2.14

6.8K 272 319
                                    

Dziś prawie cały dzień przesiedziałam przed komputerem. Pomagam Lankowi, zostałam poproszona przez niego o montaż filmu z festiwalu.
Przez to że zaczęłam robić się senna, wystraszyłam się gdy mój telefon zaczął dzwonić, wzięłam go do ręki i od razu odebrałam.

>> Coś się stało? — Zapytałam.

<<Jeszcze nic, ale zaraz się stanie, musisz przyjechać. Jesteśmy nad mostem Poniatowskiego — Powiedział zdruzgotany Wygnański.

— Będę za dwadzieścia minut — Powiedziałam.

Wyłączyłam komputer, następnie skierowałam się w stronę szafy, z której wyciągnęłam ciuchy, po ubraniu się, szybko opuściłam dom, w międzyczasie zdążyłam zadzwonić po taksówkę, która na szczęście jest już na miejscu.
Franek napisał że będzie czekać na mnie, po tym jak zobaczyłam stojącego chłopaka poprosiłam taksówkarza aby się zatrzymał, mężczyzna na moją prośbę stanął, a ja wysiadłam.

— Co się stało? — Zapytałam.

— Kurwa, nie ma czasu — Chłopak złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić za sobą.

— Kurwa, Franek. Powiedz mi co się dzieje — Uniosłam się idąc za chłopakiem.

— Zaczęło się od pieprzonego esemesa. Krzysiek napisał że chce przejść się po mieście. Niby dziwne, ale zgodziłem się. Po całym dniu chodzenia, nagle mu odpierdoliło, wracaliśmy tędy, a on nagle wyszedł za barierkę. Powiedział żebyśmy nie podchodzili bo skoczy. W kółko zaczął powtarzać że jest źle i że nie będzie dobrze... w końcu powiedział żebym zadzwonił do ciebie, bo zanim skoczy musi ci coś powiedzieć — Po tym jak usłyszałam słowa Franka przyśpieszyłam kroku.

Po chwili doszliśmy na miejsce gdy zobaczyłam Szczepańskiego stojącego po drugiej stronie barierki, serce stanęło mi w gardle.

— Krzysiek, co się dzieje? — zapytałam podchodząc do chłopaka.

— Nie podchodź bliżej, musze ci coś powiedzieć — powiedział zaciskając mocniej palce na barierce.

— Zejdź stamtąd i porozmawiajmy na spokojnie, wytłumaczysz mi wszystko na spokojnie. Nie warto jest skakać.

— Nic mi już nie pozostało. Byłem wczoraj z Frankiem i ekipą na polach mokotowskich. Marcelina się najebała i powiedziała mi, że byłem zwykłą przykrywką żeby mogła być bliżej Matczaka, a mnie tak naprawdę nigdy nie kochała.

— Krzysiek, prosze cię zejdź stamtąd i porozmawiajmy. Marcelina nie jest jedyną, która była ci pisana.

— Kochałem ją, a ona wykorzystywała mnie, żeby być blisko z Michałem, rozumiesz to? Wszystko teraz straciło jakikolwiek sens, wiązałem z nią przyszłość, a ona perfidnie wbiła mi nóż w plecy.

— Kurwa, proszę cię — Małymi krokami zaczęłam zbliżać się bliżej chłopaka — Jeszcze wszystko się ułoży.

— Nie — Krzysiek pokręcił przecząco głową — Zuza, musisz na nią uważać. Właśnie po to chciałem żebyś tutaj przyszła. Musiałem cię ostrzec.

— Krzysiek, jeżeli skoczysz, też to zrobię — Powiedział Franek.

— Krzysiek, masz jeszcze całe życie przed sobą... postaw się na miejscu rodziców, będą cierpieć bardziej niż ty, wszyscy będziemy cierpieć. Nie jesteś sam, pomożemy ci przez to przejść, nie skreślaj tego wszystkiego przez dziewczynę. Na świecie jest dużo kobiet, poznasz kogoś nowego... jeszcze nie raz się zakochasz — Powiedziała Borucka będąca na  skraju płaczu.

— Prosze cie zejdź, to niczego nie załatwi, wiem co mówie. Zaufaj mi, że będzie dobrze, tylko zejdź — powiedziałam błagalnym tonem głosu licząc, że coś to da. Chłopak dość długo myślał nad tym wszystkim przez kilka minut, lecz zdecydował się wrócić na bezpieczniejszą stronę mostu. Podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam, po chwili ten się rozpłakał — Nie rób tego więcej — I mi zaczęły lecieć łzy. Poczułam ogromną ulgę trzymając chłopaka w ramionach. To co czuję w tym momencie jest nie do opisania. Prawie straciłam przyjaciela.

— Kurwa, stary — Franek przytulił Krzyśka — Nie była ciebie warta. Nie rób tego więcej — I wygnański się rozpłakał.

— Twoi rodzice są w domu? — Zapytała Ola.

— Nie, błagam... nie mówcie im nic — Krzysiek zaczął wycierać łzy z twarzy — Nie chcę żeby się martwili.

— Będziesz musiał pójść do psychologa. Pomoże ci — Powiedział Franek puszczając chłopaka.

— Wiem — Szczepański spojrzał na mnie — Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś ci się stało — Powiedział.

— Ja też bym sobie nie wybaczyła, gdyby to tobie coś się stało — Spojrzałam smutno na chłopaka.

_____________________________

Po tym jak wszystkim opadły emocję, zaczęliśmy rozmowę z Krzyśkiem. Chłopak wyjaśnił nam dokładnie czego chce Marcelina, nie mogę uwierzyć w to wszystko.

— Mówiła od kiedy czuje coś do niego? — Zapytał Wygnański.

— Zaczęło się od początku liceum — Odpowiedział.

— Nie mogę uwierzyć — Pokręciłam głową – Cały czas udawała najlepszą przyjaciółkę, broniła mnie, doradzała... a tak naprawdę wszystko to było udawane. Nie mogę — Wstałam — Macie papierosy?

— Mam — Krzysiek podał mi paczkę papierosów — Pójdę z tobą — Chłopak tak jak ja wstał i udaliśmy się na balkon.

— Masz zapalniczkę? — Zapytałam gdy stanęliśmy przy barierce.

— Przecież nie palisz — Szczepański wyciągnął z kieszeni zapalniczkę którą mi podał.

— Muszę się odstresować — Powiedziałam. Wsadziłam papierosa pomiędzy swoje wargi, a następnie go odpaliłam, nim zdążyłam się zaciągnąć Krzysiek zabrał papierosa i sam zaczął go palić.

— To najgorsza droga ucieczki od stresu — Powiedział zaciągając się.

— Krzysiek...

— Wiem co mówię — Chłopak spojrzał na mnie swoimi smutnymi oczami — Naprawdę musisz na nią uważać. Gdybym wiedział wcześniej, może Olga by żyła.

— Ona ma coś wspólnego z jej śmiercią? — Zapytałam.

— Powiedziała mi wczoraj wszystko — Chłopak westchnął smutno — Bator ma trudną sytuacje rodzinną, jego matka jest chora na raka. Marcelina obiecała dać mu pieniądze, za pomoc w pozbyciu się Olgi. Twój powrót pokrzyżował jej jednak plany. Michał miał być jej już wcześniej, na początku miała pozbyć się Olgi, a dopiero później ciebie. To Bator zabił Olgę, na prośbę Marceliny. W czasie kiedy wszyscy poszli spać, Olga została na dole z Mikołajem, zaczął dawać jej różne narkotyki, ona bez słowa wciągnęła każdą kreskę... aż w końcu przedawkowała.

— To dalej do mnie nie dociera — Spojrzałam na Szczepańskiego — Gdyby nie wyznała ci tego wszystkiego, już dziś mogłoby mnie z wami nie być.

— Zuza, na początku, do mnie to też nie docierało. Jednak gdy dotarło, załamałem się — Krzyśkowi zaczęły lecieć łzy — Dalej nie mogę tego przeboleć.

— Wszystko będzie dobrze, zobaczysz — Przytuliłam Szczepańskiego — Jeszcze wszystko się ułoży.

— Nie pozwolę jej cię skrzywdzić. Obiecuję — Chłopak złożył całusa na moim czole.

KAŻDEGO DNIA || MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz