— Cześć — Przywitałam się z ojcem.
— Udało się — Mężczyzna posłał mi uśmiech.
— Ale co się udało? — Zapytałam.
— Michał jest teraz pod twoją opieką — Odpowiedział.
— A co z panem Religą? — Zapytałam.
— Zmieniły mu się godziny dyżurów. Będzie zajmował się Michałem rano. Wieczorem opieka nad Michałem należy do ciebie — Uśmiechnął się — Pani Ola wytłumaczy ci wszystko.
— Rozumiem. Trzeba podać Michałowi jakieś leki? — Zapytałam.
— Już dziś nie. Mikołaj podał mu wszystko co potrzebne — Odpowiedział.
— Możemy do niego pójść?
— Jasne — Odpowiedział.
Udaliśmy się w stronę pokoju w którym leży Michał. Ani ja ani ojciec nie pomyśleliśmy o tym że ktoś może być w odwiedzinach u chłopaka. Tak też nie wiem kto był bardziej zaskoczony, czy ja czy też pan Matczak.
— Cholera Marcin — Mój ojciec podbiegł do pana Matczaka który zasłabł.
— Oddycha? — Zapytałam.
— Tak — Odpowiedział — Zajmę się nim, ty sprawdź co z Michałem.
— Sprawdzę i zaraz do ciebie przyjdę — Powiedziałam.
Udałam się do sali w której leży Michał. Wzięłam do ręki taboret i postawiłam go przy łóżku chłopaka. Usiadłam przy chłopaku i wzięłam do ręki jego dłoń. Zrobiło mi się go naprawdę szkoda. A kiedy uświadamiam sobie że za dwa tygodnie będę musiała wyznać mu całą prawdę, stresuje się jeszcze bardziej. Kilka samotnych łez spłynęło po moim policzku. Patrząc na Michała powróciły do mnie wszystkie wspomnienia te złe jak i dobre.
Wzięłam do ręki dokumentację chłopaka. Po przejrzeniu wszystkiego zauważyłam że chłopakowi nie została dziś zmierzona temperatura. Wzięłam do ręki bezdotykowy termometr który przyłożyłam do czoła chłopaka. Po wykryciu temperatury zapisałam ją w karcie pacjenta i wyszłam z sali. Zaczęłam szukać ojca, jak się okazało był w sali obok.— Jestem — Powiedziałam wchodząc do środka.
— Po części wszystko mu wyjaśniłem, ale chce jeszcze z tobą pogadać — Powiedział ojciec.
— Okej — Westchnęłam — Dzień dobry — Uśmiechnęłam się lekko do pana Matczaka.
Przez godzinę oczekiwania na panią Arlettę prowadziliśmy rozmowę. Mężczyzna był pod ogromnym podziwem tego co zrobiliśmy. Przez całą rozmowę szok nie schodził z jego twarzy. Cieszyłam się że nie jest wściekły i po części zrozumiał to co zrobiłam.
— Jeszcze trochę minie zanim to wszystko do mnie dotrze — Powiedział.
— W pełni to rozumiem — Powiedziałam — Jeżeli można spytać, jak się pan czuje?
— Jest dobrze — Odpowiedział.
— Arletta już przyjechała — Powiedział ojciec wchodząc do sali — A ciebie szuka jakaś blondynka.
— Pójdę do niej — Wstałam z krzesła — Do widzenia — Zwróciłam się do pana Matczaka.
— Do widzenia — Odpowiedział.
— Dobry wieczór — Powiedziałam mijając panią Arlettę w drzwiach.
— Dobry... Zuza? — Usłyszałam jeszcze zanim wyszłam.
— No nareszcie — Ola mnie przytuliła.
— Coś się stało? — Zapytałam.
— Musiało się coś stać skoro tutaj przyszłam? — Zapytała.
— Wiesz... Zazwyczaj do szpitala przychodzą ludzie którym coś się stało — Odpowiedziałam.
— Przyniosłam ci coś do jedzenia. Znając życie nic przy sobie nie masz — Dziewczyna podała mi sałatkę z kurczakiem.
— Dziękuję, ale nie musiałaś — Przytuliłam blondynkę — A Franek gdzie?
— W samochodzie z małą – Odpowiedziała — Chciałabym dać ci jeszcze to — Blondynka podała mi zaproszenie na ślub.
— Czy wy? .. — Otworzyłam kartkę ślubną — O mój Boże... gratulację — Przytuliłam blondynkę.
— Franek załatwił wszystko wcześniej, dlatego ślub odbędzie się już za miesiąc — Wyjaśniła — Kurwa, chyba nigdy nie byłam taka szczęśliwa — Wyznała.
— Kiedy się oświadczył? — Zapytałam.
— Wczoraj wieczorem — Odpowiedziała — Byliśmy w restauracji. Oświadczył się przy ludziach.
— Słodko — Uśmiechnęłam się — Masz już wybraną suknie?
— No co ty? Jeszcze nie — Odpowiedziała — Właściwie to chciałam zapytać czy pójdziesz ze mną na zakupy i pomożesz mi coś wybrać.
— Oczywiście że pójdę — Powiedziałam — Tylko mamy mały problem, o dwudziestej muszę być w szpitalu.
— Nie ma sprawy — Powiedziała — Pójdziemy około czternastej i wrócimy na dziewiętnastą tak żebyś zdążyła.
— Okej, taki plan mi pasuje — Posłałam dziewczynie uśmiech.
— Dobra Zuza, muszę już lecieć. Chciałam przekazać ci tylko zaproszenie no i dać tą sałatkę. Zdzwonimy się i dogadamy co do zakupów. Do zobaczenia — Ola mnie przytuliła.
— Do zobaczenia — Oddałam uścisk.
Po wyjściu dziewczyny udałam się do biura ojca. Znalazłam swoją torebkę i włożyłam do niej sałatkę oraz zaproszenie. Cieszę się szczęściem Oli i Franka. W pełni na to zasługują. Po opuszczeniu biura poszłam sprawdzić stan drugiej podopiecznej pana Religi.
Kiedy zobaczyłam że wszystko z nią dobrze opuściłam sale i udałam się w stronę sali w której leży Michał. Szczerze mówiąc mogłabym przesiedzieć przy chłopaku cały dzień i całą noc, uczucie które czuje będąc blisko niego jest nie do opisania.— Przepraszam, przyszłam w odwiedziny — Do sali weszła szczupła brunetka.
— Rozumiem, ale godziny spotkań odbywają się od godziny jedenastej do godziny dwudziestej — Powiedziałam patrząc na dziewczynę.
— Proszę tylko o dziesięć minut — Dziewczyna spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem — Nie mogłam przyjść wcześniej. Po pracy musiałam pójść na usg — Wyjaśniła. Po słowach dziewczyny domyśliłam się że jest ona Julią, z którą Michał będzie miał dziecko.
— Dobrze. Dziesięć minut i ani minuty dłużej — Powiedziałam wychodząc.
— Dziękuję — Uśmiechnęła się.
Wyszłam i usiadłam przed rejestracją. Chwilę później dosiadł się do mnie ojciec. Wyjaśniłam mu sytuacje która miała miejsce chwilę przed tym zanim przyszedł. Nie był zadowolony tym że wpuściłam dziewczynę do sali w której leży Michał, tak więc poszedł ją wyprosić.
— Zuza... Musisz pamiętać żeby nie łamać zasad. W regulaminie wyraźnie jest napisane że po godzinie dwudziestej nie można odwiedzać pacjentów.
— Chciałam tylko... nie ważne. Będę pamiętać.
— Mam nadzieję — westchnął — Zrób sobie przerwę, zjedz coś. Zrobiłaś się strasznie blada.
— Dzięki — Powiedziałam.
Po raz kolejny udałam się do biura ojca, usiadłam i wzięłam do ręki torebkę z której wyciągnęłam sałatkę od Oli oraz telefon.
Uśmiechnęłam się widząc wiadomość od Krzyśka z zapytaniem o kolację.

CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA || MATA
FanfictionNie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...