W nocy nie mogłam spać. Cały czas myślałam czego tak naprawdę chcę.
Poukładałam sobie w głowie wszystko co mnie dręczyło. Udało mi się "zmotywować" i na nowo zebrać w sobie siły.
Rano wstałam wkurzona. Ale wkurzona na chorobę. Zadałam sobie pytanie: Jak długo jeszcze będę zniewolona? Jak długo będę się ograniczać?
Pierwszą czynnością było zrobienie sobie kanapki z serkiem z ziołami.
Na obiad miałam ochotę na pierogi. Kiedy woda zaczęła się gotować, ja zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno mam na nie ochotę, a mój wzrok automatycznie uciekł w kierunku jabłek i mandarynek.
Na szczęście mama wychwyciła mój wzrok i powiedziała, żebym zjadła te pierogi.
I zjadłam.
Oczywiście pojawiły się wyrzuty sumienia, ale jak to mówią: nie ma wyrzutów, nie ma zdrowienia.