PROLOG

34.8K 651 368
                                    

— Nie daje sobie z tobą rady, przykro mi że tak musi być — Matka stanęła za mną gdy się pakowałam. Miałam jej serdecznie dość, tak samo jak jej faceta.

— Za ile przyjedzie ojciec? — Zapytałam ignorując jej wcześniejsze słowa.

— Dzwonił że będzie za pół godziny — Odpowiedziała.

— Cudownie — Zasunęłam zamek walizki, wstałam po czym wymijając kobietę wyszłam z pokoju i udałam się do łazienki, zabrałam z niej szczoteczkę i kosmetyczkę. Wróciłam z powrotem do pokoju, spakowałam się do końca, po czym zniosłam wszystkie rzeczy na dół. Długo nie czekałam aż ojciec przyjedzie, na miejscu był już po dziesięciu minutach, przywitałam się z nim długim uściskiem, w końcu nie widzieliśmy się rok, z Hanower do Warszawy jest długa droga przez to też nasz kontakt był ograniczony, ojciec był pochłonięty pracą, za to ja się uczyłam.

— Tomek, może zostaniecie na noc? — Zapytała matka wychodząc z domu, gdy już pakowaliśmy ostatnie rzeczy do samochodu.

— Nie ma potrzeby — Odpowiedział.

— Przecież do Warszawy dziewięć godzin drogi, musisz być już zmęczony — Kobieta nalegała dalej.

— No właśnie, dziewięć godzin, lepiej żebyśmy już jechali jak chcemy być na miejscu przed północą — Powiedział wchodząc do samochodu, sama po chwili zrobiłam to samo, nawet nie żegnając się z matką, mężczyzna rzucił jej tylko szybkie „narazie" zanim ruszyliśmy.

_________________________

Do Warszawy dojechaliśmy około pierwszej w nocy, byłam strasznie podekscytowana, wszystkie wspomnienia związane z tym miastem powróciły... wspomnienia jak i ludzie z którymi nie mam już prawie kontaktu.

Gdy przekroczyłam próg mojego pokoju, zachciało mi się płakać, wszystko wyglądało tak jak zanim stąd wyjechałam, momentalnie przypomniało mi się wiele chwil, tych dobrych i tych złych które spędziłam w tych czterech ścianach.

— Nic nie ruszałem — Odezwał się mój ojciec wchodząc do pokoju.

— Minęło tyle lat... — Uśmiechnęłam się smutno.

— Nie przesadzaj — Wywrócił oczami — Cztery lata to nie tak dużo, choć... niedawno miałaś osiemnastkę a już w tym roku będziesz pisać maturę.

— Maturę? — Zapytałam.

— Zapisałem cię do liceum które polecił mi Marcin, jest jednym z lepszych w Warszawie, jego syn tam chodzi — Powiedział.

— Marcin Matczak? Tak? — Zapytałam na co ojciec tylko skinął głową.

— Coś nie tak? Pamietam że się przyjaźniliście z Michałem, często do ciebie wpadał...

— Przyjaźniliśmy... to było kiedyś — Wtrąciłam — Już się nie znamy — Westchnęłam — Jestem zmęczona, pójdę się lepiej wykąpać — Powiedziałam, bo nie chciałam rozmawiać z ojcem o tym co było kiedyś, a już napewno nie o Matczaku.

Wzięłam z walizki potrzebne rzeczy z którymi skierowałam się do łazienki, po godzinie stamtąd wyszłam i położyłam się spać, sen nie przyszedł mi jednak prędko... myślami byłam cztery lata wstecz gdy wszystko było lepsze...

KAŻDEGO DNIA || MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz