Mój stan psychiczny jest fatalny.
W jednej sekundzie patrzę w lustro i widzę okropnie wychudzoną dziewczynę, a w następnej grubą.
Czuję się gruba. Najgorzej jest po posiłku. Wtedy mam wrażenie drugiego podróba i okropnie grubych ud.
Coraz bardziej lubię być głodna. Czekam na głód.
Wtedy czuję się lekka. LEKKA JAK MOTYLEK.
Po posiłku znowu czuję się wielka i ciężka.
W jednej chwili zjadam kolejne truskawki, bo wiem, że mogę, a w następnej nerwowo wypluwam do zlewu to czego nie zjadłam, ponieważ głos w głowie krzyczy, że ta jedna truskawka sprawi, że przytyję.
Doszło to tego, że pijąc witaminy w głowie widzę jak odkłada mi się tłuszcz. Wypijam połowę szklanki, a połowę wylewam.
Modlę się, żeby ten spadek był spowodowany pogodą, a pojawienie się słońa znowu postawi mnie na nogi.