chwili otworzyłam.

— Od kiedy go tylko poznałem.

— Cześć — Przywitałam się z Alicją — Wpadłam na usg.

— Zuza, wcześniejsza rejestracja — Odparła Alicja.

— Całkowicie wypadło mi z głowy, mam iść? — Zapytałam.

— No co ty? — Zaśmiała się — Kładź się, zaraz zobaczymy co tam u waszego malucha.

— Mam nadzieję że wszystko dobrze — Michał stanął obok kiedy się położyłam. Kobieta na początku zadała mi kilka pytań, a dopiero po chwili zajęła się przeprowadzeniem usg. Michał z szerokim uśmiechem patrzył na ekran komputera i uważnie słuchał tego co mówiła kobieta. Przypomniało mi się jak pierwszy raz przyszedł ze mną do gabinetu Alicji, wtedy był równie szczęśliwy. Po skończeniu badania, kobieta dała mi pendrive'a i zdjęcia. Umówiłam się z kobietą na kolejną wizytę na za miesiąc, wtedy poznamy płeć dziecka. Po wyjściu z gabinetu Alicji zeszliśmy na dół gdzie odebraliśmy Marcela. Po krótkiej rozmowie z moim ojcem wyszliśmy ze szpitala i udaliśmy się do mieszkania Krzyśka, chłopak chciał żebyśmy go odwiedzili.

— Cześć — Przytuliłam Szczepańskiego co oddał.

— Cześć wam — Uśmiechnął się — A kto to? — Krzysiek wziął Marcela na ręce — Czym wy go karmicie?

— Tak to jest jak widzisz się z nim raz na miesiąc — Zaśmiał się Michał.

— Mam dla ciebie niespodziankę — Szczepan ruszył do salonu więc udaliśmy się za nim.

— Zajebista niespodzianka — Powiedział Michał patrząc na Tadka — A może coś mniejszego? Coś co nie wyjebie nam całego żarcia z lodówki?

— Matczak widzę w formie — Zaśmiał się Stanisławski — Siema.

— W co grasz? — Zapytał Michał.

— W fife, Szczepan kupił ostatnio — Tadek podał Michałowi pada.

— Napijesz się czegoś? — Zapytał Szczepan.

— Masz jakiś sok?

— Ananasowy — Odparł — Będziesz słodka.

— Krzysiek... — Zaśmiałam się.

— Sama prawda — Wzruszył ramionami — Sok jest w lodówce, nalej sobie, a my idziemy po prezent — Krzysiek wraz z Marcelem udał się do pokoju na górę, za to ja poszłam do kuchni gdzie nalałam sobie soku. Po wypiciu zawartości szklanki, odłożyłam ją do zmywarki i udałam się do salonu gdzie zajęłam miejsce obok Michała. Niedługo później z pokoju obok wrócił Krzysiek i Marcel, Szczepan zrobił mu tak duży prezent że ten musiał go ciągnąc za sobą.

— Chyba przesadziłeś — Powiedziałam patrząc na paczkę.

— Właściwie to nie kupiłem wszystkiego co miałem w planie bo nie było tego w sklepie — Krzysiek się uśmiechnął.

— Podziękowałeś wujkowi? — Zapytałam synka.

— Tak! Wujek zaraz poukłada ze mną lego — Marcel uśmiechnął się szeroko.

— Krzysiek, jutro oddam ci pieniądze — Powiedział Michał.

— Za co? — Zapytał Szczepański.

— Za to co kupiłeś — Odparł Michał.

— To kurwa prezent dla Marcela, a nie dla ciebie, nie chcę żadnych pieniędzy.

KAŻDEGO DNIA || MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz