31.12.2018/01.01.2019
____ 23:10____
— Macie go? — Zapytałem Jacka.— Mamy, zaraz będziemy — Odpowiedział.
— Wysłałem wam dokładne dane tego miejsca — Powiedziałem.
— Dobra, szykuj to co miałeś, jesteśmy prawie na miejscu, cześć — Chłopak się rozłączył.
Nałożyłem Ne ręce rękawiczki, następnie wyciągnąłem z worka linę, którą przymocowałem na odstającym haczyku.
____23:20____
Jacek wraz z trzema kolegami i Alanem przyjechali na miejsce, muszę trzymać się zgodnie z planem... wszystko tak jak zaplanowałem.
— Dobra puśćcie go — Powiedziałem.
— Jasne — Mężczyźni puścili Alana który był w tym momencie taki bezbronny, od razu wyciągnęli pistolety, gdyby nasz cel chciał uciec.
— Czego chcesz? Powiedz mi do kurwy czego?! — Krzyknął zrozpaczonym głosem Jankowski.
— Twojej śmierci — Odpowiedziałem spokojnie.
— Rozstrzelacie mnie? Tak? I co ci to kurwa da! — Chłopak ruszył w moją stronę, jednak gdy usłyszał dźwięk pistoletu zatrzymał się.
— To już nie jest w twoim interesie — Odpowiedziałem — Zuza... taka mała... taka bezbronna — Zaśmiałem się — Co zrobisz kiedy coś się jej stanie?
— Coś ty jej zrobił?! Gdzie ona jest?! — Chłopak zaczął krzyczeć.
— Narazie jest bezpieczna, ale to tylko kwestia czasu, właściwie, twojego czasu, masz czas do północy, jeśli nie popełnisz samobójstwa, Zuza znajdzie się na drugiej stronie, nie wspominając już o twoim bracie — Uśmiechnąłem się do Alana.
— Jesteś popierdolony! — Krzyknął.
— Oh, cóż za komplement — Uśmiechnąłem się ponownie — zegar tyka, masz coraz mniej czasu, albo Zuza, albo ty...
— Co mam zrobić? — Zapytał bezradnie.
— Odebrać sobie życie — Powiedziałem.
— A więc jazda, zostało ci dziesięć minut — Wziąłem do ręki pistolet Kamila.
Mimo że jest ciemno, widzę to jak z oczu Alana lecą łzy... żałosny widok.Przyłożyłem chłopakowi pistolet do skroni, zaprowadziliśmy go do pomieszczenia w którym sam dokona na sobie egzekucji, w tym samym czasie poprosiłem Daniela aby nagrał całe to zdarzenie, nikt tego nie zobaczy, nikt prócz nas... śmierć idealna...
— Tak aby dodać pikanterii — pokazałem Alanowi zdjęcie Zuzy która aktualnie bawi się na imprezie sylwestrowej — Jeden z moich ludzi tam jest, ty nie zrobisz tego, ona zginie, Czarek jest strzelcem idealnym, lata praktyk na zajęciach.
— Jesteś potworem, obyś zgnił w piekle — Powiedział zrozpaczonym głosem chłopak.
Śmierć idealna... zero dowodów, upozorowanie samobójstwa... zero bicia ofiary, zero zostawiania dowodów. Śmierć idealna.
— Daj telefon — Powiedziałem, chłopak zrobił to od razu — Co by jej napisać, jakieś ostatnie życzenie? — Zapytałem.
— Napisz jej że zawsze będzie w moim sercu, i choć nie będzie mnie przy niej zawsze będę patrzył na nią z góry, przeproś ją za wszystko — Chłopak zaczął rozpaczać — Napisz jej że ją kocham, i do zobaczenia po drugiej stronie... tej lepszej stronie.
___23:54___
Alan tak jak mu rozkazaliśmy wszedł na taboret, pętle założył sobie przez szyje, wystarczył tylko jeden ruch, i po nim. Wysłałem esemesa, a zaraz po tym usunąłem wszystkie wiadomości ode mnie.
— Dobrze wiesz że nie chodzi tutaj tylko o Zuzę — Powiedziałem — Żegnaj — Po wypowiedzeniu moich słów Jankowski zamknął oczy, a ja podszedłem i kopnąłem taboret, który upadł, Alan zawisł, wyglądał żałośnie... ratunku nie było, nikt nie mógł mu pomóc. zawisł, niby trochę pocierpiał, jednak śmierć nadeszła szybko.
— Szczęśliwego nowego roku — Rzuciłem oschle.
Po wszystkim zabraliśmy wszelkie dowody, nic nie mogło zostać w pomieszczeniu, wszystko miało wyglądać na samobójstwo... udało się.
Teraz trzeba tylko grać zszokowanego, przejętego sprawą, pocieszyciela...
06.01.2019
„Mój ziom się powiesił w Sylwestra
A ciągle pamiętam, jak kradliśmy te flaszki z Carrefa, I jak je piliśmy na hejnał o 8:20 I tak najebani na przerwach, bez przerwy, I tak najebani na przerwach, bez przerwy, I tak najebani na lekcjach, my to patointeligencja.

CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA || MATA
FanfictionNie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...