Po tygodniu pogodziłam się z tym że straciliśmy dom. Moja praca również wygląda teraz nieco inaczej bo wzięłam nadgodziny. Nie czuję się z tym dobrze ale muszę jakoś zarabiać.
— Zuza, twój ojciec chce żebyś do niego przyszła — Powiedział Kamil podchodząc do recepcji.
— Okej, zaraz do niego pójdę — Odparłam.
— Coś się stało? Ostatnio nie wyglądasz najlepiej — Mężczyzna mi się przyjrzał.
— Nie, wszystko jest dobrze — Odpowiedziałam.
— Jeżeli chcesz porozmawiać to nie ma problemu, wiesz gdzie mnie szukać.
— Wiem, dzięki. Do zobaczenia później — Powiedziałam po czym udałam się w stronę gabinetu ojca. Po wejściu do środka usiadłam przy biurku. Zaczekałam chwilę na ojca który podpisywał coś z pielęgniarką. Kiedy skończył usiadł z drugiej strony biurka.
— Kamil powiedział że chciałeś mnie widzieć — Powiedziałam patrząc na niego.
— Tak, słyszałem że nie chcesz jechać. A odpoczynek naprawdę by ci się przydał.
— Nie chcę jechać bo na razie nie mamy pieniędzy — Odparłam.
— Wiem to, dlatego chcę ci zaoferować pożyczkę, jak wrócisz to mi oddasz.
— Nie chcę brać pożyczki — Pokręciłam głową — Później zamiast zaoszczędzić na mieszkanie będę musiała ci ją spłacać.
— Cóż, jak uważasz. Pamiętaj, możesz pożyczyć pieniądze kiedy tylko będziesz chciała.
— Wiem i dziękuję — Uśmiechnęłam się do ojca — Wpadniesz dzisiaj do pana Marcina?
— Raczej nie, całą noc zastępuje dzisiaj Huberta — Odpowiedział.
— Okej, w takim razie do jutra — Powiedziałam po czym wyszłam z jego gabinetu i udałam się w stronę wyjścia. Przez natłok spraw które mieliśmy dziś w pracy całkowicie zapomniałam zadzwonić po uber. Tak więc usiadłam na ławce przed szpitalem i zadzwoniłam, pan powiedział że powinien być na miejscu za jakieś 5-10 minut. W czasie czekania na mężczyznę zaczęłam przeglądać social media. Wciąż dziwnie się czuję z tak dużą liczbą powiadomień na każdej z aplikacji, najczęściej są to powiadomienia związane z oznaczeniem pod postem. Kiedy uber przyjechał na miejsce wsiadłam do pojazdu i ruszyliśmy. Na miejsce dojechaliśmy dwadzieścia minut później. Zapłaciłam mężczyźnie i wysiadłam. W domu pojawiłam się przed panem Marcinem i Michałem co było dość dziwne.
— Jak w pracy? — Zapytała pani Arletta po tym jak pojawiłam się w salonie.
— Dobrze, chociaż mieliśmy dziś dużo pracy — Odpowiedziałam.
— Marcel czekał na was i się nie doczekał — Uśmiechnęła się — Dopiero co poszedł spać.
— Przez to wszystko co się teraz dzieje nie mam dla niego w ogóle czasu — Zajęłam miejsce przy stole obok kobiety.
— Nie możesz się o to obwiniać, jesteście w takiej sytuacji w jakiej jesteście.
— Jesteśmy w beznadziejnej sytuacji — Powiedziałam szczerze.
— Mówiłam, zobaczysz, jeszcze będzie lepiej — Kobieta uśmiechnęła się lekko w moim kierunku — Zjesz obiad?
— Na razie nie jestem głodna — Odparłam zgodnie z prawdą.
— Coś ostatnio nie jesz i nie wydaje mi się żeby to było związane z sytuacją która miała miejsce tydzień temu.
— Po prostu jestem przemęczona — Wzruszyłam ramionami.

CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA || MATA
FanfictionNie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...