78. Rozmowa

379 18 12
                                    

Obudziłem się i rozejrzałem po pomieszczeniu. Byłem w szpitalu. Już wczoraj się ocknąłem, ale byłem zmęczony, więc prawie od razu zasnąłem. Dziś czułem się lepiej.
Leżałem, patrząc w sufit. Rozmyślałem o tym, co się ostatnio wydarzyło. Zastanawiałem się, jak czuje się Ania. Michał poinformował mnie wczoraj, że ją uratowali, ale jeszcze jej nie widziałem. Podejrzewałem, że kobieta musi być przerażona. Tak bardzo za nią tęskniłem. Czułem też wyrzuty sumienia. Może, gdybym nie pojechał na tę wyprawę albo zainteresował się bardziej, czemu Ania jest taka zdenerwowana i odpycha wszystkich lub w końcu nie naskoczył na nią albo dał jej wszystko wytłumaczyć, to wszystko skończyłoby się inaczej. Jak zwykle myślałem tylko o sobie.
Usiadłem smutny na łóżku. Zastanawiałem się, czy my z Anią mamy jeszcze w ogóle szanse, żeby być razem. Czy kobieta kiedykolwiek ponownie mi zaufa?
Siedziałem tak chwilę, pogrążony w niezbyt wesołych myślach, gdy usłyszałem otwieranie drzwi. Do sali wszedł Michał i zapytał:
- „Jak się czujesz?"
- „Dobrze."
- „Ok, to pokaż tę ranę."
Po tym Michał delikatnie ją obejrzał i stwierdził, że jeśli wszystko będzie w porządku, to za dwa dni będę mógł wyjść ze szpitala, a po tygodniu wrócić do pracy. Po tym uśmiechnął się i powiedział:
- „Dobrze, skoro wszystko jest w porządku, za chwilę będziesz miał gościa. Napewno się ucieszysz, tylko proszę porozmawiajcie na spokojnie i daj jej wszystko wytłumaczyć."
Skinąłem niepewnie głową, po czym Michał wyszedł. Po chwili wrócił, ale tym razem był z nim ktoś jeszcze.
Blondynka niepewnie weszła i stanęła w progu, spoglądając na mnie. Miała obandażowaną głowę i była blada. Po chwili nie wytrzymała. Rozpłakała się i podeszła do mnie. Przytuliłem ją, a ona wtuliła się we mnie. Michał wyszedł, mówiąc, że później do nas zajrzy.
- „Aniu...?" - szepnąłem cicho.
- „Ja przepraszam... Tak bardzo Cię przepraszam... To wszystko moja wina..." - wyszeptała zapłakana.
- „Anka, o czym Ty mówisz?!" - zapytałem zaskoczony, lekko podnosząc głos.
Kobieta prawie niezauważalnie się wzdrygnęła, po czym usiadła obok mnie.
Zganiłem się w myślach. Brawo, zamiast ją uspokoić, to jeszcze bardziej ją wystraszyłeś, podnosząc głos.
Spojrzałem na nią, po czym się odezwałem:
- „Aniu, przepraszam. Nie chciałem Cię przestraszyć."
- „Nie, w porządku." - odparła cicho.
- „Aniu, spójrz na mnie. Porozmawiamy na spokojnie?"
- „Dobrze." - odparła blondynka, spoglądając niepewnie na mnie.
- „Dobrze, to ja zacznę. Tylko proszę najpierw mnie wysłuchaj i mi nie przerywaj."
Kobieta skinęła głową, a ja zacząłem:
- „Zacznę od początku, od mojego wyjazdu w góry. Aniu, ja wyjechałem, bo chciałem przeżyć przygodę, poczuć adrenalinę i sprawdzić siebie. Byłem samolubny, myślałem tylko o sobie. Miałaś rację, powinienem poinformować Cię o wszystkim wcześniej, a nie chwilę przed wyjazdem. To było egoistyczne z mojej strony, że zostawiłem Ciebie i Zosię. Jednak Aniu, ja ciągle o Was myślałem. Wtedy jak zostałem ze Sławkiem, myślałem już, że to koniec, ale wtedy przypomniałem sobie o Was i zapragnąłem wrócić. Jednak po powrocie nie zachowywałem się wcale lepiej. Zamiast Cię przeprosić, spędzać z Tobą czas i spróbować dowiedzieć się, co jest nie tak, to wolałem to zignorować i zająć się pracą. Może, gdybym bardziej się Tobą zainteresował, to wyciągnąłbym z Ciebie informacje o tych groźbach, ale nie. A potem jeszcze ta sytuacja z Marcinem. Zamiast dać Ci się wytłumaczyć, naskoczyłem na Ciebie. Aniu, ja tak bardzo Cię za to wszystko przepraszam. Znów zawaliłem."
Skończyłem smutny. Kobieta słuchała mnie uważnie, a teraz się odezwała niepewnie:
- „Wiktor, ja też nie zachowałam się dużo lepiej. Zamiast powiedzieć Ci od razu o tych groźbach, to wolałam dusić to w sobie, a jak już wróciłeś, zamiast na spokojnie z Tobą porozmawiać, to zaczęłam Cię unikać. Potem zamiast poprosić o pomoc, odepchnęłam wszystkich od siebie. I jeszcze cała ta sytuacja z Ivanem. To ja Cię w nią wciągnęłam, to przeze mnie zostałeś ranny. Wiktor, przepraszam Cię za to wszystko i dziękuję, że zaopiekowałeś się mną tam w piwnicy."
Po tym spojrzałem na nią i zapytałem cicho:
- „Aniu, ale powiedz mi, dlaczego nikomu nie powiedziałaś o tych groźbach?"
- „Bałam się, że Was skrzywdzi, a poza tym przez Potockiego przyzwyczaiłam się do tego, że radzę lub nie radzę sobie ze wszystkim sama. Ale jak zwykle wyszło, że jestem głupia i naiwna. Przeze mnie zostałeś ranny. Ja wszystko psuję."
- „Aniu, nie jesteś głupia. Jesteś bardzo mądra i kochana, tylko nieufna. Nic nie psujesz" - sprzeciwiłem się, a blondynka powątpiewająco spojrzała na mnie i zapytała:
- „Wiktor, dlaczego my się ciągle kłócimy? Każda nasza kłótnia kończy się tragicznie. Może my nie powinniśmy być razem?"
Spojrzałem przerażony na kobietę. Ona chyba nie mówiła poważnie.
- „Aniu, wiem, że ostatnio nie było między nami dobrze, ale ja przepraszam. Kocham Cię i naprawię to wszystko."
Blondynka patrzyła smutno na mnie, a po jej policzkach spłynęły łzy. Przytuliłem ją delikatnie, ocierając łzy.
- „Ej, kochanie. Nie płacz. Wszystko się ułoży, zobaczysz. Będzie dobrze, naprawimy wszystko razem."
- „Naprawdę...?" - szepnęła cicho.
- „Tak. Spróbujesz zaufać mi ponownie?"
- „Ja Ci ufam, kochanie. Jesteś najlepszy i kocham Cię." - stwierdziła, wprawiając mnie w zaskoczenie.
Widząc moje zdziwienie, dodała:
- „Przecież opiekowałeś się mną tam w piwnicy i zawsze czuwasz nade mną. A Ty chcesz być nadal ze mną? Przecież zataiłam przed Tobą sprawę tych pogróżek."
- „Aniu niczego bardziej nie pragnę jak być przy Tobie. Ja Cię kocham." - odparłem, uśmiechając się.
- „To dobrze..." - odparła cicho, uśmiechając się delikatnie.
Odrzuciłem ją spojrzeniem. Miała siniaki na twarzy, a do tego obandażowaną głowę. Widziałem, że jest jeszcze dość osłabiona. Przytuliłem ją i zapytałem:
- „Jak się czujesz?"
- „W miarę dobrze. Tylko nieraz boli mnie głowa lub brzuch. A Ty?"
- „Dobrze. Rana się powoli goi." - odparłem, po czym zapytałem:
- „Co się stało po tym jak mnie postrzelili?"
Blondynka obrzuciła mnie przerażonym wzrokiem, po czym wykrztusiła łamiącym się głosem:
- „Oni zaciągnęli mnie na podwórko. Tam przywiązali mocno do drzewa. Potem Ivan stanął przede mną i wyciągnął pistolet. On celował mi prosto w głowę. Zamknęłam oczy, czekając na ... jednak policjanci wkroczyli na czas."
Przytuliłem ją mocno, szepcząc:
- „Już dobrze."
Blondynka niepewnie uśmiechnęła się do mnie, po czym zapytała:
- „Kiedy wychodzisz?"
- „Za dwa dni wyjdę, jeśli wszystko będzie dobrze, a za tydzień mogę wrócić do pracy."
Zauważyłem, że blondynka znacząco posmutniała.
- „Co się stało?"
- „Nic..." - odparła, po czym dodała:
- „Będę mogła wyjść dopiero za 1,5 tygodnia. Ja się nudzę."
Uśmiechnąłem się i przytuliłem, po czym obiecałem jej, że w każdej wolnej chwili będę ją odwiedzać. Po tym dość niepewnie zaproponowałem:
- „Aniu, bo ja mam pewną propozycję. Oczywiście dam Ci tyle czasu do namysłu ile będziesz potrzebować. Nie spiesz się z decyzją.
Pomyślałem, że skoro i tak dużo czasu spędzasz u mnie, to czy nie chciałabyś się do mnie wprowadzić i zamieszkać ze mną?"
Kobieta spoglądała na mnie zaskoczona.
- „Naprawdę?"
- „No..."
- „Już myślałam, że nigdy mi tego nie zaproponujesz." - zawołała ze śmiechem.
- „Czyli, że się zgadzasz?"
- „Tak, kochanie."
Uśmiechnąłem się i przytuliłem Anię do siebie. Blondynka patrzyła mi z miłością w oczy, po czym delikatnie mnie pocałowała. Od razu oddałem pocałunek. Po czym Ania usiadła mi na kolana, a ja ją objąłem w pasie. Stęsknieni zaczęliśmy się całować. Dopiero teraz zrozumiałem jak brakowało mi bliskości z Anią.
W końcu zmęczeni, ale zadowoleni położyliśmy się, przytuleni, patrząc na siebie.
- „Teraz będzie już między nami dobrze?" - zapytała cicho Ania.
- „Tak, a jak tylko wyjdziesz ze szpitala, to wprowadzisz się do nas. Zosia napewno się ucieszy."
- „A co u niej?"
- „Rozmawiałem z nią przez telefon. Nasze porwanie mocno na nią wpłynęło, ale na szczęście Michał i Martyna zajęli się nią. Jutro ma wpaść."
- „To dobrze, mam nadzieję, że będzie dobrze."
- „Za jakiś czas napewno" - odpowiedziałem z uśmiechem.
Blondynka wtuliła się do mnie i znów mnie pocałowała.
- „Kocham Cię." - odparła sennym głosem.
Po chwili wtulona we mnie zasnęła.
Wiedziałem, że minie jeszcze trochę czasu, nim wróci moja kochana Ania, ale czułem, że jesteśmy na dobrej drodze. Miałem nadzieję, że razem przejdziemy przez tę traumę i blondynka znowu zacznie cieszyć się życiem.
Napełniony nadzieją i radością, że jesteśmy cali i się pogodziliśmy, zasnąłem, tuląc moją ukochaną.

Długo wyczekiwany ratunek...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz