Od czasu gdy byliśmy na biwaku minęły trzy tygodnie, dziś są urodziny Alana, co najdziwniejsze chłopak od czasu wycieczki nie odzywał się do mnie w ogóle, nie wiem czemu, ale to trochę bolało, w dodatku przez te trzy tygodnie nie mogłam zapomnieć o tym co się między nami wydarzyło.
— Ja nie jestem pewna czy powinnam tam iść — Powiedziałam do Bieleckiej.
— Alan zaprosił wszystkich, ciebie też — Odpowiedziała.
— Zaprosił mnie? — Zapytałam zdziwiona — Szkoda że nie napisał tego do mnie.
— Napisał do Michała — Odpowiedziała.
— Gdzie odbywają się jego urodziny? — Zapytałam.
— Chyba w jakiejś restauracji, w wszystkim pomaga mu Matczak — Wyjaśniła dziewczyna.
— Na którą jest impreza? — Zadałam kolejne pytanie.
— Na dwudziestą — Odpowiedziała dziewczyna — Co się właściwie między wami wydarzyło? Unikacie się co już chyba każdy zdążył zauważyć, gdy on jest na domówce, nie ma ciebie, gdy ty jesteś nie ma jego, coś musi być na rzeczy.
— I coś jest — Zawahałam się nad wyznaniem dziewczynie prawdy — Pamiętasz wycieczkę? — Zapytałam.
— Była trzy tygodnie temu, jak mogłabym jej nie pamiętać? — Zapytała.
— Więc, gdy wyszłam z namiotu poszedł za mną Alan, rozmawialiśmy, doszło do dziwnej stytuacji w której on mnie pocałował, byłam naprawdę w szoku, ale nie mogę powiedzieć że to mi się nie podobało — Powiedziałam — Właściwie to Alan od jakiegoś czasu mi się podoba.
— Naprawdę? — Zapytała — Rozmawialiśmy o was z krzyśkiem, Alan niejednokrotnie o ciebie pytał — Uśmiechnęła się — A to co się wydarzyło, potwierdza tylko to że ty też mu się podobasz.
— Właśnie po tym pocałunku, nie mamy takiego kontaktu jak wcześniej, przez brak mojej reakcji mógł pomyśleć że postąpił źle.
— Zuza, ale to nie twoja wina — Powiedziała czarnowłosa — Po prostu byłaś w szoku, musicie porozmawiać ze sobą, najlepiej dzisiaj, na jego urodzinach.
— Wiem, zrobię to — Powiedziałam.
— Mam nadzieję — Powiedziała.
________________________________
— Drogie panie, wy przodem — Krzysiek otworzył nam drzwi.
— Nie udawaj dżentelmena — Bielecka weszła przedemną.
— Nie udaję — Zaśmiał się Szczepański — No może trochę.
— Nie wiem jak powinnam się zachować — Mruknęłam wchodząc za dziewczyną.
— Normalnie, baw się dobrze, i nie przejmuj się sytuacją w jakiej jesteś z Alanem — Powiedziała Marcelina.
— Dokładnie, węgiel dobrze mówi — Powiedział Krzysiek.
— Jeszcze raz nazwiesz mnie węglem — Marcelina odwróciła się w stronę Szczepańskiego po czym obdarzyła go zimnym spojrzeniem.
— Już nie będę, kotku — Chłopak nie wytrzymał i zaczął się śmiać.
— No idiota — Powiedziała czarnowłosa.
— Idziemy dać mu prezenty? — Zapytałam dziewczyny.
— Tak, najlepiej jak zrobimy to od razu — Powiedziała.
Zaczęłyśmy szukać chłopaka, jedna z dziewczyn powiedziała że siedzi on z Matczakiem na balkonie, udałyśmy się więc w tamtym kierunku gdzie faktycznie zastałyśmy ich siedzących razem.
CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA || MATA
Hayran KurguNie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...