16 Marca

353 34 12
                                    

Wczorajszy dłuższy spacer i trochę wiatru wystarczyły, żebym znowu się przeziębiła.

Nie zliczę ile razy byłam przeziębiona, a mamy dopiero marzec.

Staram się ograniczać wyjścia z domu, ale dzisiaj musiałam jechać z mamą pozałatwiać sprawy.

Życie na wsi powoli wraca do normalnego rytmu. Pierwszy szum minął, ludzie się uspokoili i zaczynają typowo wiosenne prace koło domów.

To nie jest tak, że na wsi jest mniejsze zagrożenie, albo nie ma go w ogóle. Nie spotykamy się z sąsiadami, jednak kiedy ktoś się spotka utrzymuje odpowiedą odległość i rozmawia trochę głośniej.

Brat dzisiaj pojechał do Łodzi zorientiwać się jak sytuacja z pracą. Prawdopodobnie wróci jutro, a z nim drugi brat z żoną.

Żona brata jest w siódmy miesiącu ciąży i boi się przebywać w mieście gdzie liczba ludzi zarażonych jest duża.

W Małopolsce jak narazie są tylko dwa przypadki zachorowań, a w dodatku w większych miastach. Moja miejscowość znajduje gdzieś między Krakowem, a Zakopanym i zarówno dk jednego jak i drugiego dzieli nas ponad 100 km.

Na wsi wcale nie jest bezpieczniej. Jest spokojniej.



Pamiętnik anorekryczki 2020Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz