*OLA*
— Zrobiłeś to o co cię prosiłam? — Zapytałam Wygusia po tym jak wszedł do domu.
— Ta, przyjdzie za pół godziny — Odpowiedział.
— Wszystkie kamery ustawione? — Zapytałam.
— No mam nadzieję — Odpowiedział.
— Czyli nie — Westchnęłam — Popilnuj chwilę małej, a ja idę przygotować kamery.
— Ola. Popierdoliło cię. Nie chce mieć nagrań mojego chuja — Chłopak spojrzał na mnie.
— No niestety, ale musisz się poświecić. A teraz jazda do dziecka — Powiedziałam. Chłopak udał się do pokoju za to ja zajęłam się włączeniem kamer i schowaniem ich. Dzięki temu co robię czuje się trochę jak detektyw. Po włączeniu i schowaniu wszystkich kamer dołączyłam do Franka.
— Co robisz? — Zapytałam widząc chłopaka tańczącego przed dzieckiem.
— Uczę ją uwodzicielskiego tańca — Odpowiedział.
— Kurwa, ona jeszcze jest dzieckiem — Powiedziałam — A ty tańczysz przed nią w majtkach.
— Kiedyś musiał być ten pierwszy raz — Wzruszył ramionami — Zobacz jak się cieszy. Wieczorem tata zrobi ci tatuaże.
— Co zrobisz? — Zapytałam.
— Narysuje jej na plecach znak szatana, krócej mówiąc twoją twarz — Uśmiechnął się.
Pół godziny później do mieszkania przyszła Julia. Starałam zachowywać się przy dziewczynie zwyczajnie, jednak nie bardzo mi to szło. Bałam się że coś może nie wyjść. Co jeżeli kamera przestanie działać? Albo przypadkowo sama się wkopię?
— No to moi drodzy, toast za Julię i jej dziecko — Powiedział Wyguś. Zgodnie z planem chłopak wylał zawartość piwa na ciążowy brzuch dziewczyny.
— Kurde, Wyguś co zrobiłeś? — Zapytała wkurzona.
— Mogę dać ci koszulkę żebyś się przebrała — Powiedziałam.
— Byłoby super — Powiedziała patrząc na mnie.
Poszłam do pokoju po koszulkę którą przygotowałam już wcześniej. Nie dość że jest biała to w cholerę ciasna. Myślę że jeżeli ta ciąża jest udawana i brzuch jest sztuczny, to wszystko będzie pod nią widać. Wróciłam do kuchni i dałam dziewczynie koszulkę.
— Zaraz wracam, tylko pójdę się przebrać — Powiedziała.
— Możesz rozebrać się przy mnie — Wzruszyłam ramionami — Mamy w końcu to samo. Franek może wyjść.
— Wiesz... — Zaczęła jednak Wyguś jej przerwał.
— Ola jest fanką pornoli w których dziewczyny się rozbierają i obmacują, to dla niej normalne — Wypalił. Miałam ochotę przywalić mu w twarz.
— Okej, jednak wolę iść sama — Dziewczyna wstała i wyszła.
— Jak zwykle, wszystko zepsułeś — Powiedziałam.
— Przypominam ci że zwykle to ty psujesz — Powiedział.
— Ah tak? Co na przykład?
— Wczoraj zepsułaś nam katapultę — Odpowiedział.
— Franek, przypominam że chciałeś wystrzelić dziecko z rajstop na łóżko — Powiedziałam.
— Adrenalina od dziecka. Później mogłaby podbijać świat.
— Jasne — Wywróciłam oczami — Chyba szpitale.
Po wyjściu dziewczyny z toalety nie zauważyłam niczego podejrzanego. Mówiąc podejrzanego mam na myśli to że nic nie wskazuje na to aby brzuch był sztuczny. Więc albo Julia naprawdę jest w ciąży, albo ma w chuj drogą imitacje brzucha ciążowego.
Dziewczyna posiedziała u nas jeszcze trochę po czym wyszła. W czasie kiedy Franek zbierał kamery i przerzucał nagrania na komputer, ja usypiałam małą.— Blondyna! — Krzyknął.
— Co jest? — Zapytałam.
— Chodź tutaj — Poprosił. Pierś którą karmiłam dziecko schowałam w stanik. Wstałam i przykryłam Laurę, a następnie udałam się do pokoju obok, w którym siedzi Franek.
— Znalazłeś coś? — Zapytałam.
— Mojego chuja — Odpowiedział.
— Dziwne że było go widać — Spojrzałam na chłopaka — Jakiś dowód na sztuczną ciąże?
— Gdybyś nie ustawiła kamery pod takim kątem, napewno byłoby coś widać — Chłopak puścił mi krótkie nagranie.
— Zauważyłeś ten pasek? — Zapytałam cofając nagranie o kilka sekund.
— No widzę. Ale to żaden dowód — Powiedział.
— No to nie pozostaje nam nic innego jak dalsze śledztwo.
*ZUZA*
Zaraz po wyjściu z gabinetu pani Alicji skierowałam się w stronę szpitalnej apteki. Ojciec poprosił mnie żebym tam przyszła kiedy wyjdę, bo chce mi dać leki. Weszłam do środka i zaczekałam chwilę na przyjście taty. Kiedy pojawił się w środku, dał mi leki, oraz krótki instruktaż co do ich zażywania.
— Tato, a słyszałeś o czymś takim jak ulotka dołączona do tabletek? — Zapytałam lekko się śmiejąc.
— Oh, zapomniałem — Również się zaśmiał — I jak było?
— Dobrze — Odpowiedziałam — Kolejna wizyta będzie trzynastego lutego. Wykonamy usg.
— Porozmawiam z Alicją, jest możliwość nagrania całego przebiegu usg — Uśmiechnął się.
— Za każdym razem kiedy mówisz „pogadam z Alicją" wiem że będziesz musiał jej zapłacić.
— Jesteś moją córką. Płacenie za ciebie jest dla mnie tak normalne jak podcieranie tyłka po zrobieniu kupy.
— Tato...
— No co? Sama prawda.
Po krótkiej rozmowie z ojcem opuściłam szpital i skierowałam się w stronę sklepu spożywczego. Kupiłam w nim potrzebne rzeczy na kolację. Postanowiłam że zrobie sobie omleta.
Tak więc od razu po dojściu do mieszkania zabrałam się za robienie kolacji.
W czasie kiedy omlet się smażył, nalałam sobie soku do szklanki. Wyłączyłam gaz i ściągnęłam omleta na talerz. Szklankę z sokiem i omleta położyłam na wysepce kuchennej przy której po chwili usiadłam. Zaczęłam jeść i przeglądać media społecznościowe. Przyłapałam się na tym że odkąd dowiedziałam się o ciąży, cały czas czytam różne blogi związane z ciążą i macierzyństwem i szczerze mówiąc to mnie przeraża.
Po zjedzeniu wypiłam sok, a brudne naczynia włożyłam do zmywarki. Uznałam że nie będę wstawiać jej na noc, i tak to nie ma sensu bo zmywarka jest prawie pusta. Poszłam do korytarza po torebkę, wszystkie leki które dał mi ojciec włożyłam do szafki. Zgodnie ze słowami pani Alicji wyciągnęłam z pudełek odpowiednie tabletki. Wyjęłam z szafki kolejną szklankę i nalałam do niej wody. Odłożone tabletki włożyłam do ust i popiłam wodą. Postanowiłam podarować sobie wieczorną kąpiel, wystarczy to że wzięłam prysznic rano. Udałam się do sypialni. Podłączyłam telefon pod ładowarkę a następnie przebrałam się w piżamę i weszłam do łóżka.

CZYTASZ
KAŻDEGO DNIA || MATA
FanfictionNie poznaję Twoich źrenic, mała, coraz węższe są, a kiedyś umiałem poszerzyć je, wtedy umiałaś mi wierzyć, całym sercem pokochałaś mnie Ale musiałem to spieprzyć, jakoś musimy to przeżyć...