76. Jesteś już bezpieczna

387 21 15
                                    

Im bliżej byliśmy szpitala, to zaczynałam odczuwać coraz większy niepokój. Bałam się, że na SORze spotkam Potockiego, który znów zacznie na mnie krzyczeć, jaką to niewdzięcznicą i nieudacznicą jestem. Ponownie stwierdzi, że do niczego się nie nadaję oraz że skoro jestem jego żoną, to mam się go słuchać. Co z tego, że jest moim mężem, skoro go nie kocham? Tak bardzo się bałam, że znowu stracę Wiktora. Przecież dopiero co się pokłóciliśmy, po tym jak Zosia chciała skoczyć z mostu. Wiktor znów mnie znienawidzi, ja wciąż nie rozumiem czemu on się ze mną w ogóle spotyka, przecież ja mam męża. Nie zasługuję na niego. Moje wspomnienia wciąż mi się plątały i nie potrafiłam ich do siebie dopasować, a jakby tego było mało znów zaczynałam odczuwać ból. Zaraz potem łzy napłynęły mi do oczu, a siedząca obok Martyna od razu zapytała:
- „Aniu, wszystko w porządku? Znów Cię boli?"
Skinęłam głową, ponieważ leki przestały działać i znów odczuwałam ten okropny ból. Ratowniczka od razu zareagowała. Sprawdziła moje parametry, po czym podała mi drugą dawkę leku.
W końcu dojechaliśmy do szpitala, po czym Martyna z Piotrkiem zabrali mnie na SOR. Byłam przerażona, ale na szczęście w pomieszczeniu były tylko pielęgniarki. Czekając na lekarza, robiłam się coraz bardziej niespokojna. Martyna starała się dodać mi otuchy, ale niezbyt to pomagało.
Po chwili usłyszałam otwieranie drzwi, po czym ktoś wszedł szybko do pokoju. Przestraszona zadrżałam lekko. Jednak właśnie wtedy ta osoba się odezwała. Słysząc jego spokojny, ciepły głos, który tyle razy mnie uspokajał, zaczęłam powoli się uspokajać.
- „Ania...?! Anka... Jak dobrze, że jesteś." - oznajmił uśmiechnięty Michał.
W jego spojrzeniu widziałam ulgę, radość i pozostałość po wcześniejszym strachu.
Podszedł do mnie i złapał mnie za rękę, po czym spojrzał pytająco na ratowników. Ci zdali mu raport, po czym zostawili mnie w jego rękach.
Michał chwilę przeglądał moją kartę, po czym kazał pobrać mi krew i inne wskaźniki do podstawowych badań. Potem odezwał się spokojnie do mnie:
- „Aniu, teraz zabiorę Cię na tomografię komputerową, żeby zorientować się, z jakim urazem głowy i brzucha mamy do czynienia. Nie bój się, to nie będzie bolało."
Następnie zabrał mnie do odpowiedniej salę, gdzie panował półmrok. Gdy tylko się tam znaleźliśmy, poczułam dziwny niepokój. Przerażona rozejrzałam się. W jednej chwili zobaczyłam przed oczami piwnicę, w której zamknął nas Ivan, a zaraz potem obraz zmienił się na pokój w Stanach, ten w którym zamykał i bił mnie Potocki.
Zaczęłam płakać i kręcić się niespokojnie. Michał momentalnie mnie przytulił, głaszcząc delikatnie po plecach i szepcząc uspokajająco. Po chwili przestałam płakać i spojrzałam przestraszona na Michała. Ten cicho się odezwał:
- „Cichutko Aniu, spokojnie. Zaraz będzie po wszystkim. Nic Ci nie grozi. Patrz. Położysz się na tym stole, a potem on wsunie się do tego aparatu. Ja pójdę tam za szybę i razem z dr Jankowskim, zrobimy badanie. Cały czas będę Cię widział i mówił do Ciebie. Nie martw się, potrwa to tylko kilkanaście minut. Potem przyjdę do Ciebie, spokojnie."
Po czym pomógł mi zająć odpowiednią pozycję na stole i wyszedł. Tak jak obiecał, po chwili usłyszałam jego głos:
- „Aniu, teraz wsuniemy Cię do aparatu. Nie bój się, to nie będzie bolało."
Tak też się stało. Po chwili znalazłam się w aparacie tomografu. Było ciemno, a niewyraźne obrazy moich wspomnień zaczęły się na siebie nakładać. Przestraszona znów zaczęłam płakać. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, dlaczego wciąż się boję i chce mi się płakać. Nigdy się tak nie czułam, a przecież to było tylko normalne badanie.
Po jakimś czasie, podczas którego najpierw zrobili mi tomografię głowy, a potem brzucha, poczułam jak stół się wysuwa. Przez całe badanie płakałam, czując dziwny niepokój. Teraz też leżałam nieruchomo, ale z oczu płynęły mi łzy.
Po chwili zobaczyłam, że do pokoju wchodzi Michał, który od razu podszedł do mnie i tak samo jak przed badaniem mocno mnie przytulił. Wtuliłam się w niego, próbując powstrzymać płacz. Po chwili ciszy Michał odezwał się:
- „Aniu, cii, już dobrze. Nie martw się, taki atak niepokoju, wręcz niepohamowanego strachu, jest całkiem normalny przy poważnych urazach głowy. Zawsze wtedy odczuwamy wzmożony strach, a rzeczy, które na co dzień są dla nas normalne, wywołują u nas panikę. Spokojnie, to minie jak podam Ci odpowiednie leki."
Spojrzałam niepewnie na Michała. Już trochę się uspokoiłam, ale jego słowa o „poważnych urazach głowy" bardzo mnie zaniepokoiły. Michał spojrzał na mnie i prawidłowo interpretując moje nieme pytanie, powiedział:
- „Aniu, miałaś naprawdę duże szczęście. Masz tylko, albo aż bardzo mocne wstrząśnienie mózgu. To aż dziwne, że do tej pory wciąż jesteś przytomna. Co mnie bardzo cieszy to to, że z pewnością mogę wykluczyć stłuczenie i krwiaka mózgu, przez co operacja nie będzie potrzebna. Co do urazu brzucha... Rana jest dość głęboka, ale na szczęście nie uszkodzili Ci żadnych narządów."
Po tym uśmiechnął się lekko, a ja poczułam ulgę, choć uczucie niepokoju wcale nie minęło. Po chwili ciszy Michał znów się odezwał:
- „Teraz zabieram Cię na szycie. Zszyję Ci te rany i założę odpowiednie opatrunki. Po tym zabiorę Cię na Twoją sale, gdzie podam Ci leki i wreszcie będziesz mogła odpocząć."
Po tym Michał zabrał mnie do gabinetu zabiegowego, gdzie podał mi znieczulenie ogólne. Nie chciał mnie usypiać, bo to, że byłam przytomna, mimo takiego urazu było dobre, a doskonale wiedział, że nie zemdleję mu na widok krwi.
Po tym zajął się najpierw raną na głowie. Delikatnie, ale sprawnie ją oczyścił, po czym zszył, a na koniec przymocował gazę i obwinął mi głowę bandażem. Następnie zrobił mi to samo z raną na brzuchu. Podziwiałam go za precyzyjność i szybkość jego ruchów. Zrobił to perfekcyjnie w dość krótkim czasie.
Po tym przebrał się i przejrzał moje badanie, których wynik miał dostać na CITO. Spoglądałam niespokojnie na niego, a po chwili Michał spojrzał na mnie, uśmiechając się.
- „Wyniki masz w normie. Oczywiście podamy Ci trochę witamin i innych składników, które straciłaś przez niejedzenie i nadmierny stres, ale poza tym jest w porządku. Poleżysz u mnie na oddziale z jakieś dwa tygodnie, a jak wszystko będzie dobrze, będę mógł Cię wypuścić." - oświadczył z uśmiechem, po czym zabrał mnie na moją salę.
Tam podał mi odpowiednie leki i podłączył kroplówkę. Już miał wychodzić, kiedy niespokojnie złapałam go za rękę. Znów zaczynałam się bać, a łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Nie chciałam zostawać sama.
Michał odwrócił się i od razu usiadł obok mnie. Delikatnie mnie przytulił.
- „Spokojnie, jestem tutaj. Nic się nie dzieje. Jutro leki zaczną już działać, więc przestaniesz się tak bać i jak odpoczniesz, to będziesz miała siłę, żeby mówić. Na razie jednak, spróbuj zasnąć, to Ci pomoże. Nie bój się, zostanę z Tobą póki nie zaśniesz. Spokojnie jesteś już bezpieczna, nikt Cię nie skrzywdzi. Nie pozwolę na to."
Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością. To było takie kochane z jego strony, że postanowił ze mną zostać.
Nadal miałam problemy z pamięcią, a wspomnienia i wydarzenia nakładały się na siebie, ale miałam nadzieję, że jutro już będzie lepiej i przypomnę sobie wszystko.
Wtuliłam się z uśmiechem w Michała, który delikatnie mnie głaskał, po czym zasnęłam.

Długo wyczekiwany ratunek...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz