120. Szczęście

320 19 10
                                    

Został już tylko tydzień do świąt. Jestem taka podekscytowana i już nie mogę się ich doczekać. To mają być pierwsze święta, które spędzimy w trójkę, tzn. ja, tata i Ania.
Mimo że Anka już od prawie pięciu lat jest w Polsce, od czterech zna się z moim tatą, to jeszcze nie było świąt, które moglibyśmy spędzić razem. Dwa lata temu Anka spędzała święta z babcią Lusią, a rok temu razem z tatą mieli dyżur, więc spędzili je w bazie. Ale w tym roku wreszcie mamy je spędzić razem.
Tak się cieszę, że Anka jest z nami, a od jakiegoś czasu traktuję ją jak mamę.
Jednak doskonale pamiętam jaki niepokój odczuwałam z początku, kiedy tata zaczął wspominać o takiej jednej atrakcyjnej lekarce. Obawiałam się, że będzie zła, zacznie się rządzić, całkiem mnie odrzuci lub sprawi, że tata przestanie mnie kochać. Wszystko przez te wszystkie bajki Disneya, filmy, książki i opowieści znajomych. Jak byłam mała, niedługo po stracie mamy zakochałam się w bajkach Disneya. Utożsamiałam się z wieloma jego bohaterkami, ponieważ podobnie jak ja wychowywały się bez mamy. Dzięki nim udawało mi się jakoś zaakceptować fakt, że jako jedyna w klasie nie mam mamy. Niestety dzięki takim bajkom jak „Kopciuszek" czy „Królewna Śnieżka" zaczęłam wierzyć, że każda macocha jest zła i chce jak najgorzej dla swojej pasierbicy. Dlatego też z początku byłam dość ostrożna, a momentami wręcz wroga w stosunku do Ani. Jednak kobieta się nie poddała i złamała mur, który przez lata zbudowałam wokół siebie, ze strachu przed ponownym porzuceniem. Była troskliwa, pomocna i przekochana. Bardzo szybko zrozumiałam, że jest moją wymarzoną postacią matki, a nie znienawidzoną „złą macochą" z bajek. Ania - taka cicha, niepewna, zagubiona i bardzo zraniona przez innych, szybko stała się jedną z najbliższych mi osób. Teraz kocham ją i nie chcę jej stracić.
Uśmiechnęłam się do moich myśli, po czym spojrzałam na zegarek, zostało już tylko 5 minut do końca lekcji matematyki i będę mogła wrócić do domu. Miałam rację, już po chwili usłyszałam dzwonek oznajmiający koniec zajęć. Nasz ukochany matematyk uśmiechnął się i powiedział, żebyśmy zrobili w domu dwa ostatnie zadania i że widzimy się jutro. Szybko zaznaczyłam je, pożegnałam się z Natalką, po czym poszłam do szatni. Zmieniłam buty, założyłam kurtkę, czapkę, szalik, rękawiczki i wyszłam ze szkoły. Po pół godziny jazdy autobusem i dziesięciominutowym spacerze weszłam do domu, gdzie zostałam przywitana przez Fafika i Miłkę. Zaśmiałam się i zabrałam ich na krótki spacer. Gdy wróciłam, zjadłam podgrzany obiad i poszłam odrabiać lekcje.
Wieczorem usłyszałam lekkie trzaśnięcie drzwi wejściowych, więc zeszłam na dół. Tam zastałam tylko smutnego tatę, więc zdziwiona zapytałam:
- „Cześć tato, a gdzie mama?"
Mężczyzna zignorował moje pytanie, więc przestraszona zawołałam:
- „Tato, pytałam o coś! Gdzie jest mama?! Nie ignoruj mnie!"
- „A Ty na mnie nie krzycz! I daj mi spokój! Nie obchodzi mnie, gdzie jest Anka! Jeśli woli Potockiego, to droga wolna! Niech sobie..." - zawołał, wprawiając mnie w osłupienie.
- „Ta akurat! Naprawdę myślisz, że po tym co jej zrobił, wróciłaby do niego? Co się stało? O co się znowu pokłóciliście?" - przerwałam mu zła, że znów coś jest nie tak i to jeszcze przed świętami.
Tata przez chwilę milczał, po czym przeprosił mnie i poszedł na górę.
Przez chwilę stałam, nie wiedząc co mam zrobić, po czym wróciłam do swojej sypialni. Zmęczona zasnęłam, ledwo położyłam się na łóżko.

Następnego dnia, gdy się obudziłam, zorientowałam się, że w domu nie ma nikogo oprócz zwierzaków. Zmęczona zaczęłam szykować się do szkoły. Potem wypuściłam zwierzaki na chwilę do ogrodu, a następnie udałam się do szkoły. Tam w ogóle nie potrafiłam skupić się na zajęciach, martwiłam się o Ankę. Na każdej przerwie próbowałam się z nią skontaktować, ale kobieta jak na złość nie odbierała. Moje roztargnienie od razu zwróciło uwagę Natalki i nauczycieli i zaczęli pytać co się dzieje. Zbyłam ich, mówiąc, że wszystko jest w porządku, że po prostu się nie wyspałam, jednak tak naprawdę to nic nie było w porządku. Po powrocie do domu, jeszcze wielokrotnie próbowałam skontaktować się z mamą, ale nadal bez skutku, a gdy tata wrócił z pracy, dowiedziałam się, że mama zatrzymała się u jakieś Amandy, którą poznała w klubie. Tej nocy w ogóle nie zmrużyłam oczy i prawie całą przepłakałam. Tęskniłam i bardzo martwiłam się o mamę.

Długo wyczekiwany ratunek...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz