40. Najlepszy dzień w życiu

521 17 16
                                    

Dzisiaj zaczynałem pracę o 07.00, ale wstałem już o 05.00, bo chciałem złapać Ankę zanim wyjdzie ze szpitala. Zjadłem śniadanie, po czym zrobiłem je też dla Zosi. Dziewczynka miała dziś nocować u koleżanki, co pierwszy raz było mi na rękę, bo chciałem zaprosić do siebie Anię.
O 05.30 wyszedłem z domu i o 06.20 zaparkowałem obok bazy. Ruszyłem w stronę szpitala. Przy drzwiach wpadłem na Ankę. Kobieta była lekko zaskoczona, ale ucieszyła się, widząc mnie. Przytuliłem ją mocno.
- „Już wychodzisz?"
- „Tak, muszę się jeszcze oszczędzać, ale już jest dobrze." - odpowiedziała z uśmiechem.
- „A, idziesz dziś do pracy, czy weźmiesz sobie urlop?"
- „Pójdę, czuję się dobrze. Ale poproszę Artura, żeby w dyspozytorni dali mi tak dla odmiany łatwe wezwania."
- „To dobrze."
Ucieszyłem się. Chociaż tyle dobrego. Wiem, że Artur napewno się zgodzi, bo od wczoraj męczą go wyrzuty sumienia, a ratownicy zadbają, żeby nic jej się nie stało.
Ruszyliśmy razem do bazy. W środku rozdzieliliśmy się, Ania poszła do Artura, a ja podszedłem do harmonogramu, zobaczyć z kim będę dzisiaj jeździć, okazało się, że z Renatą i Bartkiem. Artur miał jeździć z Aro i Adamem, więc Anka pewnie znowu będzie jeździć z Martyną i Piotrkiem. Uśmiechnąłem się, oni to już napewno o nią zadbają.
Po chwili podeszła do mnie Ania.
- „Artur się zgodził. Już powiadomił dyspozytornię i mają dawać nam same łatwe wezwania. Z kim mam dziś jeździć?"
- „Ja jeżdżę z Renatą i Bartkiem, Artur z Aro i Adamem, więc Ty pewnie z Martyną i Piotrkiem."
- „To super." - odparła z radością.
Uśmiechnąłem się, wiedziałem, że Anka lubi jeździć tym składem. Siedzieliśmy chwilę w ciszy, po czym kobieta odezwała się:
- „A, bym zapomniała. Artur dał mi dzisiaj o godzinę krótszy dyżur, a jutro mam cały dzień wolny."
Wiedziałem, że Ania zasłużyła na odpoczynek po tym co się wydarzyło, jednak wyglądało na to, że znów się z nią minę i znów nie będę mógł jej wyznać moich uczuć.
Niestety dłużej nie mogliśmy rozmawiać, bo dostałem wezwanie. Zawołałem przez radio Renatę i Bartka, pocałowałem kobietę w policzek i wyszedłem do karetki.

••••••••••••••••••••••••••••••

Dziś obudziłam się bardzo wcześnie, bo o 04.00 i już nie potrafiłam ponownie zasnąć. Wczorajsze wydarzenia wciąż do mnie wracały. Usiadłam i patrzyłam się w ścianę. Wypis miałam dostać o 06.30, więc miałam jeszcze dużo czasu. Czułam się dobrze i chciałam dziś wrócić do pracy, bo inaczej cały dzień spędzę na rozważaniu najczarniejszych scenariuszy wczorajszych wydarzeń. Mam tylko nadzieję, że Artur pozwoli mi jeździć do łatwych wezwań, bo po wczorajszym, mam serdecznie dosyć niespodzianek.
Wzięłam telefon do ręki. Była 04.30. Miałam ochotę zadzwonić do Wiktora, ale nie chciałam do budzić. Postanowiłam obejrzeć jakiś film na telefonie, ale po chwilowym przeglądaniu nic mnie zainteresowało, więc odłożyłam telefon.
Z nudów wstałam i podeszłam do okna. Było przez nie widać wejście do bazy. Zaśmiałam się pod nosem. Prawie zawsze, kiedy trafiałam do szpitala, budziłam się w sali nr 09, więc mogłam ją już uznać za własną. Pokręciłam ze śmiechem głową. Od roku byłam znowu w Polsce i tyle razy byłam już w szpitalu, że nie potrafiłam tego zliczyć. Mimo wszystko ten czas spędzony tutaj z Wiktorem i przyjaciółmi był najlepszym w moim życiu. Nawet to, że Stanisław mnie odnalazł, nie zniszczyło mojego poczucia bezpieczeństwa. Po raz pierwszy od dawna znalazłam miejsce, gdzie naprawdę czułam się szczęśliwa.
Oderwałam wzrok od widoku za oknem i poszłam się przebrać. Po czym siedziałam na łóżku, czekając, aż Michał da mi wypis. W końcu pojawił się. Zaśmiał się z tego, że jestem już gotowa do wyjścia. Kazał mi uważać na siebie i się oszczędzać, po czym podał mi wypis i mocno przytulił. Wzruszyło mnie to. Pożegnałam się z nim, dziękując za opiekę i ruszyłam do wyjścia ze szpitala. W drzwiach wpadłam na Wiktora. Widok mężczyzny zarówno mnie zaskoczył jak i ucieszył. Przytuliłam się do niego, a on troskliwie dopytywał czy aby wszystko w porządku. Po tym ruszyliśmy do bazy, gdzie od razu udałam się do Artura. Mężczyzna ucieszył się, że nic mi nie jest i dość niechętnie zgodził się, żebym wróciła do pracy, a do tego zastrzegł, że dzisiaj kończę dyżur godzinę wcześniej, a jutro mam cały dzień wolny. Niezbyt mnie to zachwyciło, ale przecież nie będę kłócić się z Arturem. Jeszcze zabroni mi dziś pracować i wtedy dopiero będzie.
Wróciłam do Wiktora i przytuliłam się do niego. Cieszyłam się, że będę dziś jeździć z Martynką i Piotrkiem. Miałam tylko nadzieję, że nie będą zbyt nadopiekuńczy wobec mnie.
Po chwili Wiktor dostał wezwanie, a gdy tylko wyszedł, to moje radio też się odezwało. Od razu zawołałam ratowników i ruszyłam do karetki. Już po chwili byliśmy na miejscu.

Długo wyczekiwany ratunek...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz