— Dlaczego się tak stresujesz? — Zapytał ojciec przenosząc na chwile swój wzrok na mnie.
— Dawno ich nie widziałam — Odpowiedziałam.
— Nie ma co się przejmować — Uśmiechnął się lekko — Wiesz przecież jacy są, uwielbiają cię.
— Czy nie wyglądamy zbyt elegancko? — Spojrzałam na siebie.
— Przekonasz się jak dojedziemy do ich domu — Powiedział.
Nie długo później dotarliśmy pod rezydencję Matczaków. Pamiętam jak kiedyś mieszkali w niewielkim domku, ale najwidoczniej woleli wymienić go na coś większego, choć nie wiem na co im tak ogromna rezydencja skoro jest ich tylko trójka.
— Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha — Zaśmiał się ojciec.
— Na co im aż tak duży dom? — Zapytałam zdziwiona.
— Nie mnie pytaj — Wzruszył ramionami. Mężczyzna zaparkował na niewielkim parkingu, następnie opuściliśmy samochód, i skierowaliśmy się w stronę posesji Matczaków.
Czułam się naprawdę niezręcznie, tym bardziej że mam na sobie sukienkę, a ojciec garnitur.— Zapraszam — Drzwi otworzyła nam matka Michała. Kobieta tak jak ja ma na sobie sukienkę. Czy oni wystawiają jakiś bankiet?
Udałam się za ojcem, musiał być tu wiele razy skoro tak dobrze zna ich dom. Doszliśmy do czegoś na rodzaj Jadalni, na środku stoi duży szwedzki stół, a na nim jest pełno jedzenia. To na bank musi być jakieś przyjęcie, no bo chyba nie robili by tego wszystkiego tylko dla naszej dwójki, prawda?— No w końcu — Pan Marcin przytulił przyjacielsko mojego ojca. — Witam młodą damę — Uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam.
— Naprawdę nie musieliście tego robić — Powiedział ojciec.
— Daj spokój — Zaśmiał się pan Matczak — To drobnostka. Siadacie do stołu, zaraz dołączy Michał, jeszcze się ubiera, dopiero co wstał.
— Dość długo śpi — Zaśmiał się tata, po chwili całą czwórką zajęliśmy miejsca przy stole.
— Jest dziewiętnasta, potrafił i dłużej spać — Zaśmiał się starszy Matczak. — Napijesz się czegoś? Mamy bardzo dobre wino.
— Podziękuje, przyjechałem przecież samochodem — Odpowiedział ojciec.
— Ale ty wyroslaś — Zwróciła się do mnie pani Arletta.
— Jak ona wyrosła to ja jestem prawiczkiem — Usłyszałam za sobą zachrypnięty głos Michała.
— Ale te słowa mogłeś sobie darować — Kobieta spojrzała na młodego Matczaka.
— On ma rację, praktycznie nie urosłam — Powiedziałam.
— Kultura zobowiązuje Michał — Kobieta Odprowadziła chłopaka wzrokiem dopóki nie usiadł.
— Mhm — Mruknął — I czy to przez kulturę wyglądam jakbym miał zaraz pisać maturę?
— Chyba lepiej usiąść przy stole elegancko ubranym niż wyglądać jakby się wróciło z meliny? Co? — Kobieta spojrzała na Michała.
— Czemu zwykłe bloki nazywasz melinami? Nie obchodzi mnie to jak bogaci jesteśmy, nie różnimy się niczym od ludzi mieszkających w blokach. Myślisz że to całe bogactwo czyni cie kimś lepszym? — Chłopak uniósł głos.
— Michał... — Odezwał się pan Marcin.
— Co? Co Michał?! To jest chore co pieniądze robią z ludźmi — Powiedział brunet.

CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA || MATA
FanfictionNie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...