13 Lipca

316 20 1
                                    

Moje nogi potrzebowały ruchu. Wzięłam kuzynkę i poszłyśmy na spacer.

Poszłyśmy zupełnie bez planu. Bez celu. Przed siebie.

Nogi same nas nosły i zaniosły do lasu, w góry.

Szłyśmy drogą, którą w dzieciństwie przemierzaliśmy niemal codziennie. Zimą na sanki, latem na jagody i do siana.

Dzisiaj jej nie poznałam. To już nie jest ta droga.

Tamta była szeroka, dzisiejsza jest wąska i bardzo zarośnięta do tego stopnia, że w pewnym momencie myślałam, że poszłyśmy gdzieś indziej.

Do domu wracałyśmy okrężną drogą.

W górach czas staje w miejscu. Wszystkie problemy zostają w dole.
W górach jesteś tylko Ty, cisza i śpiew ptaków.

Jednak trzeba było wrócić.

I tak wraz z wyjściem z lasu nasze drogi się rozeszły, a każda z nas wróciła do swojego dorosłego życia.

Ona- Do męża i remontu domu.
Ja- Do mojej wewnętrznej wojny.

Pamiętnik anorekryczki 2020Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz