— Mamo gdzie tata? — Zapytał Marcel wchodząc do sypialni. Szczerze to sama zaczęłam się zastanawiać gdzie mógł pójść brunet.
— Nie wiem skarbie — Odpowiedziałam zgodnie z prawdą i wstałam — Chodź, zjesz śniadanie i pójdziemy do babci.
— Nie! Ja nie chce do babci! — Powiedział idąc za mną w stronę kuchni.
— Dlaczego? — Zapytałam łapiąc za jego małą rączkę.
— Jednak chce do babci, ale nie chce do dziadka — Odparł.
— Co znowu zrobił? — Uśmiechnęłam się zadając pytanie, bo to już nie pierwszy raz kiedy Marcel nie chce jechać do Matczaków właśnie z powodu pana Marcina.
— Powiedział mi żebym poszedł poszukać wróżki w ogrodzie — Powiedział smutny.
— Znalazłeś tę wróżkę? — Zapytałam.
— Nie, no i jak wróciłem do środka to już nie było moich ciastek, dziadek powiedział że to wróżka je zjadła za karę że jej nie znalazłem — Zrobił smutną minę.
— Wróżka to dobra koleżanka twojej babci, myślę że jak z nią pogadasz to dostaniesz od niej coś fajnego — Uśmiechnęłam się a następnie zajęłam miejsce przy stole zaraz obok Marcela — Na co masz ochotę?
— Płatki! — Uśmiechnął się szeroko.
— Okej, więc płatki — Wstałam od stołu i podeszłam do szafki z której wyciągnęłam płatki i miskę, po wsypaniu płatków do miski, odłożyłam je z powrotem do szafki i udałam się po mleko, po zalaniu płatek mlekiem, włożyłam miskę do mikrofalówki. Kiedy płatki się podgrzały, postawiłam miskę przed Marcelem.
— Mama a ty co będziesz jadła? — Zapytał patrząc na mnie.
— Zjem sałatkę — Powiedziałam chowając do lodówki mleko, po znalezieniu sałatki z kurczakiem, wyciągnęłam ją i usiadłam obok synka.
Po skończeniu śniadania, ubrałam siebie i Marcela i wyszliśmy z domu. Postanowiłam że nie zaprowadzę synka od razu do dziadków, tylko wezmę go ze sobą do szpitala. Muszę załatwić tam kilka spraw, które związane są z moim oddziałem.
— Dzień dobry — Powiedziałam witając się z recepcjonistką.
— Oh, cześć Zuza, jak tam? Już lepiej? — Zapytała.
— Um, tak. Powoli dochodzę do siebie — Posłałam kobiecie sztuczny uśmiech — Widziała pani może mojego ojca?
— Doktor Narkiewicz aktualnie przeprowadza operacje — Odparła — Coś mu przekazać?
— Nie, po prostu chciałam żeby przypilnował mi Marcela. Muszę iść podpisać kilka papierów do Alicji.
— Jeżeli nie masz go z kim zostawić to niech zostanie ze mną — Uśmiechnęła się miło.
— Zostaniesz z panią? — Zapytałam spoglądając w dół. W odpowiedzi Marcel jedynie pokręcił przecząco głową.
— Mam żelki, chodź, zobaczysz będzie fajnie — Kobieta zaczęła go namawiać.
— Nie, dziadek powiedział żeby nie brać słodyczy od nieznajomych zboczeńców — Po jego wypowiedzi na mojej jak i na twarzy starszej kobiety zagościło zdziwienie. Pewne słowa jak na taki wiek nie są jeszcze dziecku potrzebne, jednak najwyraźniej pan Matczak twierdził coś innego ucząc go tego słowa.
— Marcel, to jest pani, nie jakiś zboczeniec — Powiedziałam patrząc na niego.
— Ale dziadek...

CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA || MATA
FanfictionNie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...