Obudziłam się rano obok Krzyśka. Chłopak musiał przenieść mnie do sypialni bo nie pamiętam żebym właśnie tutaj zasnęła. Wstałam i udałam się do kuchni. Z szafki wyciągnęłam szklankę, a z lodówki sok multiwitaminowy. Nalałam go sobie do szklanki i poszłam do salonu. Wzięłam do ręki telefon i odblokowałam go. Podczas przeglądania instagrama doszedł do mnie sms, który Ola napisała prawdopodobnie wczoraj.
Dziewczyna poprosiła abym przyszła do niej gdy wstanę. Wypiłam sok i poszłam do sypialni. Z szafy wyciągnęłam ubrania i bieliznę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy, ubrałam się i wyszłam z pomieszczenia. Postanowiłam nie budzić Szczepańskiego. Zostawiłam mu zapasowy klucz i sms'a. Potrzebne rzeczy spakowałam do torebki. Ubrałam buty i kurtkę a następnie wyszłam z domu.
Do mieszkania Oli dotarłam pół godziny później, po wejściu do środka przywitał mnie płacz córki Wygnańskich.— O, jesteś — zza drzwi wychyliła się Ola — Rozbieraj się i wchodź do środka. Muszę uśpić małą. Mama Franka powiedziała że nie spała całą noc.
— Okej — Odparłam. Po ściągnięciu kurtki i butów, weszłam do sypialni Wygnańskich. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to sterta testów ciążowych leżąca na łóżku.
— Siadaj i słuchaj — Ola wskazała palcem na fotel.
— Siadam i słucham — Powiedziałam siadając na fotelu.
— Jak się czujesz? — Zapytała blondynka.
— Napewno lepiej niż wczoraj — Odpowiedziałam.
— No to dobrze — Uśmiechnęła się — Na łóżku są testy ciążowe. Dla pewności będzie najlepiej kiedy zrobisz trzy.
— Ola, nie jestem w ciąży — Pokręciłam przecząco głową.
— Tego dowiemy się za chwilę — Dziewczyna wzięła do ręki trzy pudełka które mi podała — No już, szybko do łazienki.
— Niech ci będzie — Wzięłam testy od dziewczyny i udałam się z nimi do łazienki.
*OLA*
— Co Laurka — Złożyłam buziaka na nosku córki — A co ty masz na rączce? — Spojrzałam na napis „GOMBAO" Obiecuję że dzisiejszego wieczoru Franciszek Wygnański straci jaja.
Położyłam się obok małej i poczekałam chwilę aż zaśnie. Kiedy zasnęła poszłam sprawdzić co z Zuzą. Dziewczyna dość długo nie wychodzi z toalety. Przecież testy robi się dziesięć minut a nie pół godziny.
Nacisnęłam na klamkę, jednak drzwi były zamknięte.— Zuza? Otwórz mi — Powiedziałam z troską.
— Nie, Ola daj mi chwilę — Usłyszałam jej zrozpaczony głos. A więc miałam rację...
Po chwili dziewczyna mi otworzyła. Widząc jej smutne i zapłakane oczy i mi zachciało się płakać. Od razu przytuliłam blondynkę.— Wszystko będzie dobrze. Masz mnie i Franka i mnie i Franka i... jest też Krzysiek — Powiedziałam — To kto będzie tym szczęściarzem?
— Matczak — Odpowiedziała po chwili ciszy i wybuchła jeszcze większym płaczem. Szczerze mówiąc stawiałam na Szczepańskiego. Z tego co wiem chłopak nie jest fanem gumek bo ma na nie uczulenie.
— O kurwa — Powiedziałam — Zrobiliście sobie dziecko na naszym ślubie.
*ZUZA*
— Nigdy nie powinno do tego dojść.
— Bredzisz. Dziecko to dar — Powiedziała Ola — Zamierzasz mu powiedzieć?
— Nie — Pokręciłam przecząco głową — Po tym co powiedział nie zamierzam mu o niczym mówić. W dodatku ma własną rodzinę, nie zamierzam wpierdalać mu się w życie.
— Jak uważasz. A co z Krzyśkiem? Jemu powiesz?
— Będę musiała — Westchnęłam — Nie będzie chciał mnie znać...
— Dlaczego tak mówisz? — Zapytała zdziwiona — Wiedział o tym że uprawialiście seks na naszym ślubie, więc to że będziesz miała teraz dziecko jest logiczne. Kto jak kto, ale myśle że Krzysiek to zaakceptuje.
— Może masz rację? — Spojrzałam na dziewczynę.
— Nie płacz, dziecko to nie koniec świata. Właściwie ten wiek jest odpowiedni na bycie mamą. Jeszcze będziesz płakać ze szczęścia — Wygnańska mnie przytuliła.
— Obyś miała rację.
— Zawsze mam rację.
___________________________Po opuszczeniu mieszkania Oli udałam się do mieszkania ojca. Powiedziałam mężczyźnie o tym że zostanie dziadkiem. Nie spodziewałam się tego że będzie szczęśliwy, ze szczęścia o mało co mnie nie udusił kiedy mnie przytulił.
— Który to tydzień? — Zapytał.
— Dziewiąty — Odpowiedziałam.
— Alicja jest ginekologiem. Będziesz musiała pójść do niej na badania. Właściwie najlepiej jeżeli pójdziesz jutro, bo czas na pierwsze badania masz do dziesiątego tygodnia ciąży.
— Okej. Jutro będę mogła do niej pójść.
— Porozmawiam z nią. Dam ci znać na którą godzinę będziesz mogła do niej przyjść.
— Ile bierze za badania? — Zapytałam.
— Siedemset złotych, to tak na początek — Odpowiedział — Nie martw się, opłacę ci wszystkie badania. Twoim zadaniem będzie tylko chodzenie na wizyty.
— Boję się że pogubię się w tych wszystkich badaniach.
— Nie pogubisz się — Pokręcił głową — Alicja ci we wszystkim pomoże, wyjaśni ci wszystko. Jak będzie trzeba przyjdzie nawet do domu.
— Dzięki — Uśmiechnęłam się do taty.
— Kto jest ojcem? Krzysiek? — Zapytał.
— To nie jest istotne, może chodźmy do apteki po jakieś witaminy? Będziemy mogli też zrobić jakieś zdrowsze zakupy do mnie do mieszkania.
— Jasne, czemu nie? To dobry plan — Ojciec wstał — No to ubieraj się i do samochodu marsz.
Po ubraniu kurtki i butów opuściłam mieszkanie ojca i udałam się do jego samochodu. Niedługo później mężczyzna dołączył do mnie i udaliśmy się na zakupy. Pierwszym sklepem jaki odwiedziliśmy był sklep z ubraniami, musiałam kupić sobie ciuchy odpowiednie do noszenia ciąży. Później pojechaliśmy do galerii gdzie kupiliśmy mnóstwo przeróżnych rzeczy, kolejnym sklepem był sklep spożywczy gdzie kupiliśmy dużo zdrowego jedzenia. A teraz jedziemy do apteki.
— Jutro przywiozę ci trochę lepszych i droższych leków z naszej szpitalnej apteki — Powiedział ojciec wychodząc z samochodu.
— Nie trzeba, wystarczą mi witaminy które kupimy dzisiaj — Powiedziałam wchodząc do apteki. Na szczęście nie było kolejki, więc od razu podeszliśmy do kasy.
— Zuza, wiem co jest dobre. A ta apteka nie ma takich witamin — Powiedział.
— Dobrze, rób jak uważasz.
— Dzień dobry — Do kasy podeszła aptekarka.
— Dzień dobry — Odpowiedział ojciec — Poproszę Folik, kwas DHA, Witaminę D3, żelazo oraz magne B6 — Powiedział.
— Dobrze, już podaję — Kobieta zaczęła szukać witamin wskazanych przez ojca. Po znalezieniu wszystkiego, brunetka nabiła witaminy na kasę — Razem będzie sto trzydzieści pięć złotych i dwadzieścia groszy.
— Kartą — Ojciec włożył kartę do czytnika po czym wbił kod, po otrzymaniu paragonu opuściliśmy sklep i z powrotem wsiedliśmy do samochodu.
— Odwiozę cię do domu i lecę na dyżur — Powiedział.
— Przecież zaczyna się dopiero o dwudziestej – Powiedziałam.
— No właśnie, zanim dojedziemy na miejsce i zanim wyciągnę wszystko z samochodu minie trochę czasu.
Ojciec odpalił silnik i udaliśmy się do mojego mieszkania. Po dojechaniu na miejsce opuściliśmy samochód i zaczęliśmy nosić rzeczy. Ja te mniejsze, a ojciec większe. Kiedy skończyliśmy tata odjechał, za to ja zajęłam się układaniem wszystkiego co kupiliśmy.

CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA || MATA
FanfictionNie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...