3.7

5.5K 237 423
                                    

— Twój ojciec jest cudowny — Powiedziała Ola.

— Tak, jasne — Powiedziałam — Dyżur wydłużył mi się o godzinę.

— Dziś on cię zastąpi? Czy ma kogoś na twoje miejsce? — Zapytała.

— Pan Mikołaj zgodził się na dwudziestoczterogodzinny dyżur — Odpowiedziałam.

— Facet będzie w chuj zmęczony i niewyspany — Powiedziała.

— Tak, ale w zamian dostanie dwa dni wolnego.

— Macie tam dziwne godziny pracy. Nie chciałabym być lekarzem — Powiedziała.

— Dlatego właśnie jesteś adwokatem. To który sklep idzie na pierwszy ogień? — Zapytałam.

— Ten z sukniami ślubnymi — Uśmiechnęła się szeroko.

Po pięciu godzinach chodzenia po sklepach skończyłyśmy robić zakupy. Po Ole przyjechała Mama za to ja zamówiłam uber który odwiózł mnie do domu. Umówiłam się z Krzyśkiem na godzinę dwudziestą, tak też została mi tylko godzina czasu na przygotowanie się. Po raz kolejny dzisiejszego dnia wykąpałam się i umyłam zęby. Ubrałam białą sukienkę sięgającą przed kolana, do niej dobrałam sobie odpowiednią biżuterię i buty a następnie zajęłam się zrobieniem loków.
Trochę się spóźniłam co mam w zwyczaju tak też przez to Krzysiek musiał chwilę na mnie zaczekać.

— Hej — Powiedziałam wsiadając do samochodu.

— Cześć. Ślicznie wyglądasz — Krzysiek posłał mi lekki uśmiech.

— Dziękuję — Odwzajemniłam uśmiech chłopaka.

Po dwudziestu minutach dotarliśmy na miejsce. Weszliśmy do środka i usiedliśmy przy zarezerwowanym przez Krzyśka stoliku. Podeszła do nas kelnerka, złożyliśmy zamówienie i czekaliśmy.

— Dostałeś zaproszenie? — Zapytałam.

— Dostałem — Uśmiechnął się lekko — Jeszcze do siebie nie doszedłem po tej informacji. Wyguś się żeni, co jest? — Zaśmiał się.

— Można powiedzieć że ma już swoją rodzinę. Ma dziecko, co prawda nie jest jego ale napewno będzie kochał je jak własne, no i niedługo będzie miał żonę.

— Tymczasem my... — Zaśmiał się — Wyguś jak zwykle jest szybszy.

— Może w niedalekiej przyszłości i my będziemy mieć własne rodziny — Wzruszyłam ramionami.

— Kto wie — Westchnął — Mam dla ciebie małą niespodziankę.

— Brzmi ciekawie — Powiedziałam.

— Ale dopiero po kolacji.

Po zjedzeniu kolacji opuściliśmy restaurację i skierowaliśmy się do samochodu Krzyśka. Chciałam dowiedzieć się o jaką niespodziankę chodzi, tak też nie przestawałam zadawać pytań, co trochę zirytowało Szczepańskiego.

— Zaraz będziemy na miejscu — Powiedział zatrzymując samochód.

— Zaczynam się bać. Chcesz mnie utopić w Wiśle? — Zapytałam wysiadając z samochodu.

— Jasne, planowałem to od pięciu lat — Zaśmiał się — Mogę? — Zapytał łapiąc moją rękę.

— Czemu nie? — Uśmiechnęłam się do niego lekko.

Po tym jak chłopak splótł nasze ręce, udaliśmy się w stronę wypożyczalni łodzi.
Krzysiek porozmawiał chwilę z mężczyzną i po zapłacie mu weszliśmy na motorówkę.

KAŻDEGO DNIA || MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz