Ciotka wróciła do Krakowa. Ignorowałam ją jak tylko się da, ale o tak będę potrzebować paru dni żeby uspokoić nerwy.
Z zalecenia terapeuty od jutra codziennie mam zapisywać w zeszycie to co czuję.
Tydzień temu kazał mi przynieść "dziennik" w którym miałam zapisywać emocje, jakie towarzyszyły mi każdego dnia.
Wpisałam tam tylko moje najgorsze stany, ale i tak było mi wstyd jak to czytał.
Nie jestem z nim do końca szczera, bo nie ufam mu w 100%. Trochę nawet się go boję. Boję się, że będzie mnie oceniał.
Kiedy zapytał mnie o mój stan psychiczny powedziałam, że jest naturalny.
Nie jest idealnie, ale źle też nie jest.. Chyba..
Złapałam się na tym, że odejmuję jedzenie od porcji na talerzu, a głód popijam wodą.