Dopadła mnie grypa. Jednak zamiast leżeć w łóżku musiałam jechać do psychiatry.
Siedząc w poczekalni starałam się nie kaszleć, żeby przypadkiem ktoś się nie wystraszył...
Kiedy weszłam do środka byłam przygotowana na pytanie o moją wagę. Okazało się jednak, że psychiatra ma doskonały kontakt z terapeurą.
Pierwszym pytaniem jakie padło z jego ust było co się stało z moją masą ciała i ile aktualnie ważę.
Chciałam skłamać, ale jaki to ma sens?
Zacisnęłam zęby i powedziałam prawdę.
Bałam się jego reakcji.
Bałam się, że będzie to komentować.
Bałam się, że dostanę skierowanie do szpitala.Nic z tych rzeczy.
Musiałam spojrzeć w jego oczy, żeby zobaczyć to co najgorsze.
Smutek, rozczarowanie i bezradność.