Wczorajszego dnia nie ma. Minął bezpowrotnie.
Dzisiaj wstałam zmotywowana i pozytywnie nastawiona do życia.
Wstałam i robiłam wszystko, żeby było lepiej niż wczoraj.
I było.
Zjadłam dwie kanapki z masłem orzechowym i wcale go nie ograniczałam. Wręcz przeciwnie, dałam go więcej, bo aktualnie chciałam dać go więcej.
Po kanapkach zjadłam skyr jagodowy, bo miałam ochotę.
Nie było, żalu. Nie było wyrzutów sumienia. Było szczęście i ogromna ulga, bo udało mi się przezwyciężyć strach.
Tak właśnie wygląda walka z Anoteksją. Raz jest lepiej, a raz gorzej.
Najważniejsze jest jednak to, że po burzy zawsze wychodzi słońce.