Nie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie
Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
do Matszach:
Słodkości😍 (11:40)
— Michał — Poklepałam chłopaka po policzku.
— Hm? — Mruknął nie otwierając nawet oczu.
— Wstawaj — Odparłam.
— Jeszcze sekundę — Chłopak otworzył na chwilę oczy tylko po to aby przyciągnąć mnie bliżej siebie.
— Nie będziemy spać — Powiedziałam patrząc na niego.
— Gdzie chcesz iść? — Zapytał.
— Po jutrze wracam do pracy, muszę zanieść do szpitala jakieś papiery. W dodatku musimy iść do Oli i Franka.
— Papiery możesz zanieść jutro. A Ola i Franek mogą poczekać — Matczak przytulił się do mnie.
— Nie. Wstawaj — Powiedziałam stanowczo próbując wydostać się z objęć Matczaka — Michał...
— Kurwa, daj mi chwilę — Mruknął.
— Chwilę.
Kiedy Michał wstał poszliśmy do łazienki gdzie wzięliśmy wspólny prysznic. Po wyjściu z pomieszczenia ubraliśmy się, wzięliśmy potrzebne rzeczy i opuściliśmy dom. Skierowaliśmy się w stronę szpitala. Po dotarciu na miejsce weszłam do środka budynku. Za to Michał został na zewnątrz bo chciał zapalić.
— Dzień dobry — Powiedziałam podchodząc do recepcji.