6 Stycznia

2.7K 140 10
                                    

Wczoraj nie chciał się dodać, więc jest dzisiaj.

W tym całym chaosie świąt, udało mi się znaleść chwilę ciszy, chwilę dla siebie.

Usiadłam w samotności. Pomyślałam i jakoś udało mi się poukładać wszystkie niepewności i zmartwienia.

Zaczęłam się zastanawiać, jak zacząć jeść, jednocześnie nie czując ogromnego strachu, albo aż takiego strachu.

Powoli doszłam od wniosku, że nie jestem w stanie przestać liczyć kalorii, ale jestem w stanie powoli ograniczać ćwiczenia. Wiem, że powinnam całkowicie przestać, ale obawiam się, że to będzie dla mnie za dużo.

Zamiast dwóch serii ćwiczeń postanowiłam chodzić na spacery. Dni są coraz dłuższe, słońce coraz cieplejsze, to i spacery będą coraz przyjemniejsze.

Dodatkowo, analizując wszytko czego dowiedziałam się od psychiatry, udało mi się częściowo pogodzić z tym ile powinnam ważyć i powoli będę chciała do tej wagi dążyć.

Wiem, że będzie ciężko, bo przybranie grama, mnie przeraża, a my mówimy o kilogramach, ale chcąc odzyskać zdrowie to będzie nie uniknione.

Zdrowie fizyczne to nie wszystko. Najważniejsze jest zdrowie psychiczne, bo to ono jest winne wszystkiemu. Mam nadzieję, że terapia mi pomoże. Dodatkowo w domu znalazłam zajęcia, które pozwolą mi się zrelaksować i nie myśleć o tym wszystkim.

Malowanki i układanie puzzli są dla mnie idealne. Nie są męczące, ale wymagają ode mnie trochę skupienia,  a to jest potrzebne, żeby zagłuszyć głosy anoreksji.

Pamiętnik anorekryczki 2020Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz