3.19

5.5K 251 569
                                    

*dwa miesiące później*

*MICHAŁ*

— Cześć — Przywitałem się z ojcem.

— Jak Julia? — Zapytał.

— Nie wiem — Wzruszyłem ramionami — Pojechała do swojej matki na tydzień. Wieczorem ma wrócić — Odpowiedziałem.

— Napijesz się czegoś? — Zapytał.

— Soku — Odpowiedziałem.

— Chodziło mi o coś z procentami. Ale skoro chcesz soku to dostaniesz soku — Ojciec wyszedł, a po chwili wrócił z sokiem — Masz — Podał mi sok.

— Dzięki. A co tam u ciebie? — Zapytałem upijając kilka łyków.

— Będziesz miał brata — Odpowiedział. Przysięgam że prawie się udusiłem.

— No co ty robisz? — Zapytał – Od duszenia się jest twoja Julia — Zaśmiał się lekko.

— Jasne — Wywróciłem oczami — Jakim cudem mama jest w ciąży?

— Takim cudem że dziś mamy pierwszy kwietnia — Odpowiedział — Nabierasz się na żarty jak ludzie na obietnice PiS-u.

— Gratulację, zostałeś pranksterem — Wstałem — Idę coś zjeść i jadę do domu.

— W lodówce jest sałatka z kurczakiem, pyszna. Gołąbków lepiej nie ruszaj, smakują jak sperma.

— Skąd wiesz jak smakuje sperma? — Zapytałem.

— To nie jest istotne — Odpowiedział — Idź jeść.

— No idę, idę — Zaśmiałem się lekko. Wyszedłem z biura ojca i skierowałem się na dół do kuchni. Z lodówki wyciągnąłem sobie sałatkę poleconą przez ojca, po nałożeniu jej na talerz zacząłem jeść. Kiedy skończyłem odstawiłem talerz do zlewu. Pożegnałem się z ojcem i wyszedłem z domu. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę mojego mieszkania. Na miejsce dojechałem pół godziny później. Po wejściu do środka zamknąłem drzwi. Klucz włożyłem do kurtki którą schowałem do szafy. Wróciłem do korytarza gdzie ściągnąłem buty. Postanowiłem że schowam je do szafki i tak już dzisiaj nigdzie nie będę wychodził. Zachciało mi się spać, więc udałem się do sypialni. Położyłem się na łóżku i zasnąłem.
___________________________

Obudziła mnie Julia, prawdopodobnie rozmawiająca przez telefon. Dziewczyna wspomniała coś o mnie, oraz o ciąży. Zainteresowany jej rozmową, wstałem i zacząłem słuchać tego o czym mówi. Na początku rozmowa przebiegała normalnie, jednak po chwili Julia zaczęła mówić o tym że poroni. Słysząc jej słowa zmartwiłem się. Dlaczego chce poronić? Po zakończeniu przez dziewczynę rozmowy, wyszedłem z pokoju i udałem się do salonu gdzie zastałem palącą Julię. Od razu zabrałem jej papierosa i zgasiłem go w popielniczce.

— Co ty tutaj robisz? — Zapytała zdziwiona — Nawet nie słyszałam jak wszedłeś.

— Przyjechałem przed tobą — Odparłem.

— Żadnych butów, ani śladu po tobie — Powiedziała.

— Wszystko w szafie — Wzruszyłem ramionami i spojrzałem na brzuch dziewczyny którego nie było... — Słyszałem twoją rozmowę. Co się stało? — Zapytałem.

— Nic, a co miało się stać? Wiktoria poroniła — Wyjaśniła.

— Julia, nie rób ze mnie idioty — Powiedziałem wstając — Tydzień temu miałaś brzuch, i co? Wyparował?

— O kurwa — Dziewczyna spojrzała w dół — Michał, ja ci to wszystko zaraz wyjaśnię.

— Nic kurwa z tego nie rozumiem — Pokręciłem głową — Jedyne czego dowiedziałem się z twojej rozmowy to tego że poronisz. Poronisz kurwa, nie powiedziałaś że poroniłaś.

— Gdybyś nie przyszedł do domu, wciąż byłoby dobrze — Powiedziała patrząc na mnie.

— Gdzie jest kurwa dziecko?! Co z nim zrobiłaś?! — Spojrzałem wkurzony na brunetkę.

— Nie ma dziecka i nie było — Odpowiedziała — Podsłuchałam twoją rozmowę z Krzyśkiem. Nudzę cię? Tak?

— O czym ty kurwa mówisz? — Zapytałem wkurzony — Masz godzinę na wyniesienie się z mojego domu, jeżeli tego nie zrobisz to Tonley ci pomoże.

— Musiałam cię jakoś zatrzymać — Dziewczyna wstała i podeszła do mnie — Ta ciąża zbliżyła nas do siebie. Teraz wiem że chcę mieć z tobą dziecko i to tak naprawdę.

— Nie chcę cię widzieć — Odepchnąłem dziewczynę od siebie i udałem się do korytarza. Wyciągnąłem buty i kurtkę, po ubraniu się wyszedłem bez słowa. Idąc zadzwoniłem do Dawida z prośbą o wyrzucenie Julii z mojego mieszkania. Kolejnym numerem pod który zadzwoniłem był numer Wygusia. Poprosiłem chłopaka o spotkanie.
Ustaliliśmy że spotkamy się w barze nad Wisłą. Kiedy dotarłem na miejsce Wyguś siedział już w środku. Zająłem miejsce obok chłopaka i opowiedziałem mu o wszystkim co się stało.

— Wiedziałem kurwa że ta szmata coś kręci — Powiedział wkurzony — Dobra. Poczekaj chwilę. Nerwy trzeba zapić. Zamówię alkohol i wracam — Powiedział. Chłopak poszedł i po chwili wrócił — Zaraz przyniosą. Zamówiłem też zapiekanki, nie zamierzam chlać na pusty żołądek.

— Ile hajsu ci już wiszę? — Zapytałem wyciągając portfel.

— Matczak, weź przestań. Pieniądze sobie zroluj i wsadź w dupe — Uśmiechnął się.

— W twoją? — Uśmiechnąłem się — Już wcześniej coś podejrzewałem. Bo kiedy tylko chciałem ją przytulić, zabraniała mi tego.

— Wiedziała że poczułbyś poduszkę — Zaśmiał się.

— Najlepsze było to, że byłem zapatrzony w dziecko które nie istnieje — Zaśmiałem się — Na nic innego nie zwracałem uwagi.

— Było minęło — Franek wzruszył ramionami. Po chwili dwie kobiety przyniosły nam zapiekanki i alkohol. Po zjedzeniu zapiekanek zaczęliśmy pić. Kiedy tylko alkohol się kończył zamawialiśmy kolejny i tak w kółko.

— Stary, chodźmy stąd — Wyguś wstał i wystawił w moją stronę rękę którą złapałem.

— Jasne — Również wstałem. Gdyby chłopak mnie nie trzymał, wywróciłbym się.

— Japierdole, mamy pierwszy kwietnia. Chcesz usłyszeć żart? — Zapytał Wyguś — Zuza będzie mieć dziecko z Krzyśkiem — Chłopak roześmiał się.

— Zuza jest w ciąży? — Zapytałem.

— Jest, ale już sam nie wiem od kiedy. Nic nie wiedziałeś? — Zapytał zdziwiony po tym jak wyszliśmy z baru.

— Nie — Pokręciłem przecząco głową — Ostatni raz kiedy ją widziałem był w styczniu.

— Ta? To na chuj pytałeś mnie w lutym o to gdzie mieszka? — Zapytał.

— Nie ważne — Odpowiedziałem.

— Mów kurwa — Wyguś spojrzał na mnie.

— Mówiłeś że pusto u niej w domu. Kupiłem jej psa z tej samej hodowli z której jest Iris mamy — Wyjaśniłem.

— To od ciebie jest plemnik — Powiedział.

— Jaki kurwa plemnik? — Zaśmiałem się.

— Zuza nazywa go Bibi a dla mnie to plemnik. Kurwa, stary już po dwudziestej trzeciej. Obiecałem Oli że wrócę przed północą. Dostanę zjebe.

— Narkiewicz dalej mieszka tam gdzie mieszkała? — Zapytałem dla pewności.

— Wydaje mi się że tak, jeszcze wczoraj mieszkała w tym samym miejscu — Odpowiedział.

— Okej. No to do jutra.

KAŻDEGO DNIA || MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz