Na śniadanie zjadłam więcej niż dotychczas. Przez 30 minut po posiłku chodziło za mną coś słodkiego. Chciałam to przetrzymać, ale zapytałam sama siebie: Po co?
Mimo zakazów w głowie zjadłam dwie rurki z kremem, a zaraz potem jabłko. Posłuchałam swojego ciała i dałam to o co wołał.
Po obiedzie miałam myśli samobójcze i krzyk w głowie:
"Za dużo zjadłaś"
"Powinnaś umrzeć śmiercią głodową, bo i tak nikogo nie interesujesz"
"Ćwicz! Musisz to spalić to będziesz gruba"Jeden wielki koszmar prawda?
Siedziałam na krześle, cała się trzęsąc ze łzami w oczach.
Nie robiłam nic. Po prostu siedziałam i czekałam aż to minie.
I minęło. Bez ćwiczeń.