Byłam dzisiaj u psychiatry.
Czekanie u niego w poczekalni to jakiś koszmar. Za każdym razem kiedy tam jesteś wydaje się w pyskówkę z mamą kompletnie ignorując ludzi dookoła.
Być może wpływ ma na to brak okień.
Lekarz obiecał znaleść dla mnie najlepsze miejsce. Mam zadzwonić do niego w sobotę i wszystkiego się dowiedzieć.
Pogodziłam się ze szpitalem. Jest on nieunikniony, ale jednocześnie coraz mniej jem.
Starałam się jeść żeby uniknąć szpitala, ale to się nie udało, więc przestałam widzieć sens.