Godzinę temu dojechaliśmy do hotelu znajdującego się w Jantarze. Postanowiliśmy że za trzy dni zamiast wrócić do Warszawy, wrócimy do Sławy. Matczak chce spędzić trochę czasu w rodzinnym mieście, a mi w sumie jest to na rękę bo będę mogła przedłużyć swój urlop o kolejny tydzień.
— Tata! Kupimy koło do pływania? — Zapytał Marcel.
— Tak, po drodze wejdziemy do jakiegoś sklepu i kupimy — Odpowiedział Michał.
— Dobra, mam już wszystko — Powiedziałam biorąc swoją torbę do ręki.
— Okej, no to wychodzimy — Michał wziął do ręki parawan i resztę rzeczy.
Po wyjściu z pokoju zamknęliśmy go i udaliśmy się na dół. Klucz zostawiliśmy w recepcji i opuściliśmy hotel. W drodze na plaże weszliśmy do kilku sklepów. Michał kupił Marcelowi mnóstwo dmuchanych zabawek do pływania. Kiedy doszliśmy na plaże rozłożyliśmy wszystko na piasku i usiedliśmy na kocach. Z racji że zamierzamy spędzić na plaży pół dnia, Michał musiał pójść do sklepu po coś do picia i do jedzenia. Ja przez to że zostałam z Marcelem muszę pomóc mu nadmuchać wszystkie jego zabawki. Od dmuchanych rękawków do dmuchanej orki...
— Mama ona rośnie! — Powiedział szczęśliwy, za to mi od dmuchania zakręciło się w głowie.
— Cieszę się — Powiedziałam odrywając na chwilę usta od gwinta.
— Pójdziemy zaraz do wody? — Zapytał.
— Tak, tylko nadmucham orkę — Odpowiedziałam.
Kiedy napompowałam zabawkę, udaliśmy się do wody. Pobawiłam się z Marcelem do czasu aż nie wrócił Michał. Chłopak odłożył wszystko na koc i dołączył do nas.
— Wziąłeś mój rower? — Zapytałam patrząc w stronę brzegu.
— Mhm — Przytaknął — Dzięki temu szybciej wróciłem.
— Tata! Naucz mnie pływać! — Powiedział Marcel.
— A może nurkować? — Zapytał Matczak uśmiechając się.
— Michał... — Spojrzałam na mężczyznę.
— No co? — Uśmiechnął się — Wieczorem będę musiał ogolić brodę.
— A to dlaczego? — Zapytałam.
— Już mnie zaczyna wkurwiać — Odpowiedział.
— Chodźmy — Marcel złapał nas za ręce i pociągnął za sobą.
Marcel zaciągnął nas do bawiącej się przy brzegu dziewczynki. Usiadł obok i zapytał czy może się z nią pobawić, ta mimo wcześniejszych protestów się zgodziła. Matczak został z Marcelem przy brzegu, za to ja wróciłam na koc. Nałożyłam sobie czapkę Michała i posmarowałam się balsamem. Położyłam się na brzuchu i nałożyłam sobie okulary. Gdyby nie Michał który usiadł na moim tyłku, prawie bym zasnęła.
— Jesteś w cholerę ciężki — Powiedziałam odwracając się w stronę chłopaka na tyle na ile tylko mogę.
— Masz całe czerwone plecy — Powiedział.
— Zejdź i daj mi się przewrócić na plecy — Odparłam.
— Coś jeszcze? — Zapytał.

CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA || MATA
FanfictionNie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...