3.36

6.2K 249 271
                                    

Godzinę temu dojechaliśmy do hotelu znajdującego się w Jantarze. Postanowiliśmy że za trzy dni zamiast wrócić do Warszawy, wrócimy do Sławy. Matczak chce spędzić trochę czasu w rodzinnym mieście, a mi w sumie jest to na rękę bo będę mogła przedłużyć swój urlop o kolejny tydzień.

— Tata! Kupimy koło do pływania? — Zapytał Marcel.

— Tak, po drodze wejdziemy do jakiegoś sklepu i kupimy — Odpowiedział Michał.

— Dobra, mam już wszystko — Powiedziałam biorąc swoją torbę do ręki.

— Okej, no to wychodzimy — Michał wziął do ręki parawan i resztę rzeczy.

Po wyjściu z pokoju zamknęliśmy go i udaliśmy się na dół. Klucz zostawiliśmy w recepcji i opuściliśmy hotel. W drodze na plaże weszliśmy do kilku sklepów. Michał kupił Marcelowi mnóstwo dmuchanych zabawek do pływania. Kiedy doszliśmy na plaże rozłożyliśmy wszystko na piasku i usiedliśmy na kocach. Z racji że zamierzamy spędzić na plaży pół dnia, Michał musiał pójść do sklepu po coś do picia i do jedzenia. Ja przez to że zostałam z Marcelem muszę pomóc mu nadmuchać wszystkie jego zabawki. Od dmuchanych rękawków do dmuchanej orki...

— Mama ona rośnie! — Powiedział szczęśliwy, za to mi od dmuchania zakręciło się w głowie.

— Cieszę się — Powiedziałam odrywając na chwilę usta od gwinta.

— Pójdziemy zaraz do wody? — Zapytał.

— Tak, tylko nadmucham orkę — Odpowiedziałam.

Kiedy napompowałam zabawkę, udaliśmy się do wody. Pobawiłam się z Marcelem do czasu aż nie wrócił Michał. Chłopak odłożył wszystko na koc i dołączył do nas.

— Wziąłeś mój rower? — Zapytałam patrząc w stronę brzegu.

— Mhm — Przytaknął — Dzięki temu szybciej wróciłem.

— Tata! Naucz mnie pływać! — Powiedział Marcel.

— A może nurkować? — Zapytał Matczak uśmiechając się.

— Michał... — Spojrzałam na mężczyznę.

— No co? — Uśmiechnął się — Wieczorem będę musiał ogolić brodę.

— A to dlaczego? — Zapytałam.

— Już mnie zaczyna wkurwiać — Odpowiedział.

— Chodźmy — Marcel złapał nas za ręce i pociągnął za sobą.

Marcel zaciągnął nas do bawiącej się przy brzegu dziewczynki. Usiadł obok i zapytał czy może się z nią pobawić, ta mimo wcześniejszych protestów się zgodziła. Matczak został z Marcelem przy brzegu, za to ja wróciłam na koc. Nałożyłam sobie czapkę Michała i posmarowałam się balsamem. Położyłam się na brzuchu i nałożyłam sobie okulary. Gdyby nie Michał który usiadł na moim tyłku, prawie bym zasnęła.

— Jesteś w cholerę ciężki — Powiedziałam odwracając się w stronę chłopaka na tyle na ile tylko mogę.

— Masz całe czerwone plecy — Powiedział.

— Zejdź i daj mi się przewrócić na plecy — Odparłam.

— Coś jeszcze? — Zapytał.

KAŻDEGO DNIA || MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz