— Jesteś z Michałem? — Zapytała Marcelina — Nie. — Odpowiedziała sama sobie nie dając dojść do głosu Dominice.
— No proszę... Bielecka — Dziewczyna przejechała po niej wzrokiem — Dziwka zwana alternatywką.
— Odszczekaj to albo...
— Albo co? — Zaśmiała się blondynka — Obie wiemy że masz kuratora, więc radzę ci trzymać ręce przy sobie.
— Nie warto — Spojrzałam na Dominikę — Chodźmy. Wraz z Marceliną wyszłyśmy na salę, było na niej już dość sporo osób, wuefista kazał nam poczekać na resztę dziewczyn a następnie ustawić się w rzędzie.
— Na dzisiejszej lekcji zagracie w siatkówkę — Zwrócił się do nas pan Lubański — A teraz proszę aby panna Filipczak poprowadziła rozgrzewkę.
Poproszona przez nauczyciela dziewczyna rozpoczęła rozgrzewkę, biegłyśmy jedna za drugą powtarzając jej ruchy. Po rozgrzewce zostały wybrane drużyny, na moje nieszczęście byłam w drużynie z Dominiką, niekiedy dziewczyna utrudniała mi grę, wchodząc na mnie bądź pchając mnie, co było irytujące. Właśnie w tej chwili nasza gra została wstrzymana, Marcelina znów wdała się w kłótnie z Lipską.
— Dziewczyny, spokój! — Krzyknął pan Marcin — Albo zaraz zejdziecie z boiska, w dodatku jako nagrodę otrzymacie punkty minusowe — Mężczyzna podniósł z podłogi piłkę którą mi podał, mówiąc abym rozpoczęła na nowo grę. Niefart sprawił że piłka zamiast lecieć na wprost, poleciała w bok, uderzając jakiegoś chłopaka w głowę, wszyscy chłopcy zaczęli się śmiać, mi za to było cholernie głupio. Chłopakiem który dostał ode mnie w głowę okazał się być Franek. Dalej lekcja wf-u przebiegała dość spokojnie. Po jej zakończeniu opuściłam szatnie wraz z Bielecką, w planie była teraz lekcja Polskiego, idąc pod klasę, zauważyłyśmy Szczepana, który stał nad jakimiś chłopakami.
— O! Krzysiek, chodźmy do nich — Powiedziała czarnowłosa.
— Nawet ich nie znam — Odpowiedziałam idąc za dziewczyną.
— Jasne — Zaśmiała się.
Podeszłyśmy do Krzyśka, mój wzrok skrzyżował się na chwile z jednym z chłopaków siedzących na ławce, speszona szybko go odwróciłam.
— Co jest? — Zapytała Marcelina.
— Jak to co jest? Matczak przyszedł najebany i spóźniony — Odpowiedział Szczepański.
— Jak to najebany — Chłopak spojrzał na Krzyśka. — Jedno piwo nie sprawia że jesteś najebany — Brunet wstał, był strasznie wysoki, a przynajmiej tak przy mnie wyglądał. W dodatku w ogóle go nie poznawałam, strasznie się zmienił przez te cztery lata...
— Jestem Michał — Przedstawił mi się.
— Jakby wcale tego nie wiedziała — Zaśmiał się Krzysiek.
— Właściwie to kogoś mi przypominasz — Chłopak patrzył na mnie z góry.
— Japierdole — Szczepański pokręcił głową — To jest Zuza... nasza Zuza, Narkiewicz.
— Co? — Chłopak popatrzył na każdego — Chodź tutaj — Przytulił mnie co odwzajemniłam — Kurwa, jaka zmiana — Obejrzał mnie dokładnie — No może tylko nie wzrost — Zaśmiał się.
— Dalej 150 cm? — Zapytał Krzysiek.
— Niee, teraz 153 — Odpowiedziałam.
— To nie zmienia faktu że dalej jesteś krasnelem — Zaśmiał się Matczak.
— Miły jak zawsze — Skomentowała Bielecka.
— Stary... Przedstawiłbyś się — Michał zwrócił się do chłopaka który dalej siedział na ławce. — No więc Zuza to jest Anal — Matczak pokazał na chłopaka — To znaczy, Alan — Poprawił się.
— Miło poznać — Chłopak również wstał, wyciągnął w moją stronę rękę którą uścisnęłam.
— Zuza — Odpowiedziałam, zanim zdążył zrobić to Matczak. Gdzieś wciąż miałam do niego żal, a jego zachowanie dość mnie zdziwiło, przywitał mnie jak gdyby nigdy nic.
— Nie mówcie że przyszliście na lekcje — Bielecka spojrzała na Alana i Michała.
— Co prawda spóźnieni, ale jesteśmy — Powiedział.
— W dodatku nachlani — Dopowiedział Szczepański.
— Zawsze byłeś tym poważniejszym — Matczak go poklepał — A gdzie Wyguś?
— Zapewne siedzi już w klasie — Odpowiedziała Marcelina.
— Może chodźmy już na lekcje? — Zapytał Jankowski.
Poszliśmy w stronę klasy, usiadłam w ławce z Marcysią, za nami siedział Matczak wraz z Lipską, słychać było jak z jej ust padają komplementy co do jego osoby, odechciało mi się tego słuchać.
Po skończonych zajęciach, odebrał mnie ojciec, było to dość dziwne, ale niestety nie znałam na tyle dobrze Warszawy żeby swobodnie się po niej poruszać. Zostałam zaproszona wieczorem na wypad, oczywiście się zgodziłam bo nie wypadało odmówić. Mają przyjść wszyscy ze starej paczki, przez co zapowiada się ciekawie.

CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA || MATA
FanfictionNie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...